Pięć błędów, które popełniamy wyjeżdżając na narty
Marzec to najlepszy miesiąc na narty w Alpach. O czym pamiętać, by wyjazdu nic nie popsuło?
Konieczny trening
O ile nie skusiliśmy się na narciarski wyjazd last minute - przed wyjazdem na narty koniecznie powinniśmy poświęcić czas na fizyczne przygotowanie organizmu do wysiłku fizycznego. To najlepszy sposób na uniknięcie nadwyrężenia mięśni lub urazów. Zbudowanie lepszej kondycji zajmie nam co najmniej kilka tygodni regularnych ćwiczeń, ale będzie to dobrze zainwestowany czas. Podczas takiego treningu powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na wzmocnienie mięśni nóg, ale uwagę warto poświęcić również mięśniom grzbietu, brzucha i barków, które stabilizują tułów podczas jazdy.
Ważnym elementem treningu powinny być także ćwiczenia aerobowe, które poprawią kondycję i wytrzymałość organizmu. Odpowiedni trening najlepiej zaplanować pod okiem wykwalifikowanego trenera. Oczywiście będąc już na stoku przed rozpoczęciem jazdy oraz po jej zakończeniu pamiętajmy o rozgrzewce i rozciąganiu.
Pić, czy nie pić?
Osiągi sportowe na nartach to jedno, a przyjemność z samego przebywania na stoku do drugie. Przerwa na kawę lub obiad w górskiej restauracji niejednego narciarza cieszy bardziej niż pokonywanie tras. Tu kuszą nas nie tylko atrakcje kulinarne w postaci frittatensuppe, tariflette, czy canederli - zależnie od regionu, w którym szusujemy. Równie często dla kurażu pozwalamy sobie na alkohol, trzeba go pić jednak bardzo ostrożnie. Jazda pod wpływem w wielu krajach jest zakazana lub przepisy nakładają na narciarzy mocne ograniczenia w tym zakresie.
Jeżeli spowodujemy wypadek w stanie wskazującym, na pewno nie będziemy mogli liczyć na przychylność lokalnej policji, czy okoliczności łagodzące. Co więcej, o ile nie wykupiliśmy polisy z klauzulą alkoholową, ubezpieczyciel będzie mógł odmówić wypłaty odszkodowania, więc koszty leczenia, transportu czy akcji ratunkowej będziemy pokrywać z własnej kieszeni.
Lekceważona lawina
Góry to pasjonujące, lecz również niebezpieczne miejsce. Nawet jeżeli nie myślimy o jeździe off-piste, a raczej trzymamy się wyznaczonych tras - tu również może spotkać nas niebezpieczeństwo. Dlatego przed każdym wyjściem na nartach powinniśmy zapoznać się z prognozami pogody oraz zwracać uwagę na ostrzeżenia o zagrożeniu lawinowym. Lawiny najczęściej występują, gdy różnica między temperaturą powietrza a temperaturą gruntu jest bardzo wysoka. Zatem wiosna sprzyja powstawaniu lawin w górach.
Wbrew pozorom zejście lawiny na trasie narciarskiej to nie rzadkość choć oczywiście mają one różną siłę. Te największe mogą osiągać prędkość do 200 km/h. O ile więc nie jesteśmy rekordzistą świata w szybkiej jeździe na nartach - przed lawiną na pewno nie uciekniemy. Jeżeli natomiast lawina nas złapie mamy niewielkie szanse na przetrwanie. To, co może nam pomóc to nadajnik lawinowy oraz plecak z poduszką powietrzną, która utrudnia zasypanie przez śnieg. Ten ostatni to element wyposażenia, który powinni mieć ze sobą narciarze jeżdżący poza wyznaczonymi trasami.
To tylko słońce?
Alpejskie słońce jest bardzo mocne. W marcu jeździmy już najczęściej wysoko w górach, a dodatkowo śnieg odbija wiosenne promienie słoneczne. Równocześnie często nie czujemy siły słońca, ponieważ skórę chłodzi wiatr i niska temperatura powietrza. W takich warunkach o poparzenie słoneczne na twarzy jest wyjątkowo łatwo. Dlatego każdy narciarz powinien pamiętać o stosowaniu kremów z filtrami słonecznymi, a jeżeli nasza skóra jest wyjątkowo wrażliwa na słońce - twarz można chronić również zasłaniając ją goglami i kaskiem.
Kremy z filtrem w małych opakowaniach idealnych do kieszeni kurtki narciarskiej można kupić nawet na stoku, więc nie powinniśmy mieć problemu z ich znalezieniem. Leczenie poparzenia twarzy to na pewno słaby pomysł na spędzanie urlopu.
Tymczasem w domu
Zapięłaś buty, założyłaś narty, szusujesz grzejąc się w promieniach słońca. Wszystko jest pod kontrolą. Do czasu, gdy otrzymujesz telefon od sąsiada, który informuje cię o dziwnych odgłosach, które dochodziły dziś z twojego mieszkania. Stres już jest, ale przez jakiś czas jeszcze masz nadzieję, że wszystko jest w porządku. Niestety - po krótkiej chwili okazuje się, że włamywacze właśnie splądrowali twój dom. Taka sytuacja wcale nie należy do rzadkości.
Wiele osób tak koncentruje się na wyjeździe na urlop, że ubezpieczenie domu ginie w natłoku zajęć. Tymczasem wczesna wiosna sprzyja włamywaczom: wyższa temperatura na zewnątrz pomaga obserwacji miejsca, a zmrok zapada jeszcze na tyle wcześnie, by spokojnie wejść i przeszukać nieruchomość pozostając niezauważonym. Dlatego dobrze jest uwzględnić ubezpieczenie mieszkania na przedwyjazdowej liście zadań. Jeżeli polisę mamy wykupioną już np. z kredytem mieszkaniowym - wówczas upewnijmy się, że obejmuje ona OC mieszkaniowe oraz ochronę mienia ruchomego. Ta pierwsza przyda się nam na nartach na wypadek wyrządzenia szkody osobie trzeciej na stoku, a druga właśnie na wypadek włamania z kradzieżą. Towarzystwa ubezpieczeniowe oferują zróżnicowane produkty i dobrze upewnić się, jaki jest zakres wykupionej przez nas ochrony przed urlopem.