Mistrzyni szczegółu
W ciągu 30 lat zbudowała imperium mody, tworząc suknie haute couture. Jej projekty uświetniają najwykwintniejsze gale i przyjęcia, a gwiazdy w strojach, które wyszły spod jej igły, przemierzają czerwone dywany na całym świecie, za każdym razem olśniewając i przykuwając uwagę. Galia Lahav, choć stoi na czele jednej z najbardziej luksusowych i rozpoznawalnych marek, gdy opowiada o firmie, zawsze mówi „my”, a nie „ja”. Bo swój sukces potrafi dzielić.
Nadeszły czasy, kiedy wszystko, czego potrzebujemy, mamy niemal podane na tacy. Wystarczy wejść do sklepu czy zamówić przez internet. Świat pełen jest gotowych wyrobów na wyciągnięcie ręki. Nic więc dziwnego, że ręcznie wykonywane, unikatowe produkty stały się synonimem luksusu. To jeden z czynników, które określają filozofię firmy Galii Lahav. Bogate suknie, dopasowane do sylwetki, ręcznie zdobione i pieczołowicie wykończone. Na pewno nie są to skromne dzieła, kipią bowiem ekstrawagancją i skomplikowanymi zdobieniami. Taki standard przyjęła założycielka marki i to pozostaje niezmienne od samego początku istnienia atelier. Swoją konsekwencją w działaniu i podążaniem za wyznaczonymi celami Galia Lahav doprowadziła do rozkwitu haute couture w modzie ślubnej.
Jaka powinna być idealna suknia ślubna?
Galia Lahav: - Niezwykle trudno zdefiniować, czym jest perfekcyjność, biorąc pod uwagę wiele wspaniałych panien młodych, których smak i gust są niezwykle różnorodne. Jedno pozostaje pewne: idealna suknia ślubna powinna pasować jak rękawiczka i być synonimem dobrego smaku. Z kręgu najnowszych trendów, ale wciąż klasyczna, tak aby nigdy nie żałować, że się ją założyło. To jest jak uczucie. Oczekujemy iluminacji, jak wówczas, gdy wybieramy ukochanego.
W jaki sposób opisałaby pani swoje projekty? Co je wyróżnia spośród wielu innych?
- Bardzo ważne dla filozofii marki jest to, aby ubiór pasował do ciała. To nasze najbardziej podstawowe założenie.
- Każda suknia jest kombinacją kilku warstw, a poszczególne elementy to sztuka sama w sobie. Poświęcamy około 20% naszego czasu na poszukiwanie nowych tkanin i innowacyjnych procesów technologicznych, które poszerzają nasze możliwości wykonawcze i sposób postrzegania designu. Poza tym wszystkie tkaniny, z których tworzymy, są produkowane specjalnie dla naszego domu mody. Po gruntownych badaniach rynku, w których zawiera się także próba zrozumienia nadchodzących trendów, takich jak możliwe kierunki w kolorystyce i tkaninach, dopasowujemy zyskaną wiedzę do naszych specyficznych linii cięcia. Sprawdzamy, jak całość koresponduje z sylwetką, czy projekt jest wystarczająco korzystny i seksowny. W końcowej fazie ozdabiamy suknie kryształkami Swarovskiego, perłami i koronkami o niestandardowych aplikacjach. Ten etap przypomina nakładanie na suknię rysunku, który ubogaca wybrany fason i sprawia, że zyskuje on unikatowy charakter. O ten element stroju dbamy ze szczególną uwagą.
Na przestrzeni lat na czele peletonu twórców ślubnej mody stanęli izraelscy projektanci. Wspomnę chociażby takich twórców jak Inbal Dror, Berta czy Julien Vino. Ich prace to esencja kobiecości, elegancji i ekstrawagancji. Nie sposób znaleźć podobny styl na całym świecie. Jak pani myśli, od czego to zależy? Od uwarunkowań kulturowych, miejsca tworzenia czy jeszcze innych czynników?
- Izrael to tygiel ludzi z całego świata, mieszanka wszystkich grup etnicznych. Wierzę, że wśród propozycji tutejszych projektantów każdy znajdzie coś dla siebie. Dla przykładu, nasze suknie są dopasowane do sylwetki, a to oznacza, że pełne kształty są niejako konieczne, aby z sukcesem nosić takie projekty, niezależnie od koloru skóry czy pochodzenia. Każdy projektant ma coś, co go wyróżnia, i bardzo cenię wszystkich wymienionych przez panią twórców.
Ostatnia kolekcja - Le Royal Secret - jest jak zaczarowany ogród. Jak narodził się pomysł na te wyjątkowe suknie?
- Inspiruje mnie wszystko. Panny młode, które spotykam, przyjaciele, czasem zupełnie obce osoby, inne kultury i sztuka z różnych części świata. Każda kolekcja zaczyna się od poszukiwania najlepszych tkanin i analizy obecnych trendów. Potem do podstawowego zarysu włączamy nasze spostrzeżenia i pomysły. Czasem źródłem inspiracji są odniesienia olśniewające bogactwem, jak era wiktoriańska, lub bardziej specyficzne, jak tajemne życie arystokracji. Wszyscy jesteśmy wielkimi miłośnikami sztuki, filmu i muzyki, mamy więc wiele bodźców i dziedzin, z których czerpiemy. Może brzmi to jak frazes, ale inspiracja to coś więcej niż tylko to, co cię aktualnie, w danym momencie życia dotyka. Zawsze warto sięgać głębiej.
Przewodzi pani dwóm markom - Galia Lahav oraz GALA. Proszę powiedzieć, czym się one różnią?
- Obie są tworzone i produkowane w Tel Awiwie-Jafie, przeze mnie i Sharona Severa, który jest naszym głównym projektantem. Każda z nich uosabia nasz rozpoznawalny styl i podejście do pracy koncepcyjnej. Obie marki opierają się na modelach szytych ręcznie, z wielką uwagą, z ekskluzywnych materiałów produkowanych na nasze zamówienie, w głębokich odcieniach i z delikatną ornamentyką. Bardzo nam zależy, by końcowa wersja projektu podkreślała kobiece ciało i jego kształty.
- Nasze suknie wieczorowe czy te wykonywane na zamówienie powstają w oparciu o analogiczny proces. Od kolekcji ślubnych różnią się natomiast przede wszystkim pod względem ceny, ponieważ GALA jest szyta na zamówienie i sprzedawana w stałych rozmiarach, a suknie Galia Lahav haute couture są wykonywane na zamówienie i w całości uwzględniają potrzeby klientki. Trzeba w nie zainwestować więcej czasu, ponieważ w tym wypadku mamy do czynienia z większą ilością spraw do ustalenia. Zwykle dotyczą one na przykład kroju, ilości warstw materiału, jego jakości czy też zastosowanych elementów dekoracyjnych.
Czego oczekują pani klienci od tych projektów?
- Myślę, że jesteśmy w takim punkcie życia marki, iż nie możemy pozwolić sobie na nic innego niż po prostu perfekcyjne produkty. Naszym klientom obiecujemy, że utrzymamy wysoki poziom, wliczając w to jakość wykonania sukien, wykorzystywanie wyjątkowych tkanin z nienagannymi haftami oraz kroje z idealnym dopasowaniem do sylwetki, ale przy tym zapewniające pełną wygodę.
Jest pani kobietą, która przewodzi międzynarodowej luksusowej marce. Proszę powiedzieć, jak zarządza się taką firmą? Jaka była pani ścieżka kariery? Czy napotykała pani na swojej drodze przeciwności, czy był to raczej "amerykański sen", o którym marzą wszyscy projektanci?
- Zaczęłam zajmować się modą w wieku 30 lat, przy ogromnym wsparciu mojego męża, który bardzo wiele nauczył mnie o biznesie. Po pewnym czasie, samodzielnie prowadząc firmę, przechodziłam od jednego punktu do kolejnego, małymi krokami. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko, a marka wciąż się rozwija. Obecnie prowadzę firmę razem z moimi dziećmi. Wszyscy bardzo się angażujemy w nasz wspólny biznes.
- Każdego dnia uczę się nowych rzeczy. Nigdy się nie poddaję i nie przestaję słuchać tego, co się do mnie mówi. Myślę, że to dzięki temu sprostałam wszelkim obowiązkom i poprowadziłam markę do miejsca, w którym znajduje się obecnie.
- To nigdy nie był "amerykański sen", po prostu chcieliśmy iść naprzód. Dlatego trzeba było mieć wizję, jak i w którym kierunku się rozwijać. Choć muszę przyznać, że jeszcze dwadzieścia lat temu było nie do pomyślenia, żeby pracować w tej dziedzinie za granicą. Było to bardzo trudne przez biurokrację czy pod względem technicznym, brakowało też tylu możliwości i sposobów pokazania się, swojej twórczości, co dziś. Wierzę, że dzięki innowacyjnym koncepcjom byliśmy w stanie znaleźć znakomitych odbiorców, którzy stworzyli fanów i naśladowców Galii Lahav na całym świecie, co ostatecznie utrwaliło silną pozycję marki.
Sesje zdjęciowe nowych kolekcji są dziełem sztuki. Kto opowiada za przygotowanie ich projektu? Czy pani samodzielnie zajmuje się organizacją i planowaniem?
- Zazwyczaj mamy bardzo dobrze przygotowaną koncepcję danej kolekcji i planujemy sesję zdjęciową w oparciu o te założenia. Następnie pracujemy z firmą producencką i najlepszymi fotografami, aby stworzyć kampanię idealnie oddającą ducha kolekcji.
Jakie było największe wyzwanie w pani karierze?
- Największe wyzwania to te codzienne - prowadzenie firmy, spotkania ze sprzedawcami, pracownikami i współpracownikami. To bardzo dynamiczny świat. Trzeba być cały czas czujnym i dopasowywać się do otoczenia. W domu i poza nim.
Co pani myśli o kierunku, w którym zmierza moda ślubna i design? Czy podąża pani za zmianami na rynku, czy raczej przeciwnie, sama jest pani kreuje?
- W moim odczuciu już od dłuższego czasu moda spotyka ślubny design i odwrotnie. Panny młode chcą być modne, a moda lubi być czasem klasyczna i tradycyjna. Nie tylko jeśli chodzi o pomysł.
Kiedy możemy spodziewać się nowej kolekcji?
- Już niedługo, około kwietnia, wydamy kolejną linię z serii haute couture oraz najnowszą kolekcję GALA. Czeka nas także kilka niespodzianek w propozycjach wieczorowych.
Na jakich pokazach zostaną zaprezentowane te nowości?
- Najpierw w Nowym Jorku na targach ślubnych, które odbędą się w kwietniu, a następnie na Barcelona Bridal Fashion Week. Możliwe, że pojawimy się także w lipcu w Paryżu.
Jak wygląda pani typowy dzień pracy? W jakim otoczeniu pani projektuje i gdzie tworzą się pomysły? Każda pani suknia to niepowtarzalne dzieło sztuki, więc musi mieć pani morze inspiracji.
- Cóż, kolekcje nie rodzą się w ciągu jednego dnia, wszystkie są procesem, który obejmuje badania rynku, poszukiwanie materiałów i poznawanie trendów. Następnie zaczyna się konceptualizacja i ustalanie kluczowych danych: co obecnie jest naszą mocną stroną, co możemy zaoferować rynkowi, czego potrzebują nasze klientki. Do każdej z tych zmiennych przykładamy dużą uwagę. Szkicujemy, projektujemy, wycinamy, dopasowujemy materiały. A jeśli nie jest idealnie, zaczynamy wszystko od początku, aby znaleźć najlepsze wyjście. Kawałek po kawałku, aż stworzymy kompletną kolekcję.
Co najbardziej lubi pani nosić? Czy ma pani ulubionych projektantów?
- Ubieram się dość zwyczajnie, lubię ładne ubrania, ale nie jestem typem osoby, która koniecznie musi mieć markowe ciuchy. Mam kilka strojów na specjalne okazje od domów mody Chloe, Fendi i Chanel, ale na co dzień wybieram jeansy od J-brand i jedwabne topy.
Dziękuję za rozmowę.
Magazyn WESELE 1/45/2017/
Rozmawiała: Karolina Gałażewska