Olga Kalicka: najgorsze jest pakowanie
Olga Kalicka ma teraz w swoim życiu szalony czas. Gra spektakle w Teatrze Kwadrat i Teatrze Komedia, a przede wszystkim kursuje między Warszawą a Moskwą, gdzie bierze udział w zdjęciach do serialu "Borys Godunow". "Najgorsze jest pakowanie" - wzdycha.
Praca przy rosyjskim serialu historycznym "Borys Godunow" łączy się dla Kalickiej z wyzwaniami logistycznymi. Aktorka lata do Moskwy jeden, dwa razy w miesiącu na około dwa, trzy dni. Zagraniczne wojaże musi pogodzić z występami na dwóch warszawskich scenach. W Teatrze Kwadrat, gdzie ma etat, gra w "Trzech sypialniach" i w "Czego nie widać", a w Teatrze Komedia możemy ją oglądać w "Skazanych na miłość".
"Ciężko mi to wszystko dobrze skoordynować. Jest to wyzwanie także dla mojego organizmu - częste loty samolotem, mało snu" - przyznaje w rozmowie z PAP Life Kalicka. Zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię: "Najgorsze jest dla mnie pakowanie, bo ja kompletnie nie potrafię się pakować. Spakowanie się na jakikolwiek wyjazd, nawet ten dwudniowy, jest dla mnie stresem całodziennym".
Co warto podkreślić, aktorka nie uczyła się wcześniej języka rosyjskiego i nie zna cyrylicy. "Swoich kwestii uczę się z nagrań. Wszystko zapisuje sobie fonetycznie. Pomaga mi moja kuzynka mieszkająca w Moskwie" - mówi Olga.
W "Borysie Godunowie" Kalickiej przypadła rola Maryny Mniszchównej, żony Dymitra Samozwańca, która zapisała się w historii tym, że przez 10 dni była carycą. Produkcja serialu na odtwórczynię tej roli szukała właśnie polskiej aktorki.
Akcja serialu rozgrywa się w okresie zwanym Wielką Smutą (1598-1613), kiedy Cesarstwo Rosyjskie zmagało się z ogromnymi problemami. Szczególnie bolesne dla Rosjan było zdobycie Moskwy przez Polaków w 1610 r. Tytułowy Borys Godunow był carem w latach 1598-1605.
Jak aktorka zapatruje się na obecne relacje polsko-rosyjskie? "Polacy zazwyczaj są negatywnie nastawieni w stosunku do Rosji. Kręcą nosem, gdy mówię, że lecę do Moskwy. Natomiast w Rosji jest dokładnie na odwrót. Kiedy ludzie słyszą, że jestem z Polski, to się cieszą, jest im miło, że jesteśmy sąsiadami, że możemy się dogadać, mimo że nasze języki są różne. Np. reżyser uczy się słów po polsku, żeby sprawić mi radość" - mówi Kalicka.
Andrzej Grabarczuk