Pamiętajcie o mojej mamie
Każdy wie, kto jest ojcem Łukasza. Nam aktor opowiada też o mamie. Mistrzyni olimpijskiej. Mądrej i pięknej kobiecie.
To nie tajemnica, że Łukasz nigdy z ojcem nie mieszkał. Wychowywała go głównie mama, Barbara Janiszewska-Sobotta, polska lekkoatletka, sprinterka, medalistka olimpijska. Kiedy spotykamy się z Łukaszem, ma tylko jedną prośbę. Chce opublikować przynajmniej dwa zdjęcia mamy. Aby ludzie pamiętali o niej! Kiedy umarła, był tuż po studiach, wyjeżdżał do Warszawy. "Ten ostatni rok z jej życia był cudowny. Zdążyłem zaprzyjaźnić się z mamą po okresie młodzieńczego buntu, który w moim przypadku trwał dość długo. Ale nie mogę odżałować, że kiedy ja już mogłem pomagać mamie, ona odeszła. Za szybko!" - mówi.
Wspomina, że był rozpieszczany. Typowy maminsynek! "Mama potrafiła trzymać dla mnie ziemniaki w garnku pod kołdrą, żeby nie wystygły. Jeździliśmy też na pikniki. Zawijała jajka na twardo w folię aluminiową i zabierała sól w maleńkich torebeczkach, które przywoziła z lotniczych podróży" - śmieje się Łukasz.
Przyznaje, że po niej ma upodobanie do "zbieractwa" oraz gadulstwo i odwagę. Kiedy pani Barbara w 1960 roku pojechała na igrzyska olimpijskie, na jednej z uliczek Rzymu spotkała... Gregory Pecka. "Podeszła i spytała, czy może sobie zrobić z nim zdjęcie". Łukasz też ma na koncie nie lada wyczyn. Jako pięciolatek spędzał wakacje bez rodziców, u cioci Danielle w Nicei. Odwiedził go tam ojciec. Jan Nowicki miał nadzieję, że po dwóch miesiącach we Francji syn będzie choć trochę mówił po francusku. "Kiedy zobaczył mnie na boisku z nicejskimi dzieciakami, oniemiał. Wszystkich nauczyłem krzyczeć po polsku" - śmieje się Łukasz.
Iwona Zgliczyńska
Nowy większy SHOW - elegancki magazyn o gwiazdach! Jeszcze więcej stron, więcej gwiazd i tematów! Więcej przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu, w sprzedaży od 16 sierpnia!