Emocjonalnie nieobecni

W książce "Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus" John Gray pokazuje, że jeśli chodzi o emocje, mężczyźni i kobiety mówią dwoma różnymi językami. Według niego kobiety używają słów do wyrażania uczuć, natomiast mężczyźni - do przekazywania informacji.

Mężczyźni często źle interpretują kobiece skargi
Mężczyźni często źle interpretują kobiece skargiINTERIA.PL

John Gray podaje kilka przykładów błędnego interpretowania przez mężczyzn najczęstszych kobiecych skarg. Na przykład kiedy kobieta mówi: "Nikt mnie nigdy nie słucha", mężczyzna prawdopodobnie odpowie: "Ależ właśnie słucham, co mówisz". W takiej wymianie zdań, tłumaczy Gray, mężczyzna odbiera wypowiedź kobiety zbyt dosłownie, jak gdyby jej intencją było przekazanie informacji i faktów, a nie uczuć.

Mam też ulubiony przykład z własnego życia. Dopiero po latach udało mi się zrozumieć, co tak naprawdę ma na myśli moja żona, kiedy mówi: "Czy zechcesz wynieść śmiecie?". Zwykle brałem to dosłownie, jakby pytała mnie, czy mam ochotę to zrobić, na co odruchowo odpowiadałem: "Nie!" - bo dlaczego miałbym chcieć? W końcu pojąłem, że sformułowanie prośby (albo polecenia) w formie pytania nie było faktycznym, dosłownym pytaniem, ale raczej wyrazem szacunku żony dla mojej autonomii emocjonalnej.

Nienormalna skłonność do normalności

Do pewnego stopnia dosłowność chroni mężczyzn przed emocjonalnym wstrząsem związanym z kryzysem i urazem, zarazem jednak pozbawia ich częściowo zdolności do radości.

Brytyjski psychoanalityk, Christopher Bollas, ukuł termin "osobowość normotyczna" (jako przeciwieństwo neurotycznej), by opisać charakter jednostek, które cechuje nienormalna skłonność do normalności. Ludzie ci, twierdzi Bollas, dostosowują swoje życie do obiektywnych, materialnych norm ustanowionych przez społeczeństwo - poprzez gromadzenie takich "dóbr", jak wiedza, pieniądze, przyjaciele, żona, dzieci, samochody - nie doświadczając subiektywnych uczuć, myśli ani konfliktów, które nadają osobistego znaczenia takim zdobyczom lub związkom. Podczas stereotypowej wymiany zdań kobieta pyta: "Czy mnie kochasz?", mężczyzna zaś odpowiada: "A czy nie jestem tu z tobą?".

Nieobecność emocjonalna przysparza mężczyznom problemów nie tylko dlatego, że osoby z bliskiego otoczenia są sfrustrowane ich obojętnością. Również dlatego, że jeśli ktoś jest niewrażliwy na własne emocje, nie jest też zdolny wczuwać się w emocje innych ani ich przewidywać.

Emocje, których nie przewidzi

Mężczyzna, który minimalizuje własną reakcję emocjonalną na swoje zaziębienie czy grypę, prawdopodobnie zignoruje potrzebę ciepła, opieki i miłości, jaką odczuwa chora żona lub dzieci. Ojciec, który nie pozwala sobie na odczuwanie strachu czy smutku, krzyczy na dziecko, żeby przestało płakać, zamiast wsłuchać się w jego cierpienie. Nieobecny emocjonalnie mąż, który usiłuje odzyskać młodość, wdając się w romans, wciąż pozostaje nieobecny emocjonalnie, nawet wobec obiektu swej nowej miłości - nie jest w stanie przewidzieć ani wyobrazić sobie cierpienia, jakie jej nieuchronnie zada.

A mężczyzna wyjeżdżający w podróż służbową, który nie tęskni za dziećmi lub swoją partnerką, nie poczuje, jaki wpływ może wywrzeć na nich jego nieobecność. Ten brak empatii wobec siebie i innych powoduje między innymi, że mężczyźni wydają się niezdolni do wypowiedzenia słów: "Przepraszam, jest mi przykro". Kiedy zaś je wreszcie wypowiadają, robią to bez przekonania, jakby to była nowa sztuczka starego psa. "Ja nie chcę, żebyś mnie przepraszał" - powie żona lub dziewczyna na takie przeprosiny. "Chcę, żebyś zrozumiał".

Brak empatii i ogólny brak wrażliwości na cierpienie emocjonalne pozwalają też łatwiej zracjonalizować własne niesłuszne postępowanie. Wielu romansujących na boku mężczyzn ucieka się do racjonalizacji, przekonując samych siebie, że to, co robią, tak naprawdę nie jest zdradą. Nie czując, że zadają żonom ból, karmią się twórczymi mądrościami w rodzaju: "To nie miłość, to tylko seks", "Tylko się pocałowaliśmy", "Nawet się nie całowaliśmy", "Tylko mieliśmy stosunek", "Zrobiła mi loda, to wszystko", "Moja żona nie przepada za seksem", "To dlatego, że za dużo wypiłem".

Z kolei nieżonaci mężczyźni często przechwalają się swoją uczciwością wobec kobiet, z którymi się umawiają, bo z góry im mówią, że interesują ich tylko krótkie przygody. Dzięki temu nie czują się skrępowani powszechnie akceptowanymi normami moralnymi, a przy okazji racjonalizują w ten sposób poczucie winy z powodu wykorzystania randki tylko do celów seksualnych.

Najlepsi sprzymierzeńcy i najgorsi wrogowie

Stosowana we właściwych dawkach nieobecność emocjonalna mężczyzn może im dobrze służyć, dlatego wymieniam ją na pierwszym miejscu. Nasze słabości bywają również naszymi mocnymi stronami - i odwrotnie, o czym warto pamiętać, kiedy wystawiamy cenzurkę sobie lub innym. Ktoś może być wysoko oceniany w pracy za "trzymanie się wytyczonej linii", a nisko za "umiejętność ustalania priorytetów". Tymczasem obie umiejętności są biegunami tej samej cechy - można mieć skłonność do skupiania się na szczegółach, a nie na całościowym obrazie. Można widzieć las albo drzewa, ale czy ktoś jest tak doskonały, żeby dostrzegać jedno i drugie?

Podobnie jest, kiedy flirtujemy. Można wystawić dziewczynie wysokie noty za urodę, a niskie za intelekt (lub odwrotnie) - i nie chcieć jej z dobrodziejstwem inwentarza. Jednak nie zawsze mamy wybór, bo dziewczyna może okazać się kimś, kto zbytnio dba o urodę kosztem intelektu. Z psychologicznego punktu widzenia zawarta w takim "pakiecie" oferta jest zawsze zgodna z naszymi mechanizmami obronnymi; są one zarazem naszymi najlepszymi sprzymierzeńcami i najgorszymi wrogami.

Fragment książki "Gdyby mężczyźni umieli mówić"

Wydawnictwo Jacek Santorski & co
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas