Czemu straszą nas chlebem?
Dla jednych baza niemal każdego posiłku, dla innych największe zło tego świata. O co chodzi z chlebem? Dlaczego nas nim straszą?
W latach osiemdziesiątych czekolada miała swój gorszy odpowiednik - wyrób czekoladopodobny. To, co serwuje nam dziś rynek super i hipermarketów, a także dyskontów spożywczych to nic innego jak wyrób chlebopodobny.
Niestety nikt nie uregulował dotąd zapisu - co jest chlebem, a co jego imitacją, bezwartościowym odpowiednikiem. Już w drzwiach wejściowych wielu popularnych sklepów do naszych nozdrzy dociera nieprzyzwoicie kuszący zapach pieczywa.
Wciąż nie wszyscy mamy świadomość, że nie ma to nic wspólnego z zapachem prawdziwego chleba. Ile w nich jest chemicznych polepszaczy smaku, zapachu, a nawet kształtu? Tak, mrożone ciasto do wypieku bułek zawiera również składniki odpowiedzialne za nienaganny kształt.
Świeżo pieczone bułeczki - serce pęka gdy nieświadomy rodzic, w najlepszej wierze podaje taką "delicję" dziecku. Te bułeczki pieką się owszem, niemal na naszych oczach, szkoda tylko, że ciasto, z którego powstały było mrożone, na przykład rok. O jakich wartościach odżywczych można tu mówić?
Dodawanie do mrożonego ciasta sztucznych dodatków: propionianu wapnia i sorbinian potasu może wywołać reakcje alergiczne, a także dolegliwości astmatyczne. Dlatego szczególnie dzieci i kobiety w ciąży powinny stronić od takiego pieczywa.
Nigdy nie mamy gwarancji, że lokalna piekarnia nas nie oszuka, ale logicznie rozumując - jeśli kupujemy chleb w foliowym worku z miesięczną datą ważności, to trudno się spodziewać, że jest to dobre dla naszego zdrowia. Wersja optymalna - wypiekanie chleba w domu, na zakwasie i najlepiej z własnej mąki. Tylko kto ma na to czas? Szukanie idealnego modelu świata prowadzi donikąd. Wybierajmy rozsądnie. Zawsze namawiam pacjentów do kupowania chleba w piekarni, najlepiej małej, lokalnej i do ciągłych zmian rodzajów chleba.
Mamy w naturze przywiązywanie się do ulubionych produktów, a monotonia wycisza nasz przewód pokarmowy. Na brak wyboru w XXI wieku narzekać nie możemy, to jego nadmiar potrafi przyprawić o zawrót głowy. Koniecznie dostosujmy wybór do kondycji zdrowotnej, z naciskiem na stan jelit. Pieczywo pszenne naznaczone zostało w wielu głowach negatywną etykietką.
Owszem, więcej cennych wartości odżywczych uzyskamy z pieczywa razowego czy orkiszowego, ale jeśli ktoś boryka się z notorycznymi biegunkami i ma akurat zaostrzenie stanu - trudno go namawiać do wysokobłonnikowych produktów. Chleb jest najczęściej wybieraną formą węglowodanu złożonego na drugie śniadanie.
Szybciej i wygodniej zrobić kanapkę, niż przygotować posiłek na bazie kaszy, ryżu czy makaronu. Nie oznacza to wcale, że chleb jest najlepszym wyborem. Obecność węglowodanu złożonego w posiłku jest natomiast niezbędna, aby odżywić mózg i krwinki czerwone.
Osoby z tendencją do radykalnych zmian w sposobie żywienia bardzo często z dnia na dzień rezygnują z chleba, bo jest tuczący. Niezmiennie bawi mnie ten przymiotnik. Produkty mają swoją kaloryczność, ale ważniejsza jest ich wartość odżywcza, a przede wszystkim odpowiednia porcja. Wydawać by się mogło, że to takie oczywiste, tylko dlaczego wciąż powtarzamy te same błędy?
Ewa Koza, dietetyk, autorka bloga mamsmak.com, MAM s’MAK na życie