Dla nich nadciąga najtrudniejszy czas w tygodniu. Zmierzą się z niepokojem
Większość z nas nie może doczekać się weekendu. Snujemy plany, przygotowujemy się i kojarzymy ten czas z relaksem, wytchnieniem czy dobrą zabawą. Okazuje się, że nie wszyscy optymistycznie spoglądają w kierunku końcówki tygodnia. Z bolącym brzuchem i poziomem stresu zbliżającym się do paniki starają się odsunąć od siebie myśl o sobocie i niedzieli. Skąd w nich ten strach przed wolnym?
Spis treści:
Piątek, piąteczek... dramat?
Lęk, niepewność, obniżenie nastroju, napięcie wszystkich mięśni, dreszcze i przyspieszone tętno. To wszystko na myśl o weekendzie. Brzmi niewiarygodnie? A jednak WAS - Weekend Anxiety Syndrome, czyli syndrom stresu weekendowego to fakt, dotyczący coraz szerszego grona ludzi. Narastająca presja, której winne są w ogromnej mierze media społecznościowe, doprowadza osoby dotknięte tym zaburzeniem niemal na skraj załamania nerwowego. Poprzez nieustanne porównywanie się z innymi, oglądanie idealnie spędzonego czasu wolnego: na wycieczkach, basenie, spotkaniach towarzyskich czy zajęciach sportowych, im wydaje się, że są niewystarczający. Gorsi, bo nie nadążają. Bo nie są w stanie zaplanować weekendu albo znów go "zmarnowali" na sen i leżenie w łóżku. Tyle chcieli zrobić: pójść nareszcie na film do kina, o którym wszyscy mówią, posprzątać w domu, trochę się poruszać i odwiedzić rodziców. Tymczasem w mgnieniu oka znów jest niedziela, a oni pozostają z rozgoryczeniem i kolejnymi pretensjami do siebie. Tak mniej więcej wygląda życie osób doświadczających WAS. Ale o ile sam weekend mija szybko, o tyle czas od poniedziałku do piątku to narastające napięcie związane z cotygodniową próbą sprostania wyimaginowanym wymaganiom w stosunku do samych siebie. W rezultacie nadejście weekendu kojarzy się jedynie z negatywnymi emocjami i przekonaniem, że "znów się nie uda".
Zobacz również:
Im więcej pracujesz, tym bardziej lękasz się weekendu
Psychologowie Catherine Madigan i dr Luke Martin tłumaczą pojęcie WAS jako "poczucie niepokoju związanego z powtarzającym się niepowodzeniem dotyczącym wszystkiego, co chcieliśmy albo myśleliśmy, że musimy zrobić w weekend". Poczucie porażki po kilku epizodach weekendowego stresu może rozszerzyć się także na poniedziałek. Dlaczego? Bo to właśnie wtedy najczęściej w miejscu pracy tematem numer jeden przy porannej kawie jest wymiana doświadczeń z poprzednich dni: kto czego dokonał, gdzie był, co widział. A osoby zmagające się z WAS również tego dnia czują, że zawiodły.
Według specjalistów, ci, którzy ciężko pracują w tygodniu i w pracy dają z siebie wszystko, są najbardziej narażeni na stres w sobotę i niedzielę.
Prawidłowość ta na pierwszy rzut oka może wydawać się dziwna - jak przepracowany człowiek, idealny pracownik może nie cieszyć się z zakończenia tygodnia harówki? Może mieć to związek z faktem, że nagłe "odcięcie" od zapełnionego po brzegi kalendarza, w którym każde spotkanie, rozmowa telefoniczna i doskonale wyliczony czas na pracę papierkową wypełniają każdą chwilę grafiku, będzie szokiem. Dla mózgu, który pięć dni pod rząd pracuje na pełnych obrotach, wszystko ma pod kontrolą i nie musi "tworzyć" wydarzeń, nagłe zaplanowanie "pustych" godzin będzie bardzo trudne. A perfekcjoniści chcą być "pod linijkę" także w weekendy. Nakładają więc na siebie presję i porównują się do fantastycznych wrażeń, które fundują sobie ich idole i znajomi na Instagramie czy Facebooku. A im weekend przelatuje między palcami.
Wyrwij się z pułapki porównań
Według specjalistów istnieje kilka objawów świadczących o WAS. Jeśli na myśl o zbliżającym się weekendzie odczuwasz:
1. Drażliwość
2. Bycie porywczym
3. Odczuwanie paniki
4. Częste bóle głowy spowodowane napięciem
5. Rozstrój żołądka
6. Ciągłe zmartwienia i martwienie się
7. Niemożność spania lub po prostu relaksu w domu
to bardzo prawdopodobne, że masz syndrom weekendowego niepokoju. Na szczęście istnieją sposoby, by sobie z nim poradzić. Po pierwsze i najważniejsze: przestań porównywać się z innymi. Nie musisz spędzać wolnego czasu tak, jak reszta. Psychologowie zalecają wręcz raz na jakiś czas pełne odpuszczenie samemu sobie: zostań w łóżku, zjedz coś pysznego, nadrób zaległe seriale. Nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie: poczucie, że "nic nie musisz", może być bardzo uwalniające i pozwoli ci na pełną regenerację po ciężkiej pracy.
Jeśli z kolei bardziej męczy cię brak zaplanowanych działań, stwórz sobie krótką listę rzeczy do zrobienia, ale nie planuj każdego dnia do ostatniej minuty. Przygotuj magazyn lub książkę, którą przeczytasz, spisz tytuł filmu, który chcesz obejrzeć. I nie zapominaj o kontakcie z naturą. Nie bez powodu lekarze, psychologowie i wszelkiej maści specjaliści jednogłośnie zalecają przebywanie poza domem: dzięki temu poprawiamy stan nie tylko naszego ciała, ale przede wszystkim duszy. Miłego weekendu!