Jajko mądrzejsze od kury?

Córka zawsze była moim oczkiem w głowie i powodem do dumy. W szkole podstawowej była jedną z najlepszych uczennic, gimnazjum także ukończyła ze świetnymi wynikami. Razem z mężem postanowiliśmy, że poślemy ją do dobrego liceum, które polecała nam jej nauczycielka angielskiego.

© Panthermedia

Najwyżej nie wyjedziemy w tym roku na wakacje. Najważniejsze, że dziewczyna chce się uczyć. Może nawet pójdzie na studia? Będzie jej łatwiej niż nam - myślałam sobie.

Córka wiedziała, że nam się nie przelewa, więc byłam pewna, że doceni nasze starania i troskę o jej wykształcenie.

- Nie chcę tak jak ty przystawiać całe życie stempelków na poczcie!

Kiedyś, gdy całą rodziną oglądaliśmy wieczorem jakiś film historyczny, cały czas dogadywała mężowi:

- Tato, cicho bądź. Co ty tam wiesz?! Kto cię uczył historii?

Zresztą... Odwiedzała nas coraz rzadziej i niechętnie. Wymawiała się, że ma mnóstwo nauki, ale kiedyś wyrwało jej się:

- A co ja będę u was robić, w tej dziurze zabitej dechami?

Kilka razy my wybraliśmy się do niej w odwiedziny. Chcieliśmy zobaczyć, jak sobie radzi w innym mieście, czy nie głoduje i nie przemęcza się nauką. Nie były to przyjemne odwiedziny. Justyna wyraźnie się nas wstydziła - nasz samochód miał przecież 15 lat i to cud, że w ogóle jeździł, a ja nie byłam ubrana jak z żurnala. Ale przecież jestem jej matką i kocham ją najbardziej na świecie!

Gdy zobaczyłam na stole jej zeszyt do polskiego i zagadnęłam, jaką teraz przerabiają lekturę, od razu na mnie naskoczyła:

- Mamo, przecież ty nie znasz się na lekturach! Nie chodziłaś nawet do liceum!

No tak, nie chodziłam... Ale bardzo zabolały mnie te słowa. Nie skończyliśmy szkół, ale odejmujemy sobie od ust, żeby Justynka mogła się uczyć.

Mąż jest naprawdę wściekły. Uważa, że Justyna jest niewdzięczna, traktuje nas jak prostaków i jeśli nie zacznie okazywać nam szacunku, od nowego roku szkolnego zacznie naukę w szkole nie tak dobrej, za to tańszej i o wiele bliżej domu. Według niego to ją nauczy szacunku do rodziców.

Może ma rację. Ale nie wiem, czy miałabym sumienie tak surowo ukarać własne dziecko... Może zachłysnęła się wielkim światem i wystarczy szczera rozmowa o tym, że sprawia nam przykrość?

Wanda Kleczewska z Osieka

Bella Relaks
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas