Obamowie wciąż chodzą na randki

Michelle i Barack Obamowie pracują nad tym, by ogień miłości w ich związku nigdy nie wygasł. Dlatego od lat starają się chodzić na wspólne randki. Kiedy zostali pierwszą parą Stanów Zjednoczonych, takie spotkania nastręczały im nie lada problemów organizacyjnych.

Michelle i Barack Obama nieustannie pracują nad jakością związku
Michelle i Barack Obama nieustannie pracują nad jakością związkuAbacaEast News

Już jako małżonkowie, kiedy mieszkali jeszcze w Chicago, rezerwowali dla siebie piątkowe wieczory. Zazwyczaj umawiali się na randkę w śródmiejskiej restauracji.

- Uwielbiałam rozmowy z mężem przy małym stoliku i delikatnym oświetleniu. Zawsze tak było i zawsze będzie. Barack to znakomity, cierpliwy i uważny słuchacz. Uwielbiam, jak przechyla głowę, gdy się śmieje. Uwielbiam blask w jego oczach i życzliwość charakteru. Lampka wina i leniwy posiłek zawsze pozwalały nam wrócić do korzeni związku, do tamtego pierwszego upalnego lata, kiedy wszystko między nami zdawało się naelektryzowane - pisze Michelle Obama w swojej autobiografii "Becoming".

Narodziny miłości będą kojarzyć się im ze smakiem lodów włoskich. Po raz pierwszy pocałowali się nieopodal cukierni, siedząc na krawężniku. Później ich typowym zestawem randkowym było duszone mięso z brukselką oraz ziemniakami puree.

Gdy Obama po raz pierwszy został prezydentem i musiał wdrożyć się w nowe obowiązki, musieli porzucić randkowanie aż na cztery miesiące. Aż pewnej soboty Barack zaprosił Michelle do Nowego Jorku na kolację i do teatru.

Podróż pierwszej pary Stanów Zjednoczonych z Białego Domu na Manhattan miała bardzo skomplikowaną logistykę.

- Ruszyliśmy, trzymając się za ręce, przez Południowy Trawnik do czekającego na nas prezydenckiego śmigłowca Marine One, który zabrał nas do bazy sił powietrznych Andrews. Później wsiedliśmy na pokład małego wojskowego samolotu, polecieliśmy na lotnisko JFK, a stamtąd kolejnym śmigłowcem na Manhattan. Wszystkie etapy podróży z wyprzedzeniem starannie zaplanowało Secret Service, aby przebiegała jak najsprawniej i najbezpiecznie" - wspomina Michelle.

Kiedy kolumna ich samochodów przemierzała ostatni odcinek drogi do restauracji, a radiowozy odcięły wszystkie przecznice na ich trasie, Michelle poczuła ukłucie winy, że ich obecność w mieście zaburza nowojorczykom rytm sobotniego wieczoru.

Każda osoba, która wchodziła po nich do restauracji, musiała zostać zbadana ręcznym magnetometrem przez agenta Secret Service. Kontrolę bezpieczeństwa przeszli też widzowie teatru, przez co spektakl opóźnił się o 45 minut. Z tego powodu Michelle również miała wyrzuty sumienia.

Przeciwnicy polityczni Obamy z Partii Republikańskiej błyskawicznie wystosowali oświadczenie dla prasy, w którym stwierdzili, że randka pierwszej pary była przejawem ekstrawagancji i dużo kosztowała podatników. Michelle wiedziała, że nieprędko będą mogli powtórzyć takie wyjście...

Autobiografia Michelle Obamy okazała się wielkim sukcesem wydawniczym. Od połowy listopada 2018 r., gdy książka ujrzała światło dzienne, sprzedano już ponad 10 mln egzemplarzy "Becoming". W przyszłości ukaże się również autobiografia Baracka Obamy. Wydawnictwo Penguin Random House za prawa do dwóch książek Michelle i Baracka Obamów zapłaciło rekordowe 65 mln dol.

PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas