Nie kradną, tylko... zostawiają
Sklepy na całym świecie zabezpieczają się przed kradzieżami. Jak jednak ustosunkować się do innego coraz popularniejszego zjawiska: zostawiania (lecz nieprzypadkowego) na półkach różnych przedmiotów?
Sklepowi zostawiacze kierują się różnymi pobudkami. Niektórzy kontestują kulturę masową i swoimi działaniami chcą zwiększyć społeczną świadomość konsumeryzmu. Niekiedy dodają swoje ostrzeżenia do groźnych, ich zdaniem, produktów.
Przedstawiciele Organizacji Uwolnienia Barbie (Barbie Liberation Organization, BLO) zamieniali np. moduły głosowe dwóch zabawek: Tenn Talk Barbie i Talking Duke GI Joe.
Skutek? Biuściasta blondynka przestała utrzymywać, że "Matematyka jest trudna", nie narzeka też na braki w garderobie ("Nigdy nie mam dość dużo ciuchów"), zamiast tego zaczęła wykrzykiwać: "Zemsta należy do mnie". Wojownik zajął się zaś planowaniem wesela swoich marzeń...
Inni podrzucający starają się w ten sposób promować samych siebie lub idee, w które wierzą. Dlatego np. muzycy upuszczają swoje CD w sklepach z płytami. Fotograf z Brooklynu, Ryan Watkins-Huges, nawiązał współpracę z czterema innymi artystami.
Chodzą m.in. do sklepów Whole Foods w Nowym Jorku i zaklejają oryginalne etykiety zdjęciami z ciekawych miejsc, które odwiedzili. Nie zasłaniają kodów kreskowych, towary można więc nadal kupić. Grupa w ciekawy sposób wyjaśnia motywy swoich działań: Warhol wstawił puszkę do galerii sztuki. My nakładamy sztukę na puszkę.
Jeszcze inni podrzucają coś dla zabawy, traktują to jako formę autoekspresji. Nurt rozwija się od co najmniej 4 lat. W Sieci można się nawet zaopatrzyć w przedmioty potrzebne do uprawiania "procederu", np. ściągnąć za darmo pliki, które umieszcza się na tzw. Droplift CD.
Anna Błońska