Maciej Stuhr i przeprawa z matematyką
Niewiele brakowało, a Maciej Stuhr musiałby powtarzać I klasę liceum - w krakowskim ogólniaku był zagrożony z matematyki. Skończyło się na egzaminie komisyjnym. O tej ciekawostce dowiadujemy się z książki "Stuhrmówka".
Najpierw Maciej Stuhr uczył się w Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Ignacego Jana Paderewskiego w Krakowie. Zdając sobie sprawę, że brakuje mu talentu, by zostać pianistą, odpuścił sobie liceum muzyczne i wybrał ogólniak. Zdał do liceum Jana III Sobieskiego, które jest jednym z najstarszych krakowskich liceów. Wybrał je ze względów rodzinnych - tam pobierali naukę jego dziadek i pradziadek. Placówka słynęła z ostrej kindersztuby.
- Zasadniczo w szkołach, do których chodziłem, zaczynało się średnio, kończyło się bardzo dobrze. Dość długo poznawałem, odkrywałem, próbowałem zrozumieć, czego oni ode mnie chcą, a jak posiadłem tę wiedzę, jak się nauczyłem to dawać, to było ok. Jedną ze swoich polonistek tak rozgryzłem, że po pewnym czasie odpowiadałem na celujący z lektur, których nie czytałem. Wiedziałem, że mogę sobie pozwolić na występ typu: Nie będziemy tu chyba rozprawiać o treści, skupmy się na znaczeniu... Robiło to wrażenie - wspomina aktor, w wywiadzie-rzece "Stuhrmówka", który przeprowadziła z nim Beata Nowicka.
To podejście nie do końca sprawdzało się w odniesieniu do przedmiotów ścisłych. Największe problemy młody Stuhr miał z matematyką. Groziło mu, że z powodu tego przedmiotu nie zda z I do II klasy. Matematyczka była zupełnie nie czuła na jego wdzięk. Przez kilka miesięcy Maciej odpuszczał sobie naukę matematyki. Gdy dotarło do niego, że nauczycielka może go nie przepuścić do następnej klasy, uczył się od rana do wieczora.
Barbara Stuhr, matka Macieja, tak wspomina moment, gdy jej syn popadł w tarapaty: - Byłam przerażona, przecież w tym wieku można dziecku zwichnąć psychikę na parę lat. Wtedy pierwszy raz w życiu przyszedł do mnie, przytulił się i rozpłakał. Poczułam, że jest mi ogromnie żal". Zadzwoniła do męża, który miał nagranie w Warszawie i kazała mu, by natychmiast przyjechał do Krakowa, poszedł do dyrektora szkoły i poprosił go o zorganizowanie egzaminu komisyjnego u innego, bezstronnego matematyka. Jerzy Stuhr przyjechał tego samego dnia.
Maciej licealną historię puentuje w ten sposób, że jedyny czerwony pasek, jaki w życiu dostał, był na świadectwie maturalnym, czyli wtedy, kiedy w końcu udało mu się rozgryźć nauczycieli. Później kończył psychologię na Uniwersytecie Jagiellońskim i studia aktorskie na krakowskiej PWST.