Żona Toma Hanksa zaraziła koronawirusem dziennikarza?

Tom Hanks i jego żona Rita Wilson to wciąż najsłynniejsze ofiary wirusa COVID-19. Aktorska para przebywa obecnie w Australii, gdzie poddała się kwarantannie.

Tom Hanks i Rita Wilson przechodzą kwarantannę
Tom Hanks i Rita Wilson przechodzą kwarantannę Steve Granitz/WireImageGetty Images

Badaniu poddano też osoby, z którymi małżonkowie spotykali się w ostatnich dniach. Jedną z nich jest dziennikarz Richard Wilkins, którego test na obecność koronawirusa przyniósł wynik dodatni.

65-letni Richard Wilkins to dziennikarz stacji telewizyjnej Channel 9. 7 marca spotkał się on z Ritą Wilson zaraz po jej zakończonym koncercie, który został zorganizowany w gmachu słynnej opery w Sydney. Zaśpiewała na nim piosenki ze swojej płyty "Halfway to Home".

W niedzielę 15 marca za pośrednictwem Twittera, Wilkins poinformował, że wyniki badań potwierdziły jego zarażenie koronawirusem.

- Hej, szczere dzięki za wszystkie wiadomości. Naprawdę bardzo to doceniam. Zostałem zbadany na tę rzecz, o której wszyscy mówią i wynik okazał się dodatni. To bardzo dziwne uczucie. Czuję się zdrowy na 100%. Nie mam absolutnie żadnych objawów - napisał Wilkins.

65-letni Richard Wilkins zaraził się koronawirusem od żony Toma Hanksa
65-letni Richard Wilkins zaraził się koronawirusem od żony Toma HanksaRichard Milnes/Splash NewsEast News

Tom Hanks kręcił w Australii zdjęcia do swojego najnowszego filmu, reżyserowanej przez Baza Luhrmanna biografii Elvisa Presleya. Wciela się w niej w rolę pułkownika Toma Parkera, długoletniego menadżera legendarnego piosenkarza.

Po informacji o wykryciu koronawirusa u Hanksa, prace nad filmem zostały wstrzymane.

Środki ostrożności w związku z pobytem pary aktorskiej w Australii zostały zastosowane także w siedzibie stacji telewizyjnej Nine Network, którą 12 marca odwiedziła Rita Wilson, by wziąć udział w programie śniadaniowym "Today Extra".

Wszyscy pracownicy, którzy mieli kontakt z aktorką, poddali się 14-dniowej samoizolacji.

O Wilkinsie było głośno, gdy 26 czerwca 2009 roku w trakcie programu omyłkowo poinformował o śmierci aktora Jeffa Goldbluma. Miał on rzekomo umrzeć tego samego dnia (25 czerwca) co Farrah Fawcett i Michael Jackson. 

- Aktor spadł z klifu podczas kręcenia zdjęć w Nowej Zelandii i zginął na miejscu - informował Wilkins. Jeszcze w trakcie tego samego programu informacja została jednak zdementowana.

- Przeprosił mnie, ale odpowiedziałem mu, że nie ma takiej potrzeby. Każdemu mogło się zdarzyć - komentował potem Goldblum dodając, że nigdy nie był w Nowej Zelandii ani nie spadł z klifu.

PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas