Uratuję ich małżeństwo!
- Trudno, córeczko. Musimy się z mamą rozstać - usłyszałam niedawno od ojca. - Na nowo ułożymy sobie życie...
- Zwariowaliście! Chcecie się rozwieść! W tym wieku? Przecież jesteście już starzy? - wykrztusiłam, a potem zaniemówiłam z wrażenia.
- Twój ojciec ma kogoś innego - wydusiła z siebie mama i rozpłakała się. - Nigdy mu tego nie daruję i mu nie wybaczę, że mnie zdradza.
Poczułam się tak, jakbym straciła ziemię pod nogami. To był dla mnie prawdziwy szok. I ona wiedziała wszystko i milczała? Nikt liczył się ze mną?
Chociaż moi rodzice nie są już najmłodsi, nadal są w świetnej formie. Szczególnie ojciec. Ma 58 lat, a mama 57. Jest wysoki, przystojny, nieźle się trzyma jak na swój wiek. Nic dziwnego, że jakaś baba przewróciła mu w głowie. To pewnie dlatego woda sodowa uderzyła ojcu do głowy. Egoista.
Oboje do tej pory byli dla mnie wzorem dobrego, zgodnego małżeństwa. Razem tworzyliśmy szczęśliwą rodzinę. To była moja opoka i podstawa, a ja byłam ich ukochaną jedynaczką. Rok temu wyszłam za mąż. Chciałam stworzyć rodzinę podobną do mojej.
Tak bardzo się łudziłam! Kiedy mi oświadczyli, że od dawna nosili się z tym zamiarem, nie wiedziałam, czy kpią czy żartują. A ojciec stwierdził, że czekali, aż się usamodzielnię i nie będą mi już tak potrzebni. Tylko mama milczała posępnie.
- Oszukaliście mnie! Musieliście od dawna coś przede mną udawać i ukrywać. A ja żyłam w kłamstwie, w sztucznej szczęśliwości. Nie mogę i nie chcę się z tym pogodzić - wykrzyczałam ojcu z żalem, trzasnęłam drzwiami i wybiegłam.
Potem zadzwoniłam do mamy, wypytywałam ją, zastanawiałam się, dlaczego tak się stało, płakałam. - No cóż, córeczko, to ojciec tak chce - wyszlochała. - Ja już chyba też. Nie mam sił dłużej tego ciągnąć. Lepiej, jak będę sama.
- Błagam cię, tato, nie rób tego - prosiłam potem ojca. - Przecież tyle razem przeżyliście. Zostaw tamtą babę i wróć do nas. Przecież kochasz mamę. A co ze mną będzie? Uważaj, stracisz także i mnie. Zerwę z tobą wszelkie kontakty! Nigdy ci tego nie wybaczę! Więcej się do ciebie nie odezwę!
Ale ojciec jest twardy. Stwierdził, że to najlepsze wyjście. Jak to? Mój dom rodzinny się rozpada, a ja nie mogę nic poradzić? To tak, jakby ktoś umarł! Jest mi niewyobrażalnie smutno, boję się przyszłości mojej i mamy. Za wszelką cenę muszę ich skleić. Uratuję ich małżeństwo! Co mogę zrobić, jak to odkręcić?
Dorota, 30 l.