Polska na własne oczy: „Wilk pyska nie myje, a żyje”. Odwiedziłam Muzeum Mydła i Historii Brudu w Bydgoszczy

Muzea stopniowo przestają kojarzyć się ze skostniałymi skansenami, których zwiedzanie to mało porywające doświadczenie – obowiązkowo w filcowych kapciach na stopach. W ich murach podziwiać można nie tylko najwybitniejsze dzieła sztuki. W Bydgoszczy takim obiektem postanowiono uczcić… brud. A raczej higienę i to, jak na przestrzeni wieków zmieniało się do niej podejście. „Gdzie wszyscy śmierdzą, tam nie czuć nikogo” – można być w niemałym szoku, że powiedzenie to trafnie opisywało rzeczywistość nie tak dawno temu.

Poznaj nieoczywistą atrakcję na mapie Polski
Poznaj nieoczywistą atrakcję na mapie PolskiJoanna LeśniakArchiwum autora

Polska na własne oczy to podróżniczy cykl dziennikarek i dziennikarzy działu Lifestyle portalu Interia. Przez całe wakacje zapraszamy Was do wspólnego odkrywania Polski, odwiedzając miejsca popularne, kultowe, ale też nieco zapomniane i te, które dopiero czekają na odkrycie. Ruszajcie z nami w podróż po Polsce! 

Niezły kanał, czyli z wizytą w Bydgoszczy

Bywa nazywana Wenecją Północy, coraz częściej określa się ją mianem polskiego Amsterdamu. Wszystko przez malownicze położenie, które ukazuje nierozerwalny związek zabytków architektonicznych z wodą. Centrum miasta przecina rzeka Brda, Wenecja Bydgoska z kolei koncentruje się nad brzegami Młynówki, nie bez znaczenia dla miasta jest rola Wisły, muskającej obrzeża miasta.

Daj się zaskoczyć Wenecji Północy
Daj się zaskoczyć Wenecji PółnocyJoanna LeśniakArchiwum autora

Urocze kanały, liczne śluzy i mosty sprawiają, że Bydgoszcz zyskuje czarujący charakter. Nie warto odmawiać sobie spacerów bulwarami, ale i bardziej zacisznymi zakamarkami, które doprowadzają nas do szlaku efektownych balansujących rzeźb albo zakątków pokroju Magicznych Schodków.

Zaczarowane zakątki Bydgoszczy
Zaczarowane zakątki BydgoszczyJoanna LeśniakArchiwum autora

Dlaczego Muzeum Mydła i Historii Brudu zlokalizowane jest w Bydgoszczy?

Z romantycznych uniesień warto jednak na chwilę zejść do spraw bardziej przyziemnych, które dotyczą każdego z nas. Podążając ulicą Długą w Bydgoszczy, miniemy zabytkowy tramwaj, przejdziemy Bydgoską Aleją Autografów, aż w końcu naszym oczom ukażą się plakaty nawołujące do zachowania higieny. "Myjcie się, chłopaki, bo was zjedzą robaki" oraz "Myjcie się, dziewczyny, nie znacie dnia ani godziny" - jesteśmy już prawie u celu naszej dzisiejszej wyprawy.

Może wygląda niepozornie, ale jest kopalnią intrygujących informacji
Może wygląda niepozornie, ale jest kopalnią intrygujących informacjiJoanna LeśniakArchiwum autora

Powstanie Muzeum Mydła i Historii Brudu w Bydgoszczy nie jest dziełem przypadku, ani czystym (nomen omen) marketingiem, którego celem było stworzenie nietypowej atrakcji. Miasto już od końca XVIII wieku stawało się potęgą w przemyśle kosmetycznym. W wieku XIX bydgoskie mydło eksportowano do wielu europejskich krajów, a w 1932 roku powstała tu pierwsza polska fabryka proszku marki Persil, w której w czasach kryzysu gospodarczego pracę znalazło około 150 osób. Zakład produkcyjny zlokalizowany przy ulicy Kraszewskiego do dziś na ma się dobrze i nadal związany jest z chemią gospodarczą, choć funkcjonuje już pod innym szyldem. Umiejscowienie muzeum, w którym zapoznamy się z historią higieny, w Bydgoszczy wydaje się więc trafnym pomysłem. Należy wspomnieć, że to jedyne takie muzeum w Europie, co czyni z niego jeszcze bardziej nietuzinkową atrakcję.

Nie ma to jak odrobina motywacji
Nie ma to jak odrobina motywacjiJoanna LeśniakArchiwum autora

Wszystko zaczyna się od mydła...

Skoro wybieramy się do muzeum poświęconego higienie, porządek musi być. Bilety zaleca się kupić z wyprzedzeniem w kasie lub zarezerwować przez internet, wybierając konkretną godzinę zwiedzania. Lepiej się nie spóźnić, bo przewodnik punktualnie otwiera wrota, za którymi czeka nas przestrzeń przeznaczona na warsztaty mydlarskie. Zgadza się — w Muzeum Mydła i Historii Brudu nie będziemy tylko zwiedzać, ale zamienimy się też w rzemieślników, którzy wytworzą własne pamiątkowe czyścidło.

Zanim podwiniemy rękawy i przystąpimy do pracy, możemy zapoznać się ze skróconym kalendarium najważniejszych wydarzeń związanych z szeroko pojętym brudem i podejściem do niego na przestrzeni wieków — od starożytności po czasy współczesne. Szybko jednak naszą uwagę zacznie zajmować wybór foremki, barwnika, olejku zapachowego i dodatków, dzięki którym mydełko będzie wyglądać jak z drogerii.

Pamiątkowe mydło już prawie gotowe!
Pamiątkowe mydło już prawie gotowe!Joanna LeśniakArchiwum autora

Stawiam na motywy morskie — niebieski kolor, muszelki, ale wszystko o zapachu zielonego jabłuszka, bo czemu nie? Przewodniczka cierpliwie wyjaśnia kolejne etapy, łącznie z tym, ile razy należy zamieszać glicerynową masę, aby mydło udało się celująco. Bez obaw, wybitne zdolności manualne nie są niezbędne. Po przelaniu do foremek pozostaje nam tylko czekać na zastygnięcie — w tym czasie udajemy się do pomieszczeń z ekspozycjami.

"Wilk pyska nie myje, a żyje"

Na zwiedzanie Muzeum Mydła i Historii Brudu w Bydgoszczy zarezerwuj niecałą godzinę (łącznie z warsztatami). Nie zajmuje ogromnej powierzchni, ale sprytnie zagospodarowano tu każdy kąt ekspozycjami przybliżającymi najciekawsze zagadnienia higieniczne. Tematy nie zawsze poruszane są chronologicznie, co moim zdaniem jest plusem. Nie czuję się jak na nużącej lekcji historii prowadzonej przez śpiącego profesora. Zdecydowano się tu wyciągnąć na światło dzienne najbardziej intrygujące, czasem zabawne, a czasem zadziwiające zwyczaje, wierzenia i czynności, od których czysty włos się jeży na głowie.

W pierwszym pomieszczeniu rzuca się w oczy figura doktora plagi — lekarza zadżumionych w charakterystycznym stroju, który miał chronić przed "morowym powietrzem" i zarażeniem śmiertelną chorobą. Stworzenie maski w kształcie ptasiego dzioba przypisuje się lekarzowi Ludwika XIV — Charlesowi Delorme. Taki kształt miał dawać przestrzeń na umieszczenie w nim leczniczych ziół, które chroniły przed zakażeniem. Od przewodniczki dowiaduję się, że to nie jedyny powód stworzenia takiej konstrukcji. Ponoć zauważono, że ptaki nie chorują na dżumę, więc na widok takiego kształtu choroba miała omijać medyka szerokim łukiem. Żelazka logika! Podobnie jak stwierdzenie po serii zaraz, które nawiedzały Europę, że solidna warstwa brudu na skórze chroni przed wnikaniem groźnych wyziewów, które współcześnie nazwalibyśmy drobnoustrojami.

Francuska elegancja i najbardziej śmierdzący pałac

Obok doktora plagi ustawiony został manekin przedstawiający elegancką arystokratkę. Pomiędzy nimi stoi model dawnej królewskiej toalety, do której król nie chodził piechotą — zwykł nawet przyjmować poddanych, siedząc na swoim "tronie" i bez jakiegokolwiek skrępowania oddawał się w międzyczasie procesom fizjologicznym.

W tym momencie dowiadujemy się więcej na temat brudnych zwyczajów Wersalu, który dla współczesnych ludzi jest synonimem luksusu i elegancji. W rzeczywistości był uznawany za najbardziej śmierdzący dwór Europy. Stolicę perfum, które miały maskować fetor potu i brudu, oraz specyficznych urządzeń, którymi usuwano gryzonie osiedlające się w wysokich perukach najbardziej dostojnych elegantek. Na typowej lekcji historii raczej się tego nie dowiesz, przewodnicy w muzeum za to sypią tego rodzaju wiadomościami, jak z rękawa.

Kołtun jako choroba zakaźna

Zebrane eksponaty dotyczą różnych epok
Zebrane eksponaty dotyczą różnych epokJoanna LeśniakArchiwum autora

Mimo że w muzeum nie brakuje ciekawostek z różnych krajów i epok, jedne z najciekawszych elementów dotyczą (nie)higienicznych zwyczajów naszych nadwiślańskich przodków. Dowiemy się, że brudne, sklejone włosy zyskały nazwę kołtuna polskiego, któremu przypisywano najróżniejsze znaczenia.

Wierzono między innymi, że jest oznaką tajemniczej choroby rozwijającej się w organizmie, a kołtun jest jednocześnie sposobem na jej ujście. Zjawisko było powszechne — mimo że dotyczyło głównie ludności chłopskiej, sfilcowane kosmyki można było zaobserwować także u szlachciców. Z trwogą myślano o ścięciu problematycznych włosów, ponieważ mogło to skutkować nasileniem się objawów chorobowych, ślepotą czy zaburzeniami psychicznymi. Co ciekawe, jeszcze na początku XIX wieku zdarzali się lekarze, którzy uznawali kołtun za chorobę zakaźną, która niekoniecznie łączyła się z niechęcią do mycia i grzebienia. Dopiero w drugiej połowie tego stulecia środowisko lekarskie solidarnie uznało, że to wyłącznie kwestia braku higieny i rozpoczęto szeroko zakrojoną akcję zwalczania kołtunów oraz wierzeń z nimi związanych. Mimo to jeden z ostatnich przypadków zaobserwowano jeszcze w latach 60. XX wieku.

Zwiedzanie muzeum z nutką nostalgii

To tylko część informacji, z jakimi wyjdziemy po wizycie w bydgoskim Muzeum Mydła i Historii Brudu. Brzmi ciekawie? Możecie nastawić się na to, że będzie też nieco sentymentalnie, zwłaszcza dla osób, które pamiętają czasy PRL-u. Sznury papieru toaletowego w zaaranżowanej w starym stylu łazience, pralki będące dawniej cudem techniki, aż wreszcie opakowania po kultowych kosmetykach, które często, mimo krajowej produkcji, składały obietnicę umożliwienia dbania o urodę wzorem zachodnich piękności.

Pamiętacie te marki?
Pamiętacie te marki? Joanna LeśniakArchiwum autora

Dostaniecie tu trochę czasu wolnego na samodzielne myszkowanie po gablotach i szufladach, w których ukryto kolejne ciekawostki, więc nie należy od razu udawać się do wyjścia i sklepu z tematycznymi pamiątkami.

Nie od dziś wiadomo, że reklama dźwignią handlu
Nie od dziś wiadomo, że reklama dźwignią handluJoanna LeśniakArchiwum autora

"Brudny" przystanek na mapie Bydgoszczy. Czy warto?

Odwiedziny tutaj miałam w planach od dawna. Czy muzeum spełniło moje oczekiwania? Prawdę mówiąc, spodziewałam się, że przestrzeń będzie większa — w końcu historia brudu to tysiące lat. Jednak biorąc pod uwagę zwiedzanie połączone z warsztatami, uważam, że to ciekawe miejsce w Bydgoszczy, które warto zobaczyć. Na pewno jest przyjemną odskocznią dla osób, którym muzea do tej pory kojarzyły się z zalewem suchych dat wypowiadanych przez znużonych przewodników. Oto najlepszy dowód, że nawet tematykę mydła, brudu, fetoru czy nocników można przedstawić w interesującej formie.

Poznaj Bydgoszcz od nieoczywistej strony
Poznaj Bydgoszcz od nieoczywistej stronyJoanna LeśniakArchiwum autora

***

O cyklu "Polska na własne oczy"

Wakacje, znowu są wakacje! Polacy tłumnie ruszają na długo wyczekiwany odpoczynek, a my chcemy im w tym towarzyszyć, służyć dobrą radą, co można zobaczyć w naszym pięknym kraju. Może wspaniałe atrakcje czekają dosłownie tuż za rogiem? Cudze chwalicie, swego nie znacie — pisał poeta. I my chcemy pokazać, że faktycznie tak jest. Zajrzymy więc do Sosnowca, Radomia, Wałbrzycha, sprawdzimy "polskie Malediwy" i wiele innych nieoczywistych miejsc. Bądźcie z nami przez całe lato!

Aplikacja Pogoda Interia - sprawdza się!materiały promocyjne
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas