Jak żyć z teściową?
Koleżanki mnie przestrzegały, żebym po ślubie nie mieszkała razem z rodzicami męża. Zwłaszcza że mój Marek jest jedynakiem.
- Zobaczysz, teściowa nadal będzie chciała mu przygotowywać ulubione dania - mówiły jedna przez drugą.
Wspólne mieszkanie nie wchodziło w grę. Ale nasze bloki są przy tej samej ulicy. Przez pierwszy miesiąc wszystko było w porządku - rodzice Marka odwiedzali nas w niedziele. Czasem my wpadaliśmy do nich.
Potem odwiedziny stały się coraz częstsze. W czerwcu teściowa przyniosła reklamówkę. W środku były naleśniki z jagodami.
- Wiesz, on tak je uwielbia! Ty pewnie nie masz czasu, żeby kupić na rynku jagódki. No i ciasto trzeba zrobić. Wy, młodzi wolicie gotowe...
Nie protestowałam. W końcu to teściowa.
Po tygodniu znów było to samo. Usłyszałam, że trzeba wykorzystać sezon jagodowy. Potem zaczął się sezon na jabłka, a teściowa już wspomniała coś o grzybach, które podobno wysypią w tym roku. A Marek tak lubi jajecznicę z kurkami. I pierogi.
Próbowałam o tym porozmawiać z Markiem, ale gdy widzę, z jakim zachwytem pochłania po osiem naleśników, przechodzi mi.
Nie wiem, co mam zrobić. Z jednej strony to w końcu teściowa. Ale chciałabym sama zajmować się kuchnią męża. Takich naleśników jak ona pewnie nie zrobię. Zresztą Marek powtarza, że te najlepsze, to tylko u mamy.
Poza tym zauważyłam, że Marek zapina pasek o dwie dziurki dalej...
Co mam zrobić?
Justyna (29 l.)