Miłość i moralność, czyli... dorosłość

Czy moralne jest poderwanie dziewczyny koledze? Czy uwiedzenie chłopaka koleżance można nazwać świństwem? Czy trzeba się pytać o zgodę, kiedy grają hormony i burzy się krew?

Miłość
Miłość123RF/PICSEL

Oto kolejny temat wywołany przez Internautki i Internautów. Temat stary jak związki mężczyzn z kobietami...

"Zastanawiam się, czy mogę odbić dziewczynę komuś innemu, kogo nawet nie znam (...) Wiem, że ona jest tego warta. Zastanawiam się, czy byłoby to moralne, ale z drugiej strony mam prawo o nią rywalizować (...) Ja mam 19, a ona 20 lat. Czy nie wyrządzę za dużej szkody temu, komu ją zabiorę?" - czytam w jednym z listów. Hmmm...

Jeszcze nikt nikomu nie zabronił starać się zdobyć kobietę, jak sądzę, więc Szanowny Autor listu może otrzymać ode mnie odpowiedź prawie twierdzącą. Prawie, bo powinien zwrócić uwagę na kilka ważnych aspektów całej sprawy, którą wywołuje.

Trzeba próbować, jeżeli tak serce podpowiada, jednak bez stosowania jakichś nieczystych metod walki. No i cóż: nie wiadomo, czy uda mu się "zabrać" komuś obiekt jego westchnień. Ostateczna decyzja w tej sprawie na pewno należeć będzie do dziewczyny. I wreszcie: trudno mieć pewność co do tego, że taka "odebrana" dziewczyna nie da się "odebrać" po jakimś czasie kolejnemu koledze...

Oto inny list, tym razem od nieco starszej Internautki: "(...) Mam za sobą kilkuletni staż małżeński. Nie mamy jeszcze dzieci. Przeżywam ostatnio ogromne dylematy związne z naszym związkiem. Mąż o niczym nie wie, ale zaczęłam się spotykać z jego najlepszym przyjacielem (...) Zawsze jest miło, ale na razie kończy się to na długich dyskusjach i pocałunku w policzek na pożegnanie (...) Czy to moralne wobec męża? (...)".

Tutaj też pojawił się stary jak świat dylemat miłości i moralności. Zbyt mało wiemy o młodej mężatce, żeby móc w jakikolwiek dokładniejszy sposób ocenić jej postępowanie. A w tym, że spotyka się z przyjacielem męża nie ma prawdopodobnie nic złego. Na razie...

Miłość i moralność są nierozłączne. Wie to każdy, kto kiedykolwiek przeżył coś, co można nazwać miłością. Tutaj nie sposób doradzać, medytować, roztrząsać. Tutaj wszyscy, którym burzy się krew i grają hormony, muszą decydować za siebie, ale przecież właśnie na tym między innymi polega dorosłość...

Ola

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas