Nowalijki - jeść czy nie jeść?
Nowalijki to wczesne, młode warzywa, pojawiające się po raz pierwszy w nowym sezonie: pierwszy bywa szczypiorek i zielona pietruszka. Później pojawiają się młode rzodkiewki i zielona sałata. Jednak nie należy sięgać po nie bez opamiętania.
Nieważne, ile łykaliśmy witamin, ile owoców i warzyw zjedliśmy - wiosną i tak ciągnie nas do zielonego. Ale pamiętajmy, że nowalijki mogą solidnie zaszkodzić...
Ale nie tylko nawozy są tu szkodliwe. Ważne jest także to, gdzie warzywa rosły. Bo wyhodowane w pobliżu ruchliwej szosy mogą być bardziej trujące niż te pędzone na nawozach. Wszystko przez spaliny samochodowe! W ich skład wchodzi cały szereg związków chemicznych, takich jak tlenki węgla, azotu i siarki, oraz spora porcja ołowiu. Wszystkie są szkodliwe dla ludzi, a warzywa rosnące przy drodze wchłaniają wyjątkowo chętnie, dlatego jakiekolwiek uprawy od ruchliwej szosy powinno dzielić przynajmniej 100 metrów.
Niestety, często to teoria - w praktyce często zdarza się, że warzywniki, ba, nawet ogródki działkowe ciągną się wzdłuż ruchliwych szos, a rosnące w obłokach spalin warzywa trafiają na nasz stół - trudno przecież badać pochodzenie każdej pietruszki czy koperku.
Czy zatem jeść nowalijki wczesną wiosną? Tak, ale lepiej wyprodukować je we własnym zakresie i na własnym parapecie. Wymaga to pewnego nakładu pracy, ale daje ogromną satysfakcję z uzyskania własnych, wczesnych, a przede wszystkim wartościowych i zdrowych plonów. Kilka cebul włożonych do wody dostarczy świeżego szczypiorku, a odcięta góra korzenia pietruszki szybko w wodzie zazieleni się młodą natką.
Zawsze też można przecież wysiać rzeżuchę w płaskim naczyniu. Przy regularnym podlewaniu już po trzech, czterech dniach pojawią się młode listki o charakterystycznym smaku i zapachu, doskonale komponujące się z twarożkiem i masłem - i bez dodatkowej zawartości węgla czy ołowiu....