Nikt nie jest bez grzechu
Dyskusja, jaka towarzyszy tekstowi "7 Kobiet grzechów głównych", świadczy o tym, jak bardzo potrzebne jest nieustanne wyjaśnianie sobie najprostszych spraw w relacjach: kobiety - mężczyźni.
Zasadne natomiast wydaje się nieustanne przypominanie o potrzebie znalezienia harmonii męsko-damskiej w stosunkach zawodowych, towarzyskich i intymnych.
Niestety, z moich obserwacji wynika, że dominują niedomówienia, zafałszowane sądy, półprawdy, półsłówka, plotki, no i wręcz powszechne - głównie w większych środowiskach zawodowych - zawiść, niezdrowa konkurencja i podgryzanie. I to są zarzuty skierowane do wszystkich: zarówno do kobiet, jak i do mężczyzn.
Z tego wszystkiego, co wymieniłam, bierze się najbardziej niepotrzebny ze wszystkich podziałów podział: na my-kobiety i wy-mężczyźni, czy też odwrotnie.
Szanowne Panie i Szanowni Panowie! Nie o to chodzi, żeby się oskarżać, wyzywać i pokazywać palcami. Nie chodzi też o to, żeby wywoływać jakiekolwiek wojny męsko-damskie, bo przecież obie płcie są po prostu: 1) niezbędnie sobie potrzebne i 2) skazane na współzależność i współpracę.
O co więc idzie, także - mam nadzieję - autorom takich tekstów jak "7 kobiet grzechów głównych"? Mam nadzieję, że o rozmowę: o stałą dyskusję na temat wartości, jakie powinny w naszym życiu dominować, o kanon zachowania mężczyzn wobec kobiet i kobiet wobec mężczyzn...
Ola