Robbie Williams opuszczał spotkania z innymi rodzicami, ponieważ go przerażały
Były członek zespołu Take That, który ma dwuletnią córkę Theodorę "Teddy" Rose oraz 10-miesięcznego syna Charltona, przyznał, że nie lubi dużych skupisk ludzi i był tak przerażony wizją siedzenia w jednym pokoju z innymi rodzicami, że musiałby brać środki uspokajające. Dlatego dopuszczał się niewinnego kłamstewka, że musi pracować w studio nagraniowym.
- Nie lubię dużych skupisk ludzi. Rzadko udaje mi się zakolegować z kimkolwiek z 5 tysięcy osób, nie mówiąc o sytuacji, gdy mam przebywać w jednym pokoju pełnym innych rodziców - powiedział.
- Przeraża mnie to. Żłobek Teddy organizował takie spotkania dla rodziców, ale napawały mnie one strachem.
41-letni twórca hitu "Candy" uważa również, że nie ma sensu brać udziału w takich spotkaniach, ponieważ jego córka ma dopiero dwa lata.
W rozmowie z gazetą "Mirror" powiedział: - Albo musiałbym brać środek uspokajający i tam chodzić, albo udawać, że muszę być w studio nagraniowym i mieć spokój.
- Dlatego też udawałem, że muszę być w studio. O czym mielibyśmy tam rozmawiać? Teddy nie ma nawet trzech lat. Nie wiem, czego miałyby dotyczyć dyskusje.
Robbie wyznał również, że jego córeczka tak samo jak on uwielbia śpiewać i tańczyć, co uważa za niezmiernie urocze.
- Jestem zachwycony tym, że teraz mogę rozmawiać z moją córeczką. Często śpiewa i tańczy, a to bardzo mnie wzrusza. Jestem w niej zakochany - dodał.