Łączy ich tylko miłość
Gdyby nie uczucie, nie byłoby nic, co mogłoby ich łączyć. Odmienne obyczaje, inna kultura czy obcy język, to bariery które codziennie pokonują w imię miłości. Jak naprawdę wyglądają mieszane związki?
Języki świata
W "Widnokręgu" Myśliwskiego przeczytamy, że "miłości trzeba się razem ze słowami uczyć. A może wcześniej od słów?". Oczywistym jest, że język to podstawa komunikacji międzyludzkiej. Jeśli jej zabraknie, trudno mówić o porozumieniu. A jednak... Zdarzają się ludzie, którzy wydają się nie dostrzegać tego problemu. To właśnie oni decydują się na związki z obcokrajowcami.
Kasia, anglistka, miała szczęście. Michael, z którym od ośmiu miesięcy tworzy szczęśliwą parę, pochodzi z USA. Dzięki swej profesji i znajomości jego rodzimego języka, nie dostrzega problemu. - Wolę szybko zapytać po angielsku, niż czekać pięć minut na odpowiedź po polsku - śmieje się Kasia. - Widzę jednak, że Mike stara się uczyć naszego języka. Czuje dużą potrzebę swobodnej komunikacji z moją rodziną, głównie z tatą, z którym mają podobne zainteresowania. Póki co, ja jestem ich tłumaczem - dodaje.
Nie każdy jednak ma taki komfort, jeśli chodzi o komunikację w mieszanym związku. To, w którym języku będą porozumiewać się partnerzy, zależy głównie od ich decyzji. Często jednak zwracają uwagę też na to, który jest łatwiejszy do przyswojenia.
Którędy do ojczyzny?
W przypadku związków osób, pochodzących z różnych krajów, nasuwa się pytanie o ojczyznę. Jak postrzegają obce siebie państwo i które uważają za ważniejsze?
- Wszystko zależy od tego, jak silne więzi łączą daną osobę z krajem ojczystym. Mike zaskoczył mnie mile, gdy ostatnio przyznał się, że w razie zagrażającego Polsce niebezpieczeństwa, byłby skłonny walczyć w imię mojego kraju - opowiada Kasia.
- Od tego momentu wiem, że to też jego ojczyzna, której, jak deklaruje, nigdy nie opuści - dodaje Kasia. - Jeśli jednak chodzi o Stany Zjednoczone, także widzę jego ogromne przywiązanie. Amerykanie są silnie zaangażowani w sprawy polityczne i dostrzegają różnice w sposobie funkcjonowania Stanów i Polski. Michael ubolewa najbardziej nad biurokracją, z którą przyszło mu tutaj walczyć. Liczne urzędy, które należy odwiedzić osobiście, sprawiają problemy niejednemu Polakowi. Cóż więc mówić o obcokrajowcach - kwituje z żalem Kasia.
Tolerancja na start
Fakt, że jesteśmy narodem mało tolerancyjnym, z czasem uległo przedawnieniu. Odkąd weszliśmy do Unii, coraz więcej obcokrajowców odwiedza nasz kraj. To wymusza wobec nich otwartość i życzliwość. Wszystko jest kwestią przyzwyczajeń i postępującej globalizacji. Kolejne, coraz młodsze pokolenia są oswojone z cudzoziemcami i inne pochodzenie nie wpływa w żaden sposób na wzajemne kontakty.
Michael, jak mówi, ma wśród Polaków więcej serdecznych przyjaciół, niż w rodzinnej miejscowości. Czuje dużą przychylność z naszej strony, co znacznie ułatwia mu relacje z otoczeniem.
- Wśród jego znajomych, jest wielu jego byłych uczniów, których poznał podczas kursów w szkołach językowych, gdzie pracuje jako native-speaker - mówi Kasia. - Także moja rodzina nie wyobraża sobie nikogo innego na jego miejscu.
Sławni z innych krajów
Związki osób pochodzących z różnych państw, są powszechne wśród znanych osobistości. Przykładem może być Kayah i jej pochodzący z Holandii mąż - Rinke Rooyens, Alicja Bachleda-Curuś i Collin Farrell czy Anita Lipnicka i John Porter. Taki związek tworzy też stylistka Jaga Hupało z Thomasem Wolffem. Oboje pracują w jednej branży. W jednym z wywiadów, jakiego udzieliła Jaga dla portalu excluzive.pl, mówi: "Praca z partnerem życiowym to coś innego niż praca z siostrą czy przyjaciółką, bo to nie jest tylko wspólna firma, to także odpowiedzialność za rodzinę. Udany biznes jest możliwy tylko wówczas, kiedy dwie strony potrafią wspólnie podejmować decyzje i są gotowe do kompromisu" - podkreśla Jaga Hupało.
Jeśli chodzi o jej partnera, ten także na pierwszym miejscu stawia uczucie: "Była to miłość od pierwszego wejrzenia - wspomina Thomas - najpierw było uczucie, pomysł na wspólny biznes przyszedł później".
W tym przypadku nie widać różnicy pochodzenia. Inaczej jest jednak, jeśli chodzi o małżeństwo Rokitów. W odważnym wywiadzie, jakiego dla "Vivy" udzieliła Nelly, czytamy: "Zawsze mówiłam: mogę być, kim chcę. A on niezmiennie: tak, tak, chyba dzięki mnie. I dodawał: no, co ty tu w Polsce masz? Znajomych? Wszystko to są moi znajomi i przyjaciele." Choć Nelly wyznaje, że oboje są dziwakami, to mają podobne poglądy na świat. Sama wybacza mężowi jego szorstką krytykę.
Próba metodą błędów i poprawek
Wielu osobom trudno byłoby zdecydować się na związek z cudzoziemcem. Warto jednak próbować, bo jeśli stoi za tym głębokie uczucie, wszystko nabiera innego sensu. Znikają granice i bariery, zmienia się obraz świata. W imię uczuć, warto próbować pokonywać swoje przyzwyczajenia i stereotypy. Jeśli jednak okaże się, że tworzenie związku z obcokrajowcem to zbyt trudne zadanie, zawsze można poszukać pary wśród rodaków. W tym przypadku, może być nieco łatwiej, choć nie jest to regułą...
Aleksandra Kaczmarek