Mordują dla pieniędzy albo z… zazdrości
- Czasem kobiety, które zabijają dzieci, kierują się takim myśleniem: „ja już wiem, jaki beznadziejny i niesprawiedliwy jest ten świat, dlatego zaoszczędzę ci cierpień”. Pojawia się tu także wiara w to, że po śmierci idziemy do raju, a dzieci, szczególnie malutkie, nie zdążyły jeszcze zgrzeszyć. Wniosek? Po śmierci pójdą prosto do nieba - mówi Zbigniew Urbański, emerytowany policjant , dziennikarz oraz specjalista od najnowszych technologi i elektronicznych gadżetów.
Katarzyna Pruszkowska: Czy zbrodnie popełniane przez kobiety różnią się od tych popełnianych przez mężczyzn?
Zbigniew Urbański: - Zdecydowanie tak.
Na czym polega różnica?
- Na tym, że kobiety rzadziej popełniają zbrodnie pod wpływem emocji czy w stanach silnego wzburzenia. Mężczyźni chętniej sięgają po broń czy noże i wdają się w bójki, które mogą zostać sprowokowane np. przez kilka uwag miłośnika innej drużyny piłkarskiej. Kobiety częściej popełniają tzw. morderstwa w białych rękawiczkach: podają swoim ofiarom truciznę (tygodniami, a nawet miesiącami), wstrzykują śmiertelne dawki lekarstw, duszą.
Z czego wynika niechęć kobiet do broni, noży?
- Myślę, że chodzi przede wszystkim o budowę ciała. Mężczyźni są silniejsi, więc lepiej radzą sobie podczas walki wręcz czy na noże, potrafią pewnie utrzymać nawet bardzo ciężką broń. Kobietom trudniej podczas walki zabić przeciwnika, który jest od nich wyższy czy cięższy, wolą więc zabijać w taki sposób, żeby do niej nie dochodziło.
- Poza tym zbrodnie popełniane przez kobiety są zazwyczaj dobrze zaplanowane, więc morderczynie mają więcej czasu, żeby się przygotować. Szczególną cierpliwością wykazują się m.in. czarne wdowy.
Z jakich powodów kobiety zabijają najczęściej?
- Sądzę, że dla pieniędzy i z zazdrości, często także ze źle pojmowanej miłości.
- Weźmy na przykład czarne wdowy, czyli kobiety, które zabijają mężów lub partnerów dla pieniędzy. Żony najpierw dążą do wprowadzenia w testamencie odpowiednich zapisów - oczywiście na ich korzyść, a później zabijają mężów. Może się wydawać, że takie sytuacje zdarzają się tylko wśród ludzi bardzo zamożnych, ale niekoniecznie. Często ofiarami są mężczyźni, którzy wykupili polisę na życie - wtedy żony otrzymują pieniądze od ubezpieczyciela. Taki plan może udać się tylko wtedy, jeśli partner umrze z powodu choroby lub zginie w wypadku - dlatego właśnie kobiety drobiazgowo planują zbrodnię, np. miesiącami podają mężom zwiększone dawki leków, które w końcu kumulują się w organizmie powodując zgon.
Słyszałam o morderczyniach, które nazywa się modliszkami. Czym różnią się od czarnych wdów?
- Przede wszystkim sposobem, w jaki zabijają. Modliszki mordują podczas aktów seksualnych, ponieważ wtedy mężczyźni są wyjątkowo bezbronni. Zbliżenie ma oczywiście odwrócić uwagę od tego, co planuje kobieta. Najczęściej narzędziem zbrodni jest nóż, ponieważ śmierć następuje szybko, a ofiara nie walczy. To ważne, szczególnie w przypadku drobnych kobiet. Nie znaczy to oczywiście, że ofiary modliszek giną wyłącznie od pchnięcia nożem. Bywa i tak, że kobieta, pod pretekstem zabawy seksualnej, wiąże mężczyznę - wtedy modliszka może zabić mężczyznę w każdy sposób, np. udusić, ponieważ wie, że on nie zdoła się oswobodzić.
Powiedział pan, że kobiety zabijają z miłości. Także dzieci?
- Zdarza się tak, że kobiety poznają nowych partnerów i sądzą, że ci nie zaakceptują dzieci z poprzedniego związku. Oddają więc je do domów dziecka i zakładają nową rodzinę. To smutny scenariusz, ale nie tragiczny. Gorzej jest wtedy, kiedy kobiety postanawiają usunąć przeszkodę w postaci dzieci, które, ich zdaniem, stoją na drodze do szczęścia matek. Kobiety są w stanie zrobić wszystko, żeby być z "ukochanymi", jeżeli ceną jest pozbycie się dzieci - one ją poniosą. Zapytała pani o zbrodnie z miłości, ale w tym przypadku chodzi raczej o silną obsesję, która sprawia, że kobiety są w stanie zabić własne dzieci, byleby tylko nie stracić partnera. Wydaje im się, że kochają, ale uczucia koncentrują wyłącznie na mężczyźnie, dzieci traktując jak wrogów.
Czasem kobiety mordują z powodu obsesji na punkcie dzieci...
- Tak, w jednym z odcinków serii "Prawdziwe Zbrodnie" na kanale 13 Ulica przedstawione zostały historie kobiet, które wycinały płody z brzuchów ciężarnych kobiet. Zabójczynie przygotowywały się do tego przez wiele miesięcy - czytały książki medyczne, kupowały niezbędne narzędzia. Niewątpliwie kierowała nimi obsesja - były bezpłodne i nie potrafiły się z tym pogodzić, ale także zazdrość. Wyszukiwały ofiary, zabijały je i zabierały im to, co same bardzo chciały mieć - dzieci. Mściły się.
Za co? Przecież nawet nie znały swoich ofiar.
- Za to, że tamtym kobietom udało się zajść w ciążę, a im nie. Że tamte mogły zostać matkami, a one nie.
Czy morderczyniom zależało na tym, by dzieci przeżyły?
- To, czy dziecko przeżyje, było sprawą drugorzędną. Na zasadzie: "ja nie mam, wiec ty też nie będziesz miała".
Czy zanotowano wiele tego typu zbrodni?
- Przypadków wycinania płodów z brzuchów matek zanotowano znaczne mniej, niż np. morderstw popełnianych przez czarne wdowy, ale zdarzały się w wielu krajach i różnych kulturach. Nie są to pojedyncze przypadki.
Wspomniał pan już o czarnych wdowach, które zabijają dla pieniędzy i modliszkach, które zabijają z zemsty lub zazdrości. Czy przychodzi panu na myśl jeszcze jakaś charakterystyczna grupa kobieta-morderczyń?
- Myślę, że do pani definicji pasują tzw. anioły śmierci, czyli kobiety, które zabijają w szpitalach lub domach spokojnej starości.
Tam, gdzie codziennie umiera wielu ludzi...
... i śmierć nie jest niczym niezwykłym, dokładnie tak. Statystyki pokazują, że anioły śmierci zaczynają mordować bardzo młodo, często zaraz po skończeniu dwudziestu lat. Bardzo trudno je złapać, bo zabijają tam, gdzie śmieć jest "oswojona", gdzie zabójstwo można bardzo łatwo ukryć.
Dlaczego zabijają ludzi, których nie znają, a którzy często są już u kresu życia i i tak niedługo umrą?
- To trochę taka zabawa w Pana Boga: "Tobie pozwolę żyć, a tobie nie" albo "to ja skrócę twoje cierpienia".
Słyszałam o pielęgniarkach, które, podając nieodpowiednie leki, zabijały na swoich oddziałach niemowlęta.
- Tak, kojarzę te historie. Czasem kobiety, które zabijają dzieci, kierują się takim myśleniem: "ja już wiem, jaki beznadziejny i niesprawiedliwy jest ten świat, dlatego zaoszczędzę ci cierpień". Pojawia się tu także wiara w to, że po śmierci idziemy do raju, a dzieci, szczególnie malutkie, nie zdążyły jeszcze zgrzeszyć. Wniosek? Po śmierci pójdą prosto do nieba.
Więc morderczynie usprawiedliwiają swoje czyny twierdząc, że postąpiły słusznie?
- One mogą w to wierzyć, naprawdę mogą być przekonane, że oszczędziły dzieciom cierpień, które niesie życie, i pomogły im trafić od razu do lepszego miejsca. Oczywiście nie znamy skali takich zabójstw, bo trudno je wykryć - nie wiemy, ilu kobiet nigdy nie udało się złapać. Ale i takie przypadki mają miejsce.
Mamy więc zbrodnie dla pieniędzy, z zazdrości, z chęci rozpoczęcia nowego życia, ze źle pojmowanego miłosierdzia. Wygląda na to, ze kobiety jednak nie zabijają z miłości.
- Zabijają. Proszę pomyśleć o historiach Bonnie i Clyde’a lub Charlesa Mansona i zakochanych w nim dziewcząt, m.in. Susan Atkins. Kobiety zakochują się w mordercach i często nie maja odwagi się im przeciwstawić. Nie tylko nie zapobiegają morderstwom, ale także w nich uczestniczą. Oczywiście zakochane osoby łatwiej zmanipulować, zwłaszcza, jeśli mężczyzna ma charyzmatyczną osobowość, ale to w żaden sposób ani nie usprawiedliwia ich partnerek, ani też nie zwalnia z odpowiedzialności.