Wakacyjne zapomnienie
Wakacyjny romans to niemal wakacyjna tradycja. W miłych okolicznościach przyrody, na gorącej plaży, w upalny wieczór na dyskotece - zmysły szaleją razem z nami.
Z tym kojarzą nam się wakacje. A do tych skojarzeń idealnie pasują miłosne przygody.
Niestety często zdarza się, że czar takiego związku znika wraz z końcem wakacji, albo nawet wcześniej... Tymczasem jedna ze stron zaangażowała się dużo bardziej i oczekuje czegoś więcej. Powrót do rzeczywistości jest jak nieprzyjemny upadek, a wspomnienia z wakacji długo sprawiają ból.
Pamiątki z wakacji
Na forum w serwisie Kobieta poświęconym szansom na przetrwanie wakacyjnej miłości Julia napisała: "moja wakacyjna miłość skończyła się jeszcze przed końcem wakacji... Mimo że dwa tygodnie, które z nim przeżyłam były cudowne, to wolałabym ich nie pamiętać, bo to sprawia mi jeszcze większy ból, po tym jak mnie zostawił...".
Podobnego rozczarowamia doświadczyła załamana: "wakacyjna miłość - właśnie, tylko wakacyjna. Szkoda, dla mnie znaczyła bardzo wiele, ale dla niego nie, więc po co zaczynać? To tylko sex i nic więcej, nic a nic. Tylko że bolesne wspomnienia zostają".
Zupełnie inne pamiątki z wakacji przywiozła azaheca: "To było na Teneryfie... Pojechałam tam po koszmarnym 7- letnim związku, z którego zostałam wyrzucona za drzwi jak śmieć... Z fal oceanu wyłonił się nurek (w typie Richarda Gere`a). Plaża była pełna półnagich kobiet, a jednak to na mnie zwrócił uwagę. Dowartościował mnie tak, jak nikt do tej pory. Mogłam chociaż przez kilka dni poczuć się w miarę dobrze. Poza tym okazało się, że jest o kilka lat młodszy, co też nie było bez znaczenia (zostałam porzucona dla młodszej). Dziękuję losowi i Jean-Pierre`owi z Nicei za ten czas".
wakacyjna ;P pisze: "Moja wakacyjna miłość jest z Grecji... Sama nie rozumiem, jak to się stało, że akurat tego dnia on i ja spotkaliśmy się na plaży... zaczęło się niewinną rozmową i nieśmiałymi spojrzeniami..., a zakończyło taką rozkoszą i takimi przeżyciami, że do tej pory wspominam go z uśmiechem na twarzy. I mimo że minęło już trochę czasu to tęsknię za jego czułością, dotykiem. Każdy pamiętam z osobna. Szkoda, że nie znalazłam w moim życiu codziennym kogoś takiego. Tęsknię za Tobą Kostas... Wiem, że nigdy się nie spotkamy".
Nie każdy oczekuje, że wakacyjny romans będzie miłością na całe życie. Kilka dni spędzonych w tej wyjątkowej aurze czasem zupełnie wystarczy, by wspominać je przez długie lata, by uwierzyć we własną atrakcyjność, przeżyć wspaniałe uniesienie. I nawet jeśli od czasu do czasu pojawi się tęsknota za tamtym mężczyzną i tamtą przygodą, to zdrowy rozsądek nie pozwala nadawać temu zbyt wielkiego znaczenia.
On w Paryżu, ty w Warszawie
Samopoczucie po wakacyjnej miłości, która kończy się wraz z urlopem często zależy od tego, z jakim nastawieniem wchodzimy w ten związek. I choć bardzo łatwo nie zachować odpowiedniego dystansu, to jednak warto walczyć o niego z samym sobą. Szczególnie, jeśli partnerów dzielą tysiące kilometrów, narodowość, język, inna kultura, a łączy jedynie powierzchowna fascynacja.
Jeśli liczysz na trwalszy związek, spróbuj dowiedzieć się czegoś o mężczyźnie, który właśnie wyłonił się z morskich fal i jest w stanie w pięć minut uczynić z ciebie księżniczkę. Może to zaoszczędzi ci rozczarowań. Spróbuj dowiedzieć się, czy jest miejscowym podrywaczem, czy co roku przyjeżdża tu, by dwóch tygodniach żegnać inną kobietę, czy leczy rany po nieudanym związku, czy szuka miłości na całe życie.
Jeśli nie oczekujesz, że wakacyjna przygoda przerodzi się w coś bardziej trwałego, po prostu baw się dobrze. Ważne jednak, by nie oszukiwać samej siebie i nie stracić nad sobą kontroli. Wakacyjne związki bywają ryzykowne, a ich ryzyko nie zawsze polega tylko na tym, że się skończą.
Szczęśliwe zakończenie
Wakacyjną pamiątką, która towarzyszy całe życie cieszyć się może Ania: "Moja pierwsza miłość to wakacyjna miłość. Miałam wtedy 6 lat, on 9. Teraz ja mam 24 lata, a on 27. Mamy 2 ślicznych dzieci i nadal bardzo się kochamy".
Podobnie sylwestrada: "A ja poznałam - teraz już mojego męża - na wakacjach... Nad naszym cudownym morzem.... Nasze wspólne wakacje trwały 3 dni, potem odbyliśmy wiele podróży, a dzieliło nas 400 km. Potem była decyzja chyba najważniejsza w naszym życiu - postanowiliśmy razem zamieszkać. Teraz mamy już śliczną czteroletnią córcię i jesteśmy razem 13 lat i nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Być może wszystko zależy od tego, na kogo trafimy w czasie wakacji. Scenariusze bywają różne, czasem rzeczywiście ten jedyny czeka na nas w nadmorskim kurorcie.
Amant Wszech Czasów nie wierzy w szczęśliwe zakończenia i rozwiewa wszelkie nadzieje: "Nie ma istotnego znaczenia, w jakiej porze roku podrywam..."
A co wy sądzicie na ten temat? Czy wakacyjna miłość może przetrwać dłużej niż nasz urlop? Czy są jakieś sposoby, by ją zatrzymać? Czy lepiej unikać jej od samego początku, czy zapomnieć się na tych kilka dni i dać szansę miłości?