Polka w Hiszpanii: Uważam, że mam szczęście. Niektórzy ludzie stracili wszystko
Koniec października to tragiczny czas dla mieszkańców Walencji i okolic. Szacuje się, że w ciągu zaledwie kilku dni tragicznie zginęło minimum 205 osób. Drogi zostały zablokowane, domy zalane, a życie sparaliżowane. Z problemem boryka się też Katalonia. Wielu ludzi obarcza lokalne władze winą za niewystarczające przygotowanie do tak ekstremalnych opadów. "Wszystko zdarzyło się nagle. Nie mieliśmy czasu na reakcję" - mówi moja koleżanka z okolic Walencji. Co dokładnie się wydarzyło i jak obecnie wygląda sytuacja?
205 ofiar w Walencji i destrukcyjny deszcz w Barcelonie. "Nie byliśmy przygotowani na ten żywioł"
29 października Walencja została dotknięta potężną nawałnicą. DANA (Depresja Atmosferyczna Nieustająca) przyniosła katastrofalne opady deszczu. Według lokalnych władz intensywność opadów sięgała nawet 200 mm w ciągu zaledwie 24 godzin, co spowodowało śmierć co najmniej 205 osób i ogromne straty materialne. Ulice zamieniły się w rzeki, w których płyną auta i meble.
Woda zalała wiele domów, uniemożliwiając mieszkańcom ewakuację. "Nie byliśmy przygotowani na tak potężny żywioł" - mówi moja koleżanka z Walencji. I faktycznie lokalne władze przyznają, że mimo wcześniejszych ostrzeżeń meteorologicznych, nie udało się wystarczająco zabezpieczyć infrastruktury przed kataklizmem.
Ewakuacja, zaginione osoby, dezorganizacja
Wiele miejsc zostało odciętych od świata. Nie wszystkich udało się ewakuować. Niektóre osoby wciąż uznaje się za zaginione. Woda zalała nie tylko obszary miejskie, ale także drogi i infrastruktury komunikacyjne, co znacząco utrudniło transport. Służby ratunkowe, w tym straż pożarna i policja, były zaangażowane w akcje ratunkowe i udzielanie pomocy mieszkańcom. Centra kryzysowe zostały uruchomione, aby zapewnić schronienie i wsparcie dla poszkodowanych. Lokalne władze apelowały o ostrożność i unikanie zbędnych podróży, a w niektórych miejscach wprowadzono zakazy wjazdu.
Silne opady deszczu miały miejsce nie tylko w Walencji, ale i w okolicach. Moi znajomi relacjonowali na Instagramie zmagania z żywiołem. O ile ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, o tyle domy zostały zalane. "Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się chodzić po kuchni w gumiakach" - mówi Marta. I opisuje, że musiała wylewać wodę z pokoju przez okno. "I tak uważam, że mam szczęście. Niektórzy ludzie stracili wszystko" - dodaje i dzieli się ze mną filmikiem, na którym stara się pozbyć wody z mieszkania. Deszcz dotarł też do Barcelony.
Barcelona - zalane ulice, brak prądu
Silne opady dotarły do Barcelony. Nie bez powodu mówi się, że Hiszpanie nie są przygotowani na silny deszcz. Budynki dosłownie przeciekają. W ciągu zaledwie dwóch dni mój sufit nie tylko przemókł, ale i zrobił się na nim grzyb. Opady deszczu w Barcelonie nie były tak silne, jak w Walencji, ale to wystarczyło, by sparaliżować życie mieszkańców.
"Taki deszcz w Polsce to normalna sprawa. Jeśli tutaj pada dłużej niż kilka godzin, to władze alarmują o pozostawanie w domach, bo idzie kataklizm" - ironizują moi znajomi, którzy również mieszkają w Barcelonie. O ile trudno się z tym nie zgodzić, o tyle lepiej "dmuchać na zimne". Bo faktycznie, niektóre dzielnice miasta dosłownie popłynęły. W wielu budynkach brakuje prądu, ponieważ sieci zostały pozrywane. Faktem jest, że 2 dni intensywnych opadów wpłynęły na funkcjonowanie miasta.
Większość osób została zwolniona z pracy albo poproszona o wykonywanie swoich obowiązków z domu. Mieszkańcy Barcelony nie są w takiej sytuacji, jak ci w Walencji, ale obawiają się tego, co się może wydarzyć, jeśli sytuacja się nie poprawi.
Dlaczego doszło do tak gwałtownych opadów?
Deszcz, nawet intensywny, nie jest nowością dla Hiszpanów. Mimo wszystko skala zjawiska jest większa niż to, do czego przyzwyczajeni się lokalni mieszkańcy. Przyczyny tej sytuacji są złożone. Ekstremalne opady deszczu to jeden z objawów zmieniającego się klimatu, który wpływa na wzorce pogodowe w regionie.
Władze w Walencji (ale nie tylko, bo w Barcelonie już dyskutują na ten sam temat) wskazują na potrzebę modernizacji infrastruktury hydrologicznej oraz systemów odwadniających. Obecnie nie są w stanie sprostać skrajnym warunkom. Niezbędne są również działania mające na celu zwiększenie odporności miasta na przyszłe zagrożenia, takie jak budowa zbiorników retencyjnych oraz lepsze planowanie przestrzenne.
Silne opady deszczu, które nawiedziły Hiszpanię, sieją spustoszenie. Nie wiadomo, jak długo potrwa kataklizm i ile jeszcze szkód może wyrządzić. Jedno jest pewne - aktualna sytuacja pogodowa przyczyniła się do tego, że Hiszpanie analizują możliwości, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Budynki i generalnie infrastruktura pozostawiają wiele do życzenia.
Przeczytaj też: "Tourist go home!". O co chodzi protestującym Hiszpanom wyjaśnia Polka, mieszkająca w Barcelonie