Mariusz Szczygieł: Zapalony instagramer

Pisze reportaże, felietony, wydaje książki, ale też namiętnie publikuje posty na Instagramie. Dla Mariusza Szczygła ta popularna aplikacja nie jest wyłącznie narcystycznym dziennikiem, ale miejscem, gdzie może prowokować innych do refleksji i dyskusji.

Mariusz Szczygieł został w tym roku laureatem Nagrody Nike
Mariusz Szczygieł został w tym roku laureatem Nagrody NikeBartosz KrupaEast News

Mariusz Szczygieł niedawno otrzymał Nagrodę Literacką Nike za książkę "Nie ma", która jest zbiorem opowieści reporterskich o ludziach, którzy musieli uporać się z różnego rodzaju pustką w życiu. Być może zająłby też wysokie miejsce w plebiscycie na najbardziej inspirującego pisarza udzielającego się na Instagramie, gdyby istniała taka kategoria. Choć najstarszy post na jego koncie pochodzi z czerwca 2017 r., autor ma już na swoim koncie ponad 1300 wpisów. Szczygieł nie poprzestaje na wrzucaniu zdjęć - notuje, często dosyć obfite, refleksje na rozmaite tematy.

- Dręczy mnie w życiu jedna rzecz, a mianowicie muszę pisać. Intensywna praca nad książką zajęła mi dziewięć miesięcy, a co mam robić z tym czasem, który mi zostaje? Praca w gazecie przyzwyczaiła mnie do tego, że szybko otrzymuję reakcje zwrotne. Nie chce mi się pisać do szuflady, zwłaszcza że jestem zwierzęciem społecznym. Lubię mieć grupę ludzi, z którą wymieniam uwagi, a Instagram jest do tego idealny. Staram się, by był to rodzaj dziennika, ale nie czysto narcystycznego, tylko żeby moje teksty dawały do myślenia, wzbudzały dyskusję - mówił Szczygieł.

- Kiedyś napisałem na Instagramie, że jestem szczęśliwy, bo mogę wstawać później niż wcześniej. Przez cztery lata dojeżdżałem ze Złotoryi do liceum w Legnicy i musiałem wstawać o szóstej. Postanowiłem, że tak urządzę swoje życie, żebym nie musiał wcześnie wstawać. Ludzie zaczęli mi pisać pod tym postem, co jest dla nich wyznacznikiem szczęścia. Odpowiedzi są tak różne, że można z tego zrobić świetny reportaż. Na tym polega rola reportera, że dzięki niemu ludzie mogą wymieniać się swoimi myślami. Ja to lubię. Mam apetyt na ludzi - snuje rozważania Szczygieł.

W ostatnim czasie duży rezonans wywołał np. jego post dotyczący Karela Gotta, opublikowany po śmierci czeskiego piosenkarza. Dziennikarz wspominał wizytę Gotta w swoim talk-show 20 lat temu oraz późniejsze spotkanie z nim w Pradze. Ten wpis jest daleki od typowej laurki - autor nie bał się przyznać, w jakich aspektach czeski gwiazdor go rozczarował.

PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas