Jak to możliwe, że przeżyli? Niesamowita historia wyspy Tromelin
Wyspa Tromelin znajduje się 450 km na wschód od Madagaskaru, 553 km od wyspy Mauritius i 556 km od Reunion. Liczy zaledwie 0,8 km², pokrywa ją głównie piasek i kamienie, roślinność jest niska i uboga. Dziś znajduje się tam pas startowy dla samolotów i stacja meteorologiczna. Otacza ją rafa koralowa, wyspa jest siedliskiem ptactwa i żółwi morskich. Z pewnością jednak nie jest dogodnym miejscem do zamieszkania przez człowieka. Tymczasem w 1761 roku utknęło na niej 60 rozbitków - malgaskich niewolników przewożonych nielegalnie z Madagaskaru na wyspę Mauritius.
Wyspa niewolników
31 lipca 1761 roku należący do Francuskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej żaglowiec L'Utile w wyniku błędu nawigacyjnego rozbił się na rafie koralowej u wybrzeży wysypy nazywanej dziś Tromelin. Na pokładzie znajdowało się 160 niewolników. Mimo że handel ludźmi był w XVIII wieku legalny, gubernator Madagaskaru zakazał tego procederu, niewolników więc przemycano. Statek nie był zatem wyposażony w kajdany i łańcuchy, a więc ci, którym udało się ocaleć podczas katastrofy, dotarli do brzegu.
Załoga zebrała żywność, narzędzia i drewno z wraku. Rozbito obóz, wykopano studnię, postawiono piec. Po dwóch miesiącach ze szczątków L'Utile udało się zbudować prowizoryczny statek, którym marynarze odpłynęli na Madagaskar, obiecując, że wkrótce wrócą po malgaskich niewolników. Nikt się jednak nie zjawił.
Próby ocalenia rozbitków
Dowódca statku rzeczywiście poinformował gubernatora o zajściu, ale ten był wściekły z powodu złamania zakazu, odmówił więc sprowadzenia niewolników. Wieść o rozbitkach, którzy utknęli na niewielkiej wyspie na Oceanie Indyjskim, dotarła nawet do Paryża, ale w wyniku toczącej się wojny siedmioletniej oraz nieuchronnej groźby bankructwa Francuskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, nie zaprzątano sobie nimi głowy.
Oficer dowodzący wyprawą uparcie jednak dążył do ocalenia rozbitków, trzykrotnie próbowano ich stamtąd wydostać, ale łodzie, które wysyłano, były zbyt małe, by przebić się przez rafę koralową. W jednej z tych ekspedycji ratunkowych brała udział dwuosobowa załoga, jeden z marynarzy zginął, a drugi utknął na wyspie razem z rozbitkami.
W końcu po 15 latach, 29 listopada 1776 roku do brzegów wyspy dotarł francuski okręt "La Dauphine". Dowodził nim kapitan Tromelin i to właśnie na jego cześć nazwano wyspę. Załoga z daleka ujrzała ognisko. Na lądzie odnaleziono siedem kobiet i ośmiomiesięcznego chłopca. Okazało się, że większość rozbitków zmarła w ciągu pierwszych kilku lat od katastrofy statku. Kolejni próbowali opuścić wyspę na własną rękę, ale ślad po nich zaginął. Około 15 osób ocalało przez następne 10 lat, ale kilka miesięcy przed ostatnią ekspedycją ratunkową sześcioro niewolników i francuski marynarz, który przypłynął, by ich ratować, próbowali opuścić wyspę na tratwie z żaglem utkanym z ptasich piór. Nie udało im się dopłynąć do lądu.
Odkrycia archeologów
Zespół archeologów pod przewodnictwem Maxa Guérout na początku XXI wieku przebadał wyspę. Udało się znaleźć miedziane talerze, miski i łyżki stworzone z przedmiotów ocalałych z wraku. Odnaleziono również miejsce, w którym obozowali rozbitkowie, odkryto budynki i piec.
Niewolnicy korzystali również z ołowianych naczyń, co mogło doprowadzić do zatruć i śmierci niektórych z nich. Archeologom udało się znaleźć również kawałek krzemienia i metalu, którymi prawdopodobnie rozpalano ogień.
Ustalono także, że mieszkańcy wyspy żywili się głównie ptakami, znaleziono aż 18 000 kości, większość z nich należała do rybitw czarnych. Jedzono również ich jaja, a także ryby i żółwie.
Pogodzeni z losem
Na wyspie odnaleziono miedzianą biżuterię: pierścionki, bransoletki, wisiory, a nawet tradycyjny grzebień, który według malgaskiej tradycji mężczyzna wręcza kobiecie, którą kocha. Oznacza to, że rozbitkowie pogodzili się ze swoim losem i stworzyli na wyspie społeczność.
Co ciekawe, budynki, w których zamieszkali, wzniesione były z kamienia. Społeczność malgaska mieszka na ogół w drewnianych domach, a z kamienia buduje się wyłącznie groby. Rozbitkowie musieli więc przezwyciężyć własne tabu kulturowe i zamieszkać w budynkach, które z ich perspektywy przeznaczone były dla zmarłych. Ocaleni rozbitkowie zostali przetransportowani na Mauritius, gdzie zamieszkali jako ludzie wolni.
***
Zobacz również: