Najbardziej trujące substancje w rybach

Od lat słyszymy, że jemy za mało ryb, które są cennym źródłem białka, witamin czy nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3. I rzeczywiście – zwłaszcza tłuste ryby morskie świetnie wpływają na serce i kości, zmniejszają ryzyko miażdżycy, a nawet ułatwiają odchudzanie. Niestety zanieczyszczenia wód i całego środowiska sprawiają, że w rybach mogą odkładać i kumulować się szkodliwe substancje. Do najgroźniejszych zalicza się dioksyny, metale ciężkie (rtęć, kadm i ołów), a także rakotwórcze pestycydy, środki owadobójcze i konserwanty. Mogą one uszkadzać wątrobę i nerki, wywoływać nowotwory czy zaburzenia hormonalne. To jednak nie koniec zagrożeń - w niektórych gatunkach ryb znajdziemy też groźne pasożyty. Sprawdź, jakich ryb lepiej nie kupować w sklepie.

Jakie toksyny kryją się w rybach?
Jakie toksyny kryją się w rybach? ©123RF/PICSEL
Zmysłowe smaki: Makrela w aromatycznym sosie pomidorowymInteria.tv

Dioksyny w rybach

Filety tilapii
©123RF/PICSEL

Dioksyny to trujące substancje, które są efektem rozwoju przemysłu ciężkiego (produkcji w hutach i fabrykach) – zalicza się je do trwałych zanieczyszczeń organicznych (TZO). Te rakotwórcze cząstki związków chemicznych mają bardzo długi czas rozpadu, a jednocześnie z łatwością przemieszczają się na dalekie odległości, osiadając w wodzie i glebie. Naukowcy ostrzegają, że szczególnie łatwo kumulują się w tkance tłuszczowej ryb, zwłaszcza gatunków drapieżnych, które żywią się mniejszymi rybami. Dioksyny zalicza się do najbardziej rakotwórczych substancji w przyrodzie. Są odpowiedzialne nie tylko za powstawanie nowotworów, ale też zaburzenia układu odpornościowego, nerwowego i rozrodczego. Badania potwierdziły, że najwięcej dioksyn znajduje się w bałtyckich śledziach i łososiach.

Rtęć i ołów w rybach

Kolejną toksyną, która często występuje w rybach, jest metylortęć. Ustalono, że jej największe ilości znajdują się w dużych drapieżnikach, które żyją wiele lat, a więc rekinach, miecznikach i dużych tuńczykach, a także łososiach bałtyckich. Toksyna, która wydziela się w morzach i oceanach coraz szybciej w związku z podnoszeniem się temperatury wód, może uszkadzać wątrobę i nerki, a także przyczyniać się do zaburzeń neurologicznych.

Unikać powinno się też ryb z azjatyckich hodowli – są mocno zanieczyszczone ołowiem. Ten metal ciężki trafiał do środowiska na skutek spalania benzyny ołowiowej czy węgla. Liczne badania potwierdziły jego toksyczność i szkodliwy wpływ na układ nerwowy, a nawet uszkodzenia szpiku kostnego. Najbardziej zanieczyszczone ołowiem są tilapie i pangi.

Pestycydy w rybach

Mikroplastik w rybach
©123RF/PICSEL

W rybach mogą też kumulować się substancje znajdujące się w środkach ochrony roślin, które obecnie są zakazane, ale używano ich przez całe lata. Jedną z nich jest etoksykina, która na dłuższą metę może uszkadzać wątrobę i upośledzać pracę układu odpornościowego. Największe ilości toksyny wykryto w rybach hodowlanych, przede wszystkim w norweskich łososiach, ale też pstrągach, doradach i śledziach. Jedynie hodowle ekologiczne spełniały wymagane normy. Inną toksyną odkładającą się w rybach jest chlordan – środek owadobójczy, również wpisany na listę trwałych zanieczyszczeń organicznych. W znacznym stopniu przyczynia się do chorób nowotworowych i zaburzeń hormonalnych. Badania wykazały, że znajduje się we wszystkich rybach żyjących w Bałtyku.

Mikroplastik w rybach

Kolejnym zagrożeniem dla naszego zdrowia jest obecny w rybach mikroplastik. Syntetyczne cząsteczki tkanin, kosmetyków czy plastikowych opakowań przedostają się do wód i są zjadane przez ryby. Winne są przede wszystkim śmieci zalegające w morzach i oceanach. Tymczasem mikroplastik nazywany jest już cichym zabójcą – kumuluje się w organizmie i stopniowo go uszkadza. Podejrzewa się, że jest przyczyną nowotworów hormonozależnych, chorób tarczycy i układu pokarmowego. Mikroplastik znajdziemy we wszystkich rybach, jednak szczególnie niebezpieczne są te z hodowli azjatyckich (ze względu na jeszcze większe zanieczyszczenia wód).

Pasożyty w rybach

Uwaga na pasożyty
©123RF/PICSEL

Ryby bardzo często są też nosicielami pasożytów. Na szczęście większość z nich bytuje w układzie pokarmowym, który jest usuwany podczas patroszenia. Największym zagrożeniem są jednak nicienie, które mogą znaleźć się w wątrobie, a nawet przeniknąć do mięśni ryby. Zdarza się to zwłaszcza w przypadku dorszy i śledzi. Obróbka termiczna unieszkodliwia pasożyty, ale niebezpieczne może być spożywanie ryb na surowo (np. w sushi). Wtedy niezbędne jest wcześniejsze ich mrożenie – przez co najmniej 7 dni. Zakażenie nicieniami może wywołać anisakiozę – chorobę objawiającą się silnym zatruciem pokarmowym, a nawet uszkodzeniem przewodu pokarmowego.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas