Marzyciel z La Manczy
Króla europejskiego kina wychowały kobiety! Po latach odwdzięczył się za to. O nich głównie opowiada w filmach, bo uważa, że są bardziej fascynujące od mężczyzn.
Cannes to jedyne miejsce na świecie, gdzie reżyserzy są tak samo fetowani jak hollywoodzkie gwiazdy. Ale w przeciwieństwie do aktorów, nie otacza ich mur niedostępności. W trakcie festiwalu filmowego Quentin Tarantino spaceruje ulicami bez asysty ochroniarzy, rozmawia z przechodniami, odwiedza kawiarenki przy plaży. Martin Scorsese przechadza się po nadmorskiej promenadzie. Pedro Almodóvar (62) natomiast lubi wpaść do niedrogiej pizzerii obok starego portu.
Dzięki bujnej czuprynie łatwo rozpoznać go wśród festiwalowiczów.
I to jego wypatrują z daleka tysiące gości Cannes, bo słynny Hiszpan uchodzi za najsympatyczniejszego reżysera i jedną z najbardziej barwnych postaci europejskiego kina. Jeśli będziemy mieć szczęście - myślą przechodnie - może zobaczymy coś, co opiszą jutro gazety na całym świecie?
"Byłem wtedy znacznie chudszy i zupełnie nieznany" - tak wspomina Almodóvar swoją pierwszą wizytę w Cannes w 1982 roku. "Na projekcję przyszło niewiele osób, ale i tak czułem się szczęściarzem". Pokazał "Labirynt namiętności", zwariowaną opowieść o geju terroryście, nimfomance, królewskim synu i córce pracownika pralni. Jedną z głównych ról zagrał mało jeszcze znany Antonio Banderas.
Blisko dwadzieścia lat później, w 2011 roku, na premierę najnowszego filmu Almodóvara "Skóra, w której żyję" próbowały wedrzeć się tłumy. Sala kinowa była wypełniona do ostatniego miejsca. A przecież o mały włos Almodóvar w ogóle nie przyjechałby do Cannes. Był rozżalony tym, że choć zaprezentował już na festiwalu tak wiele swoich filmów, nigdy nie otrzymał Złotej Palmy. Czyżby mistrz europejskiego kina wciąż musiał coś udowadniać?
La Mancza to jeden z uboższych regionów Hiszpanii - tam właśnie w jednej z wiosek przyszedł na świat. Ojciec Pedra zajmował się poganianiem mułów oraz obwoźnym handlem oliwą i winem. Niestety, umarł przedwcześnie i nie doczekał czasów, gdy jego syn zdobył sławę. Rodzice posłali chłopca do szkół prowadzonych przez zakonników z nadzieją, że kiedyś zostanie księdzem. Był solistą w chórze i śpiewał podczas ceremonii religijnych. "W szkole zawsze najbardziej lubiłem właśnie ceremonie. Jestem agnostykiem, ale uważam, że olśniewające bogactwo katolickiej liturgii jest fascynujące i poruszające" - mówi Almodóvar.
Mimo że spędzał wiele czasu w towarzystwie braci salezjanów, nie odczuwał głębszego sensu wiary. "Kiedy miałam dziewięć lat, zaproponowałem Bogu pewnego rodzaju układ. (...) Powiedziałem: 'Nie czuję Twojej obecności, a więc daję Ci rok, abyś pojawił się w moim życiu. Jeśli w ciągu tego okresu nic się nie zmieni, obawiam się, że zostanę agnostykiem'" - wspomina. Twierdzi, że znaku z nieba nigdy nie ujrzał.
Poza szkołą otaczały go kobiety: matka, siostry, babcia i sąsiadki. Dorastał, słuchając ich rozmów na podwórzu przed domem. Później jako reżyser stał się kronikarzem losów kobiet. Uważał, że są bardziej fascynującymi istotami od mężczyzn, choć już jako dziewięciolatek zdał sobie sprawę, że pod względem fizycznym to koledzy są dla niego bardziej pociągający.
Najpierw planował, że będzie pisarzem. Jego wyobraźnię rozpalało też kino. Mały Pedro próbował opowiadać swoim rówieśnikom o najnowszych filmach Bergmana, ale spotykał się z całkowitym niezrozumieniem. Czuł się wśród nich przeraźliwie samotny. Oddał się więc fantazjowaniu. Jak jego krajan z La Manczy, Donkiszot.
Jednym z marzeń młodego Almodóvara była przeprowadzka do Madrytu, gdzie mógłby spotkać ludzi podobnych do siebie. Wyjechał tam w 1968 roku. Miał w planach szkołę filmową, ale rządzący Hiszpanią generał Franco zamknął uniwersytety. Pedra nie było zresztą stać na luksus studiowania.
Żeby przeżyć, trudnił się handlem na madryckim pchlim targu. Ostatecznie dostał pracę w firmie telekomunikacyjnej. W ciągu dnia wypełniał urzędnicze obowiązki, wieczorem zaczynał prawdziwe życie. Odwiedzał podejrzane kluby, wdawał się w przelotne romanse, występował w punkowej kapeli Almodóvar & McNamara i pisał szokujące felietony, wcielając się w wymyśloną przez siebie gwiazdę porno Patty Diphusę. Po roku pracy odłożył pieniądze na kamerę. Przez siedem lat kręcił amatorskie filmy portretując artystyczne podziemie Madrytu.
W drugiej połowie lat siedemdziesiątych, po śmierci Franco, hiszpańska młodzież zachłysnęła się wolnością. Almodóvar też prowadził szalone życie. Stał się nawet gwiazdą undergroundowego ruchu La Movida Madrilena. Wreszcie udało mu się zrealizować pierwszy pełnometrażowy film "Pepi, Luci, Bom i inne laski z naszej paki". Nakręcony za 13 tysięcy funtów obraz odniósł sukces. Zarobione pieniądze Pedro zainwestował z bratem we własną firmę producencką El Deseo. Skandalizujące filmy Almodóvara, których bohaterami często byli ludzie o odmiennej orientacji seksualnej, budziły zainteresowanie, ale nie były chętnie nagradzane. Dopiero słynne "Kobiety na skraju załamania nerwowego" przyniosły mu zarówno uznanie krytykow, jak i ogromny międzynarodowy sukces. Od tego momentu zaczęła się świetna passa reżysera, która trwa nieprzerwanie do dziś. Za "Wszystko o mojej matce" i "Porozmawiaj z nią"(scenariusz) dostał Oscara.
Prywatność? Artysta podkreśla, że prowadzi nudne życie (trudno w to uwierzy.), a jego sprawy osobiste nie powinny nikogo interesować. Chętnie za to mówi o wyjątkowej więzi, jaka łączy go z muzami - aktorkami, które grały w jego filmach. Kiedyś była to m.in. Carmen Maura, dzisiaj Penelope Cruz.
"Zazwyczaj nawiązuję głęboko emocjonalną relację z moimi muzami, w której chodzi o wszystko inne ni o seks" - przyznaje. Jedna z muz jest rodzaju męskiego - to Antonio Banderas, który wystąpił w wielu filmach reżysera, również w jego najnowszym dziele. Spotkali się na planie po 21 latach przerwy.
Ich przedostatni wspólny film "Zwiąż mnie" był też tym, który zmienił życie Penélope Cruz. Po jego obejrzeniu szesnastoletnia dziewczyna zapragnęła zostać aktorką. "Dowiedziałam się, gdzie mieszka Almodovar, i chodziłam wokół jego domu, żeby przypadkiem go spotkać" - wspominała. W końcu się udało. Artysta powiedział, że napisze dla niej rolę, ale w przyszłości.
Gdy w końcu wziął ją pod swoje skrzydła, niczym Pigmalion stworzył z Cruz kobietę idealną. Dziś reżyser mówi: "Kochamy się, choć obawiam się, że jest ktoś, kogo kocha bardziej ode mnie. Ale ona wie, że jest jedyną kobietą na świecie, z którą chciałbym mieć dziecko". Pedro już jest ojcem, ale wybitnych filmów. Chciałby w kinie opowiedzieć jeszcze niejedną historię. I marzy o tym, żeby zdążyć.
Andrzej Grabarczuk
Nowy większy SHOW - elegancki magazyn o gwiazdach! Jeszcze więcej stron, więcej gwiazd i tematów! Więcej przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu, w sprzedaży od 29 sierpnia!