Reklama

Jak rozmawiać o higienie z nastolatkami?

Okres dojrzewania to duże wyzwanie nie tylko dla samych nastolatków, ale także dla ich rodziców. W tym czasie konfrontujemy się ze zmiennymi nastrojami i konsekwencjami burzy hormonalnej, szalejącej w czasie pokwitania w organizmach naszych pociech. Ale na tym wyzwania związane z dojrzewaniem naszych dzieci oczywiście jeszcze się nie kończą. Kłopotliwa bywa też dla nas tematyka higieny osobistej nastolatków, o której – przez wstyd, zażenowanie czy niepewność – często w ogóle z nimi nie rozmawiamy lub rozmawiamy nieumiejętnie.

Ciało, które niepokoi

W organizmie nastolatka zaczyna w pewnym momencie dochodzić do gwałtownych zmian. W okresie pokwitania intensywniej pracują gruczoły potowe i łojowe. Stąd biorą się przetłuszczające włosy, problemy z trądzikiem i utrzymaniem cery w odpowiednim stanie czy nieświeży zapach wyczuwalny zwłaszcza w okolicy pach. Na ciele pojawia się owłosienie - nie tylko w okolicach intymnych, ale także pod pachami czy (to już, rzecz jasna, u chłopców) na twarzy i na torsie. W przypadku dziewczynek dojrzałość osiąga ich układ rozrodczy, co objawia się m.in. pojawianiem się cyklów menstruacyjnych.

Reklama

To wszystko staje się w wielu przypadkach źródłem niepewności i niepokoju dla nastolatków. Trudno się temu dziwić. Pierwsze miesiączki - dla wielu dziewcząt będące przeżyciem samym w sobie - bywają nieregularne i różnią się między sobą czasem trwania, intensywnością czy obfitością krwawień. Nie lada problemem potrafią się również okazać pracujące na podwyższonych obrotach gruczoły potowe i łojowe, przez które trudno niekiedy utrzymać odpowiednią higienę, i to nawet przy należytej dozie staranności (wzmożona potliwość sprawia, że nastolatek, który zadbał o odpowiednią poranną toaletę, już popołudniu może pachnieć odrobinę nieprzyjemnie...). Podobnie wygląda sprawa z pielęgnacją włosów, które w okresie pokwitania potrafią się przetłuszczać i tracić świeży wygląd w bardzo szybkim tempie. Jak wobec tego rozmawiać z nastolatkiem, w takiej sytuacji zwykle nie tylko zawstydzonym, ale także - najzwyczajniej w świecie - skonsternowanym?

Empatia, dialog i zrozumienie

Każda rozmowa z dojrzewającym dzieckiem powinna być empatyczna i oparta na zrozumieniu. Postarajmy się wczuć w sytuację nastolatka konfrontującego się z tym, co dla niego nowe i nieznane: dostrzec jego potrzeby, nie bagatelizując przy tym jego obaw czy niepokojów. Dajmy mu możliwość opowiedzenia o tym, co go trapi. Taki dialog musi być oczywiście oparty na mocnym fundamencie wiedzy i nie powinniśmy do niego przystępować nieprzygotowani. Argumentów powinno nam dostarczyć nie tylko własne doświadczenie (choć przykłady zaczerpnięte wprost z naszego życia są czasem w stanie skuteczne przełamać pierwsze lody), ale też podręczniki czy opracowania.

Jakie tematy warto poruszyć z dorastającym dzieckiem? Niezależnie od tego, czy mamy córkę czy syna, obowiązkowo rozpocznijmy wątek obowiązkowej codziennej higieny - również intymnej. Dajmy do zrozumienia, że regularność jest w tym względzie kluczowa, a nawet jeśli wydaje się że jest inaczej,  osoby postronne mogą mieć na ten temat inne zdanie (nikt przecież nie chce, by otoczenie uznało go za osobę będącą na bakier z mydłem i prysznicem!). Z córką warto porozmawiać o menstruacji: zaletach i wadach podpasek i tamponów, a także zwiększonej podatności okolic intymnych na podrażnienia i infekcje.

W takiej rozmowie unikajmy medycznego żargonu i specjalistycznych określeń, ale wystrzegajmy się zarazem sięgania po terminy zaczerpnięte żywcem z młodzieżowego słownika, bo mogą one zabrzmieć w naszych ustach nieautentycznie. Pamiętajmy przy tym, że sposób w jaki mówimy o sprawach związanych z dojrzewaniem, powinien być bezwzględnie dostosowany do wieku i wrażliwości naszego dziecka. Zamiast straszyć, opowiadać o chorobach i konsekwencjach będących skutkiem zaniedbań higienicznych, o fizjologii ludzkiego organizmu mówmy raczej w taki sposób, żeby nasza pociecha zechciała później samodzielnie pogłębić swoją wiedzę. Nie recytujmy z pamięci informacji znalezionych w książkach:  w ten sposób ze swobodnej, partnerskiej rozmowy zrobimy prędko nudną, "szkolną" i nieszczególnie zajmującą pogadankę.

Bądź dla swojego dziecka partnerem, nie mentorem

Najważniejsze, aby taka rozmowa dała naszemu dziecku poczucie, że to, co dzieje się z jego ciałem, jest najzupełniej naturalne, a my rozumiemy jego troski i będziemy mu w stanie udzielić pomocy, gdy tylko będzie jej potrzebowało. Zaproponujmy wcielenie tej obietnicy w życie, np. zapisanie pociechy na wizytę do kosmetyczki lub dermatologa czy wsparcie podczas pierwszej kontroli ginekologicznej. Nie musimy sobie w takiej sytuacji stawiać szczególnie wygórowanych wymagań. Wystarczy, że po prostu nadstawimy ucha i pozwolimy swojemu dziecko opowiedzieć o tym, co nie daje mu spokoju. Innym razem możemy zaś wystąpić w roli dyskretnego doradcy, który - dzięki własnym doświadczeniom - podpowie, jak radzić sobie z problemami większej i mniejszej wagi: z kłopotliwym owłosieniem, prawidłową higieną jamy ustnej, przetłuszczającymi się włosami, trądzikiem, wyborem środków i produktów do higieny intymnej czy z szeregiem innych spraw, które młodym ludziom spędzają nieraz sen z powiek.

Przystępując do rozmowy o higienie nastolatka powinniśmy się wyrzec nieuzasadnionego wstydu, i to również wtedy, gdy idzie o nasze, siłą rzeczy ograniczone, kompetencje. Podręczniki czy opracowania nie dostarczą nam przecież odpowiedzi na wszystkie pytania nurtujące naszą pociechę. Niewielu rodziców może się pochwalić ukończeniem studiów medycznych czy szeroką wiedzą z zakresu ludzkiej fizjologii. Jest więc naturalne, że wielu z nas będzie się musiało niekiedy przyznać przed swoim dzieckiem do własnej niewiedzy. Nie obawiajmy się, że taka sytuacja nadweręży nasz autorytet czy sprawi, że nastolatek, który przychodzi do nas z problemem, straci do nas zaufanie. Nic z tych rzeczy: przyznając się do swoich ograniczeń damy mu do zrozumienia, że jesteśmy z nim szczerzy i że mówimy mu wyłącznie o tym, na czym się znamy, nie przekazując mu informacji niesprawdzonych czy niezgodnych z rzeczywistością. Nauczmy się więc wykorzystywać takie sytuacje z korzyścią dla obu stron. Niech będą pretekstem do wspólnych poszukiwań i konstruktywnej dyskusji, a także impulsem do spotkania ze specjalistą: lekarzem czy psychologiem.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy