Wojciech Gąssowski szusuje we włoskich Dolomitach
Na nartach jeździ od niedawna, za to od razu trafił na trasy we włoskich Dolomitach. - Jeżdżę tam co roku, a nawet kilka razy w sezonie, bo odpowiadają mi tamte trasy i panująca tam pogoda - mówi Wojciech Gąssowski.
- Gdzie się podziały tamte prywatki? - śpiewa na koncertach. Potem wsiada w samochód i pędzi we włoskie... Dolomity.
"Białym szaleństwem" Wojciech Gąssowski zaraził się stosunkowo niedawno - w początkach lat 90. XX wieku. - Wcześniej obawiałem się jeździć na nartach, bo panowała opinia, że to sport bardzo kontuzjogenny, więc wolałem grać w piłkę - wyznaje piosenkarz.
Dlaczego nie próbował szusować na polskich trasach?
- Próbowałem, ale w tamtych czasach trasy były marnie przygotowane i nieciekawa była cała infrastruktura, np. wyciągi - wyjaśnia Gąssowski. - Dziś jest już inaczej - dodaje.
Ale piosenkarz zaczął odwiedzać Dolomity z grupą przyjaciół i tak już pozostało.
- Odpowiadają mi tamte trasy i pogoda. Podczas tygodniowego wypadu, przynajmniej trzy dni świeci słońce - wyjaśnia. Dodaje, że w niektóre lata wybierał się tam na narty nawet kilka razy w roku.