Tradycyjny smak zalewajki
Ile kucharek, tyle przepisów na zalewajkę. Choć jest to jedna z najprostszych do przygotowania zup i zwykle zawiera mniej treściwych składników niż biały barszcz czy żurek, jej lekko kwaskowy smak ma wielu wielbicieli.
"Może, dlatego, że wielu osobom kojarzy się z dzieciństwem?" - zastanawia się organizator Święta Zalewajki w podłódzkim Buczku Stanisław Staniszewski. Podkreśla, że o zupie wpisanej na listę produktów tradycyjnych w regionie łódzkim wie naprawdę dużo. I to nie tylko, dlatego, że zalewajka produkowana przez jego firmę otrzymała kilka lat temu nagrodę "Perła Kulinarnego Dziedzictwa".
Pan Stanisław pamięta jeszcze smak zalewajki z dawnych czasów, gdy w chłopskich obejściach jadana była na śniadanie, obiad i kolację. Była potrawą ludzi biednych, ale nie znaczy to, że nie trafiała na zamożniejsze stoły. On sam wychowywał się w jednym z podłódzkich dworków i właśnie tam po raz pierwszy spróbował tej zupy.
"Do przygotowania zalewajki wystarczy żur - najlepszy będzie ukiszony w domu, ziemniaki, kilka suszonych grzybków. To było dostępne w każdym, nawet najskromniejszym domu. A dla smaku i omasty dodawano łyżkę gęstej śmietany i świeże, chrupiące skwarki ze słoniny" - opowiada Staniszewski.
Znawcy tematu zaznaczają, że zalewajka jadana na wsiach w dorzeczu Warty i Pilicy już w XIX wieku, nigdy nie była nazywana barszczem. Według przepisu, najpierw należało ugotować ziemniaki, a potem dopiero zalać je żurem z żytniej mąki i skórki chleba - stąd "zalewajka".
Z czasem gospodynie z Łodzi i okolic zaczęły dodawać do podstawowej wersji potrawy składniki takie jak maślanka, wywar warzywny, ziele angielskie, liść laurowy, a z okazji świąt: podsmażony boczek i kiełbasa. Przez lata niezmienne pozostało tylko przysłowie: "O zalewajko, ty zup królowo, kto ciebie jada, ten czuje się zdrowo".