Mateusz Banasiuk o polskim społeczeństwie. Aktor nie ukrywa rozgoryczenia

Mateusz Banasiuk zagrał jedną z głównych ról w filmie "Nie cudzołóż i nie kradnij", którego premiera odbyła się 15 listopada w Warszawie. Podczas tego wydarzenia zapytaliśmy go o to, jakie są jego zdaniem największe grzechy polskiego społeczeństwa w kontekście filmu oraz o to, czy produkcja ta przez swoje kontrowersje może urazić pewne grupy społeczne.

Mateusz Banasiuk na premierze filmu "Nie cudzołóż i nie kradnij"
Mateusz Banasiuk na premierze filmu "Nie cudzołóż i nie kradnij"East News

Film "Nie cudzołóż i nie kradnij" , to - jak mówią sami twórcy - dekalog w bardzo pikantnym wydaniu. Filmowe postaci zdecydowanie nie są święte. Kradną, zdradzają i zabiją, a nawet ksiądz nie jest w stanie odwieść wierzących bohaterów od niemoralnych czynów. Ba, sam zamieszany jest w czyny, których nie powstydziliby się mroczni przestępcy. Podczas premiery filmu zapytaliśmy Mateusza Banasiuka o to, jakie grzechy jego zdaniem popełnia społeczeństwo w kontekście tego, co pokazane jest w filmie.

Mateusz Banasiuk uważa, że społeczeństwo jest podzielone?

Mateusz Banasiuk zapytany o grzechy polskiego społeczeństwa odniósł się do polityki. - Nie chcę oceniać polskiego społeczeństwa, bo i tak mamy w sobie mnóstwo złości. Bardzo liczę na to, że nasze społeczeństwo jak będą wybory, to chętnie na nie pójdzie (...). Nie chcę mówić ludziom, jak mają głosować, tylko niech sięgną po zdrowy rozsądek - przyznał aktor. - Jesteśmy społeczeństwem raczej bardzo podzielonym - dodał.

Ponieważ film w dość karykaturalny sposób przedstawia cechy poszczególnych grup społecznych, zapytaliśmy aktora o to, czy widzowie po obejrzeniu filmu będą czuć się urażeni. - Mam wrażenie, że niektórzy ludzie bywają przewrażliwieni na swoim punkcie - powiedział aktor.

Zobacz wywiad z Mateuszem Banasiukiem:

Mateusz Banasiuk: "Jesteśmy podzielonym społeczeństwem"INTERIA.PL

Przytoczył również niecodzienną sytuację, w której pewna widzka teatralna poczuła się osobiście urażona sztuką, w której grał. - Bywam zaskoczony tym, że zdarza się, że sztuka, którą gram w teatrze, jest w stanie kogoś urazić. Grałem spektakl "Big Bang" i jedna pani napisała otwarty list do Ministerstwa Kultury i do naszego teatru o tym, że poczuła się urażona i obrażamy jej uczucia religijne. Trudno mi jest z tym dyskutować. Każdy ma inną wrażliwość. Staram się być delikatny. Ten film może nie jest delikatny i mówi o niektórych rzeczach wprost, na przykład o ludzkiej naturze. Nikt nie jest całkowicie dobry, nawet ksiądz, który pojawia się w naszym filmie. Jedynie nie lubię moralności, która pojawia się u nas, że wiele osób chce narzucać innym, jak mają żyć, samemu często postępując zupełnie inaczej - stwierdził z goryczą Mateusz Banasiuk.

Wybieracie się do kin na film "Nie cudzołóż i nie kradnij?

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas