Symbol seksu umie gotować

Rozmowa z Joanną Liszowską

fot. Andrzej Szilagyi
fot. Andrzej SzilagyiMWMedia

Joanna Liszowska: Oczywiście. I to całkiem nieźle. Przynajmniej tak twierdzi Ted, mój narzeczony oraz znajomi i rodzina.

- Joanna Liszowska w kuchni? Trudno to sobie wyobrazić...

Joanna Liszowska: Kuchnia jest cała moja. Starannie ją najpierw zaplanowałam, a okazja by zrealizować moje pomysły nadarzyła się całkiem niedawno. Kilka miesięcy temu przeprowadziliśmy się do nowego domu. Urządzaliśmy go wspólnie. Tylko w kuchni Ted nie miał nic do powiedzenia. Nie wiem, dlaczego wiele osób myśli, że jeśli jestem aktorką, bywam na bankietach, premierach, to nie potrafię gotować. Te stereotypy są tak silne, że także mój narzeczony był zdziwiony moimi umiejętnościami.

Ale na pewno jest z tych umiejętności zadowolony...

Joanna Liszowska: Sądzę, że tak (śmiech). Domowy obiad zawsze Tedowi smakuje, zwłaszcza gdy jest to jego ulubiona polędwica z pieprzem oraz pomidorowa z lanymi kluskami.

Lubi pani tylko gotować, czy też zalicza się pani do smakoszy?

Joanna Liszowska: I jedno, i drugie. Lubię gotować i jeść, co czasami odbija się na mojej figurze.

Chyba przemawia przez panią kokieteria... Naprawdę nie potrzebuje pani diety.

Joanna Liszowska: Dziękuję, miło to słyszeć. Na szczęście dużo ostatnio pracuję, jestem w ciągłym ruchu. Biegam z planu na plan, także budowa domu była dość absorbującym zajęciem. Dzięki temu spalam kalorie, bo na siłownię chodzę przeważnie tylko wtedy, kiedy potrzebuję relaksu i odpoczynku od codziennych obowiązków. Ze stresem walczę również podczas długich kąpieli, które uwielbiam.

Jakie są pani wymarzone święta?

Joanna Liszowska: Takie, jak w ubiegłym roku: we własnym domu. Wprowadziliśmy się do niego w Wigilię i nadal bardzo się nim cieszymy. Na pewno pojawi się u nas choinka i różne świąteczne ozdoby. Bardzo lubię przygotowywać dekoracje, na przykład stroiki. Kocham zapach igliwia i świąteczny nastrój: świece na stole, śnieg za oknem... Uwielbiam święta rodzinne i mam nadzieję, że za wiele, wiele lat, w Wigilię będą się u nas zbierać dzieci i liczne wnuki.

Jaka jest pani ulubiona świąteczna potrawa?

Joanna Liszowska: Uwielbiam czerwony barszcz z uszkami. Jak dotąd w kuchni byłam zwykle tylko siłą pomocniczą - uszka lepiła mama - ale w tym roku pewnie postaram się bardziej. Kto wie, może wymyślę nawet jakąś nową potrawę? Mimo wszystko, chyba i tak najlepszy będzie właśnie barszcz z uszkami. To potrawa, którą w moim rodzinnym domu podaje się wyłącznie na święta. Zawsze czekam na nią przez wiele miesięcy i... pewnie właśnie dlatego tak bardzo mi smakuje!

Jak spędzi pani ostatni dzień tego roku?

Joanna Liszowska: Jeszcze nie wiem. Dla mnie najważniejsze jest nie to jak i gdzie, ale z kim spędzę te wyjątkowe chwile. Jeżeli jestem wśród bliskich przyjaciół, to nie ma dla mnie znaczenia, czy w Sylwestra siedzę się w domu, czy wychodzę na bal.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Jolanta Żabińska

MWMedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas