Przed prawdziwą randką...

Coraz częściej to, co dawniej nazywano randką, staje się po prostu spotkaniem dwojga ludzi, którzy wymienili już sporo poglądów poprzez sieć, odbywając niejako randkę wirtualną.

article cover
ThetaXstock

Twierdzące odpowiedzi na powyższe pytania przynosi samo życie. Piszecie bowiem, jak wiele emocji wywołuje sama świadomość zbliżającej się chwili, kiedy już nie wirtualnie, ale "na żywo" będzie można porównać wizerunek internetowy z rzeczywistym. No i nie ma w tym romantyzmu, że dwoje ludzi najpierw rozmawia i co najwyżej wymienia się zdjęciami, a dopiero później zaczyna tęsknić za bliskością...?

Rodzi się w ten sposób niejako "nowy romantyzm" takich spotkań. Czy i jak się do nich przygotowywać? Oczywiście, trzeba jakoś wyglądać, ale bez przesady. Zalecam jak najdalej posuniętą naturalność i to w każdym elemencie spotkania. Tu nie chodzi przecież o to, by znajomego lub znajomą z sieci olśnić ekstra ubiorem lub wystawną kolacją.

Na takiej rzeczywistej, już nie internetowej randce nie ma już klawiszy i ekranu. Jest ktoś, komu wypada podać rękę, ktoś, z kim będziemy rozmawiać, widząc, jak reaguje na nasze słowa. Tego kogoś powinniśmy umieć słuchać (wielka sztuka!) i starać się nie wprowadzać w zakłopotanie.

Na szczęście komputer nie jest jeszcze w stanie zastąpić zetknięcia dłoni, ciepła policzka, zapachu włosów, śmiechu, łez, bliskości, ciepła... Dlatego potrzebne są te prawdziwe randki!

Ola

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas