Uczucie jak wulkan...
Czy naprawdę nie można się obronić przed uczuciem? Czy jak już się ono pojawi, to na amen? Co robić, kiedy zagnieździ się w nas i nie chce za nic w świecie zniknąć?
W miarę zbliżania się świąt dostaję coraz więcej maili od nieszczęśliwie zakochanych. Od tych, którzy nie mogą sobie poradzić z uczuciem: odrzuconych, kochających bez wzajemności, skrycie, bez nadziei... Grudniowe święta sprzyjają zbliżaniu się ludzi, jednak nie wszyscy mogą tego zbliżenia, niestety, doświadczyć. Z różnych powodów...
Kilka lat temu Ela spytała swojego kolegę z pracy, co ten o niej sądzi. Nie przypuszczała nawet wówczas, że uruchomiła lawinę: "(...) Zaczął coś mówić, że jestem wspaniała, że chciałby mnie bliżej poznać, a po kilku minutach po prostu zaczął się oświadczać!!! Zbaraniałam, ale starałam się kontrolować sytuację (...) Nie zwracałam wcześniej na niego uwagi, ale ta jego wspaniała przemowa, ten płomień w głosie, to serce... (...) I zdecydowałam się na coś, co mogło wydawać się szaleństwem. Powiedziałam won mojemu chłopakowi i związałam się z tym kolegą z pracy... Po prostu mu uwierzyłam! I jest cudownie (...)" - napisała Ela.
Coś, co przeżyła i przeżywa autorka listu, nie jest niestety regułą. Rzeczywistość jest bardziej złożona i niestety aż tyle szczęścia na raz nie każdy może doświadczyć. Warto jednak próbować, nie poddawać się, nie załamywać...
Wiem, że bywa ciężko. Świadczą o tym takie na przykład listy, jak ten od M. S.: "(...) Zostałem już tyle razy przez nią poniżony, że staram się jej unikać. Razem pracujemy i jest to trudne. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że już kilka razy jakby dawała mi na coś nadzieję, że już się ze mną umówiła, że byliśmy w kinie, potem w pubie, potem odwiozłem ją do domu (...) Czasem jak na mnie popatrzy, to wymiękam. Zapominam się (...) Ludzie w pracy się ze mnie podśmiechują, bo to chyba widać, że ja tak za nią się oglądam, ale nic na to nie poradzę (...) Nie wiem, co robić (...)".
Samo życie! Tu nie ma mądrych. Co poradzić? Że istnieją inne kobiety? Że nie można w nieskończoność cierpieć? Że czas się rozejrzeć dookoła? Że warto zdobyć się na odwagę i raz szczerze porozmawiać?
Trzeba nieustannie próbować szukać odpowiedzi. Własne odpowiedzi są rzecz jasna cenniejsze od podpowiedzi,a porównanie uczuć do wulkanu ma sens tylko wtedy, kiedy potrafimy w jakikolwiek sposób kontrolować to, co może on wyczyniać z naszym życiem.
Ola