Tadeusz Pluciński: Kochał całe życie

Po filmie Andrzeja Kondratiuka "Hydrozagadka" wszystkie panie w PRL-u chciały mieć w domu jego zdjęcie. Te sprzedawane w kioskach rozchodziły się błyskawicznie.

Tadeusz Pluciński zniewalał kobiety swoim wdziękiem, urodą i elegancją. Zresztą wielbiły go nie tylko miłośniczki kina, ale również te, które poznawał w życiu prywatnym. Podobno miał trzy tysiące kobiet, z których cztery zostały jego żonami.

Dla pierwszej ważnej w swoim życiu dziewczyny, Aliny Janowskiej, został aktorem, choć wybierał się na prawo. Rozstali się, a pierwszą żoną przystojnego aktora została Barbara Brun-Barańska, śpiewaczka operowa. Niestety nie mieli dla siebie za dużo czasu, aktor potrafił zniknąć na tydzień, gdy poznawał kolejną atrakcyjną panią.

Rozstali się po czterech latach, gdy w życiu Tadeusza Plucińskiego pojawiła się aktorka Ilona Stawińska. Ale i ona wkrótce łapała go na kłamstwach. Czuła, że nie jest wierny.

- Gdy one krzyczały, że chcą rozwodu, ja mówiłem z ulgą: Proszę bardzo. Brałem szczoteczkę do zębów i wychodziłem. Zostawiałem im mieszkania, ale na odchodnym dodawałem jeszcze: Kochanie, to, co uznasz za stosowne, przyślij mi, proszę, do teatru − wspominał aktor.

Trzecią żoną została tancerka Krystyna Mazurówna. Rozstali się, gdy postanowiła wyjechać do Paryża. Po latach napisała, że aktor był łasy na jej pieniądze i nie chciał dać jej rozwodu.

- Rozwiedliśmy się bezproblemowo. Nie rozumiem, dlaczego nazmyślała. Ale gdy ją zobaczyłem po latach, podszedłem i przywitałem się całując ją w rękę. Była zdziwiona − opowiadał Tadeusz Pluciński.

Z czwartą żoną Jolantą Wołłejko utrzymuje dobre relacje do dziś. Przeżyli razem 20 lat, mają wspólne wnuki. Jolanta była córką jego kolegi Czesława Wołłejki. Wszyscy odradzali jej ten związek, a przede wszystkim ojciec i macocha. Była nią jej poprzedniczka, druga żona Tadeusza, Ilona Stawińska.

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***