Przypadki są przeznaczeniem

O muzyce, byciu kobietą niezależną i przepisie na szczęście Z Krystyną Prońko rozmawia Ilona Adamska.

Krystyna Prońko
Krystyna ProńkoMWMedia

Krystyna Prońko: Nie pamiętam w którym to było roku. Zaśpiewałam publicznie na ognisku kolonijnym piosenkę z repertuary Paula Anki pt. Diana. A potem to już były poważniejsze występy, m.in. w różnych zespołach szkolnych , w Domach Kultury i w zespole Refleks razem z braćmi i kolegami. Z tym zespołem zostałam wyróżniona jako organistka, na Festiwalu Awangardy Beatowej w Kaliszu chyba w 1969 r. Poważny debiut zawodowy miał miejsce w 1970 r.

Ktoś kiedyś powiedział, że jest pani jedną z najznakomitszych postaci polskiej piosenki, a Pani oryginalny głos o ogromnej skali i dynamice, poparty świetną techniką i gruntowną wiedzą muzyczną, to już klasa sama w sobie. Czy będąc jeszcze studentką na wydziale Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach marzyła Pani o wielkiej sławie i popularności?

K.P.: Nie myślałam wtedy ani o sławie, czy choćby popularności ani o pieniądzach. Chciałam skończyć studia i śpiewać, muzykować, być w świecie muzyki i ludzi z muzyką związanych.

Proszę opowiedzieć coś o początkach swojej muzycznej kariery?

K.P.: Bardzo się cieszę ,że miałam okazję i przyjemność, na początku mojej pracy artystycznej pracować z Czesławem Niemenem, który zaprosił mnie i moje koleżanki do współpracy w chórku. Wynikiem tej współpracy były koncerty i płyta , podwójny LP nagrany w końcu 1970 roku. Potem były wyjazdy ze Skaldami i Czerwonymi Gitarami do ZSRR , no i w końcu krótko istniejący zespół Pokolenie w którym już byłam solistką. Zespół ten prowadził muzycznie Janusz Koman. To on, specjalnie dla mnie założył zespół Koman Band i z tym zespołem wystąpiłam na festiwalu w Opolu , w1973 r., w koncercie Interpretacje .Zdobyłam w jawnym głosowaniu Jury same piątki w skali od 1 do 5 i wygrałam ten konkurs. Potem były następne festiwale , w 1974 r. pierwsza płyta LP ,który miał bardzo brzydką okładkę 9.

Pani wielką pozycję, doskonały warsztat wokalny potwierdzają z pewnością liczne zaproszenia na koncerty m.in. w Norwegii, Szwecji, Kanadzie czy Estonii, a także udział w wielu prestiżowych festiwalach w Moskwie, Pradze i Berlinie. Który z występów wspomina Pani najczęściej?

K.P.: Nie mam takiego koncertu. Każdy koncert był inny -choć z podobnie ułożonym programem, niepowtarzalny, czasem mniej udany, czasem znakomity czy bardzo dobry. To są chwile i emocje w nich zawarte.

Występowała Pani także za Oceanem. Czy muzyka może zatem łączyć kontynenty?

K.P.: Pewnie łączy, bo przecież kultury się przenikają i mieszają, wędrując po świecie wraz z muzykami i koncertami.

Jaki rodzaj muzyki jest najbliższy Pani sercu?

K.P.: Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, ale najbliższe jest mi łączenie różnych rodzajów muzyki. Czasem z takich połączeń wynikają bardzo dobre rzeczy , czasem nie. Ale to mi najbardziej odpowiada.

O czym Pani najczęściej śpiewa?

K.P.: Chyba jednak o miłości ... , ale zaśpiewałam sporo piosenek o innej tematyce.

Czy występowała Pani kiedyś na Podkarpaciu?

K.P.: Tak, występowałam wielokrotnie na Podkarpaciu . Zespół Respekt z którym zagrałam pierwszą zawodową trasę koncertową w 1970 r. , powstał w Rzeszowie, pod kierunkiem Antoniego Kopffa. Towarzyszyliśmy Czesławowi Niemenowi .Mówiąc współcześnie , byliśmy wówczas suportem przed występem Czesława. Ostatnio śpiewałam w Rzeszowie w grudniu 2005 r.

Czy bycie osoba publiczną i rozpoznawalną daje się Pani we znaki?

K.P.: Teraz już mi to nie przeszkadza, ale czasem bywa wesoło, szczególnie wtedy, gdy publiczności mieszają się nazwiska piosenkarzy, aktorów, muzyków. Z reguły są to jednak miłe sytuacje.

Czy czuje się Pani atrakcyjną kobietą?

K.P.: Tak.

Jak mogłaby Pani określić w kilku zdaniach swój charakter?

K.P.: Czy ja wiem, to dość trudne... Może innym razem ...

Trudno jest być Pani zdaniem kobietą niezależną?

K.P.: Jak się chce być niezależną kobietą, to się dąży do tego. Nie wiem czy to trudne, czy łatwe. Ja się dobrze z tym czuję.

Czy istnieje według Pani ideał mężczyzny?

K.P.: Osobiście nie spotkałam...

Czy zna Pani przepis na szczęśliwe życie?

K.P.; Nie znam.

Pani największa pozazawodowa pasja?

K.P.: Moje psy.

Wierzy Pani w przypadek czy przeznaczenie? Lubi Pani pomagać szczęściu?

K.P.: Powiedziałabym, że przypadki są przeznaczeniem. Nic nie dzieje się bez przyczyny. W różne wróżby zdecydowanie nie wierzę.

Wygrywa Pani milion w loterii. Na co przeznaczyłaby Pani wygraną?

K.P.: Większą część pieniędzy przeznaczyłabym na inwestycje... ale po co o tym myśleć,

nie daje losowi szansy, bo nie gram na loterii.

IDmedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas