Życiowa rewolucja
Nowa praca, styl ubierania się, brylowanie na imprezach. W życiu aktora zaszły wielkie zmiany. Sam mówi, że wreszcie robi coś tylko dla siebie....
Po pierwsze: strój. Nie ma już mowy o dawnym, poprawnym, ale nieco konserwatywnym stylu. Macieja Stuhra (37) coraz częściej (to również nowość!) można spotkać na warszawskich imprezach w nonszalanckim, ale modnym i wystudiowanym wydaniu.
Po drugie: Facebook. Kiedyś małomówny i skromny, dziś pokazuje na swoim profilu zaskakujące oblicze. "Cholera, chyba mam za ciasne okularki" - napisał pod zdjęciem z zabawną miną i z odciśniętymi wokół oczu śladami po okularach do pływania.
Maciej potrafi też flirtować ze swoimi fankami. Na pytanie: "Dlaczego Pan mi się czasem śni, a ja Panu nie?", odpisał ostatnio zaczepnie uroczej brunetce: "Los się musi odmienić!". Na każdy wpis aktora natychmiast reagują setki wielbicielek. Bo czy ktoś widział kiedyś zdjęcie Maćka z brodą?! I jeszcze ten jego pełen humoru podpis: "Może zrobią remake Rumcajsa...?". Natychmiast jest kilkaset "polubień" i mnóstwo komentarzy.
Rewolucje w życiu aktora zbiegły się w czasie z wielkimi sukcesami zawodowymi. Tak głośno nie było o nim jeszcze nigdy! Rozgłos zapewniły mu role w szeroko komentowanych filmach: "Pokłosie", "Obława", "Drogówka". Maciej zgarnia nie tylko pochwały za kunszt aktorski, zaczął też świetnie zarabiać.
Właśnie wziął udział w kampanii reklamowej sieci komórkowej Play. I to u boku samego Kuby Wojewódzkiego, który, zapytany podczas konferencji prasowej, jak duże otrzymał honorarium, zażartował: "Nie takie jak Maciek....".
Jakby tego było mało, artysta dał się namówić swoim kolegom na trenowanie modnego ostatnio triathlonu. Dlaczego się na to zdecydował? "Coraz większą frajdę mam z tego, że codziennie poświęcam chociaż trochę czasu samemu sobie, a nie wszystkim innym dookoła" - powiedział dobitnie. Kiedy w kuluarach zaczęły się indywidualne rozmowy, opowiadał dalej: "Od dawna szukałem czegoś, co odmieni trochę moje życie. Czułem, że potrzebuję czegoś, co spowoduje, że nie będę zmierzał ekspresowo w drugą połowę życia".
Trudno się temu dziwić, Maciek szybko wkroczył w dorosłe życie. Jego znajomi twierdzą, że tak mocno zaangażował się w rolę męża i rodzica, że nie znajdował już czasu na szaleństwa. Miał zaledwie 25 lat, gdy oświadczył się ukochanej Samancie na dachu kamienicy przy ulicy Celnej w Krakowie. Zabrał ją tam pod pretekstem oglądania pięknego wschodu słońca. Oboje byli wtedy studentami. On właśnie kończył psychologię, a ona europeistykę. Szybko zostali rodzicami.
Jerzy Stuhr zdradził kiedyś, że jego syn na własne życzenie wziął na siebie rolę... "gosposi domowej". Maciek o pierwszych małżeńskich latach mówi wzruszająco i z entuzjazmem: "Zamiast zostawać w hotelu po występie, wsiadam w samochód i wracam do najbliższych, choćby w środku nocy. Każdą wolną chwilę staram się kraść dla rodziny. Nie ma dla mnie większej frajdy niż wspólne gotowanie z córką". W tym roku jego mała Matylda skończy już trzynaście lat.
Tylko co na te wszystkie zmiany jego żona? Coraz rzadziej można zobaczyć ją u boku aktora. Wprawdzie Samanta przyszła na niedawną premierę "Pokłosia" z mężem, ale odmówiła pozowania do zdjęć. Co najdziwniejsze, na tak ważną okazję przyszła kompletnie nieprzygotowana. Bez makijażu wyglądała na zmęczoną i przygnębioną. Spędziła wieczór w towarzystwie teściów.
W kuluarach nikt nie krył zdziwienia. Tym bardziej, że półtora roku wcześniej, na festiwalu filmowym w Gdyni wystąpiła u boku Maćka w pięknej czerwonej wieczorowej sukni. Wyglądała obłędnie! Ostatnio plotkuje się, że Samanta nie radzi sobie z wielką popularnością męża, który gra teraz w najlepszych polskich produkcjach.
W jednym z ostatnich wywiadów dziennikarz spytał Macieja wprost, czy żona jest o niego zazdrosna. Ten odpowiedział: "Bywa. Tak. Nie jest łatwo, podejrzewam, być związanym z aktorem. I szczerze mówiąc, nie polecam. Kobieta ma bardzo dużą wyobraźnię. I jak my znikamy na tych planach filmowych czy wyjazdach, to wtedy wyobraźnia buzuje".
Kiedy zapytano go, jak w takich sytuacjach rozmawiać z kobietą, odpowiedział żartobliwie: "Zawsze trzeba okazywać elementarną czułość i uwagę. Trzeba też dzwonić co pięć minut i wysyłać tysiące SMS-ów". Być może nie wszystkie męskie rewolucje podobają się żonom. W przypadku Maćka jednak zmiany idą na plus. Przyglądamy się z zainteresowaniem nowemu, bardziej zawadiackiemu obliczu przystojnego aktora.
Iwona Czarnyszewicz
SHOW 4/2013