Zadbana aż do przesady?

Chcemy wyglądać młodo i atrakcyjnie, niezależnie od wieku. Coraz łatwiej to osiągnąć. Od czego są bezbolesne i superskuteczne zabiegi dermatologiczne?

Chcemy być piękne, problem zaczyna się, gdy chcemy być idealnie piękne...
ThetaXstock

Kto przesadza z dbaniem o swój wygląd? Modelki, piosenkarki, gwiazdy filmowe? Otóż nie, ten problem dotyczy coraz większej liczby kobiet takich jak ty czy ja. W pogoni za ideałem nasze wymagania rosną. Chcemy, żeby kosmetyki i zabiegi działały szybciej, intensywniej. Jesteśmy gotowe na wiele wyrzeczeń - wydajemy pieniądze, poświęcamy swój wolny czas - oby tylko zmiana na lepsze była widoczna natychmiast. Czy to zjawisko nowe? Niezupełnie. Mój wzór kobiecości to babcia Jola. Nigdy nie stosowała wyszczuplających diet, nie jeździła do spa na zabiegi ujędrniające, nie nakładała na twarz maseczek przeciwzmarszczkowych. Za to niezależnie od pory dnia i roku zawsze chodzi w makijażu i w pantoflach na wysokich obcasach. - Chcesz być piękna, musisz cierpieć - powtarza. Na pewno muszę?

Wbrew naturze

Czasem zaczyna się niewinnie. Chcesz podążać za trendami i odważnie sama eksperymentujesz z najaktualniejszymi tendencjami. Równie często jak po kolorowe kosmetyki sięgasz po pęsetę do regulacji brwi. Czy to błąd? W niektórych przypadkach może się okazać, że tak. Ania, moja koleżanka ze szkoły średniej, miała brwi ciemne i gęste. "Męskie" - mawiała. A chciała być delikatna i kobieca jak jej ideał z kolorowych magazynów: Gwen Stefani, wokalistka No Doubt.

Żeby jak najbardziej upodobnić się do idolki, stopniowo wyskubywała włoski pęsetą aż... na łukach brwiowych pozostały kreseczki o szerokości dwóch milimetrów. Codziennie zanim zrobiła makijaż, tropiła odrastające brwi w powiększającym lusterku - w starciu z determinacją Ani nie miały szans. Po roku wyskubywania osiągnęła swój cel, włoski przestały odrastać i prawie ich nie było. Pojawiły się za to szerokie blizny, które jako pierwsze przyciągały wzrok. Wiele się od tego czasu zmieniło. Buntowniczka Ania dziś jest nauczycielką. Ale cienkie jak niteczki brwi pozostały. Zyskała nawet dzięki nim przezwisko "pani McDonald´s". Bo dwa łuki układają się w kształt litery M zupełnie jak na szyldzie znanej restauracji.

- Samodzielne depilowanie brwi bywa ryzykowne - mówi amerykańska stylistka brwi gwiazd Anastasia Soare. - Szczególnie dla perfekcjonistek, które nie przegapią nawet półmilimetrowego włoska. Zamiast samodzielnego regulowania Anastasia poleca kredki do makijażu lub wzmacniające odżywki, które sprawiają, że brwi są lśniące, łatwo je ułożyć i nadać im pożądany kształt. Jeśli koniecznie chcesz podążać za najnowszymi trendami, nie od rzeczy będzie wybrać się do zaufanej kosmetyczki. Specjalistka podczas wyskubywania widzi oba łuki naraz, więc łatwiej jej nadać brwiom właściwy kształt. Po za tym wie, jak bardzo może je depilować. Ze stylizacją w ogóle łatwo jest przesadzić i to nie tylko w przypadku brwi.

Większość fryzjerów ma co najmniej jedną klientkę, która kolor włosów zmieniała tak często, że w końcu zamiast farbowania musieli zalecić kurację regenerującą. Bo choć kosmetyki do koloryzacji są coraz delikatniejsze, to zabieg ten powinno się wykonywać w kilkutygodniowych odstępach. Zwłaszcza gdy zmiana odcienia jest radykalna, np. z brązu na jasny blond. Nawet tak powszechna dziś czynność jak prostowanie włosów na dłuższą metę może im zaszkodzić. Bo regularnie poddawane działaniu wysokiej temperatury stają się mniej elastyczne, suche i bardziej podatne na uszkodzenia. Dlatego warto słuchać rad fachowców, używać prostownicy od czasu do czasu, a podczas stylizacji chronić włosy specjalnymi kosmetykami.

Wady ukryte

Z jakich powodów dbamy o siebie za bardzo? Bywa, że wszystko zaczyna się od prawdziwego problemu ze skórą, którego nie potrafimy właściwie rozwiązać. Tamara, wysoka brunetka o ciemnej karnacji, ma 27 lat. Pracuje jako doradca finansowy, wygląd jest dla niej bardzo ważny. Matka zaszczepiła w niej dbałość o każdy szczegół związany z urodą. Jak na złość, przez całą szkołę średnią i na studiach Tamara miała trudny do wyleczenia trądzik. Wypróbowywała kolejne kosmetyki i z perfumerii, i z apteki - nie działały, a na twarzy oprócz zmian zapalnych pojawiły się blizny. Według teorii mamy Tamary słońce leczy trądzik, więc dziewczyna zaczęła się opalać. Coraz częściej i dłużej. Solarium stało się lekiem na całe zło. Na problem z chłopakiem, na złą pogodę, na nieudaną imprezę. W końcu trądzik ustąpił, lecz blizny zamiast zniknąć, zamieniły się w duże, ciemnobrązowe plamy. Skóra była przesuszona i przedwcześnie postarzała. Ale Tamara i tak bała się zrezygnować z solarium. Była przekonana, że wtedy trądzik wróci.

"Obraz widziany w lustrze jest tylko częścią prawdy. To też emocje i wspomnienia. Jeżeli jako nastolatka miałaś trądzik, już zawsze będziesz doszukiwać się niedoskonałości cery" - pisze Linda Papadopoulos w książce Lustereczko, powiedz przecie... Minęło pół roku, od kiedy Tamara zaczęła kurację, tym razem u dermatologa. Zamiast do solarium chodzi teraz na zabiegi rozjaśniające przebarwienia i zmniejszające blizny. Na co dzień wedle zaleceń lekarza stosuje krem z filtrem SPF 50 i unika słońca. Twarz z miesiąca na miesiąc wygląda lepiej. A trądzik? Nie wrócił. Okazało się, że kuracja prowadzona konsekwentnie i pod okiem jednego specjalisty zadziałała. Niestety, bywa że mama czy przyjaciółka jest dla nas większym autorytetem niż lekarz. I zamiast słuchać rad dermatologa czy kosmetyczki, polegamy na zdaniu bliskich. To źle? Nie zawsze, ale zabieg, który pomógł siostrze, na Twoją skórę może zadziałać zupełnie inaczej. Lekarze przestrzegają również przed łączeniem niektórych kuracji nie dlatego, żeby trwały one dłużej. Mają całkiem inny powód. Na przykład gdy Twój dermatolog zaleci Ci piling kwasami, a odradzi mikrodermabrazję, posłuchaj go. Obydwa zabiegi złuszczają naskórek, a w przypadku dermatologii nie zawsze jest tak, że jeden plus jeden daje dwa. Czasem wynik bywa ujemny, bo nadmiar nie służy skórze.

Szczupła coraz szybciej

Bywa, że do przesady doprowadza nas brak czasu i niecierpliwość. Dominika, lektorka języka hiszpańskiego, trzydzieste urodziny spędzi z chłopakiem na Wyspach Kanaryjskich. Gdzie tu miejsce na pielęgnacyjne dylematy? Wszystko zaczęło się w trakcie przymiarek bikini. Okazało się, że rozmiar 38 należy do przeszłości. Natychmiast postanowiła zeszczupleć. W internecie Dominika znalazła informację: zgrabne i smukłe ciało w trzy tygodnie. Pomyślała: idealnie! Po jednym zabiegu już wiedziała, że niezupełnie. Zamknięta w kapsule, w której kalorie traci się m.in. pod wpływem wysokiej temperatury, poczuła się źle. Ale pomyślała: przeżyję, byle szybko. I zapisała się na trzy zabiegi w tygodniu. Po drugim z wycieńczenia i odwodnienia zemdlała. Dała za wygraną. - Trudno, najbliższe wakacje będą w rozmiarze 40 - podsumowała Dominika. Nie ona jedna miała plan IFOZ: idealna figura od zaraz. - A do tego potrzeba cierpliwości - mówi Agnieszka Żuralska, szefowa działu pielęgnacji ciała Dermika Spa Salon.

Kto chce się wyszczuplić w tempie błyskawicy? - Najczęściej kobiety, które niedawno urodziły dziecko. Ich kształty stały się pełniejsze, przybrały na wadze i chcą natychmiast znów mieć jędrną skórę i szczupłą talię. Odradzam im ekspresowe kuracje wyszczuplająco-ujędrniające - wyjaśnia specjalistka. - Są wbrew ludzkiej fizjologii. Druga grupa to bardzo szczupłe, młode dziewczyny. Notorycznie na diecie. Oczekują, że po jednym masażu wystająca z dżinsów oponka (najczęściej to po prostu centymetrowy wałeczek skóry) zniknie. Pojawiają się też u nas kobiety, które liczą na cud. Na przykład mam klientkę, która nie lubi swoich łydek. Porównuje je do kieliszka szampana. Przyszła na zabieg ujędrniający, bo oczekiwała, że zmienię ich kształt. To niemożliwe! W kosmetyce takich cudów nie ma - opowiada Agnieszka Żuralska.

Skupmy się na rzeczach, na które mamy wpływ. A na co mamy? Na zmniejszenie cellulitu, wygładzenie, poprawę napięcia czy nawilżenia skóry. Ale na to też potrzeba czasu. Działając w pośpiechu, możemy zamiast przyjemności, zrobić sobie krzywdę. Jeżeli chcesz zapisać się na serię masaży manualnych, weź poprawkę na to, że pomiędzy jednym a drugim zabiegiem powinnaś mieć chwilę przerwy. Codziennie wykonywane mogą wpłynąć nie najlepiej i na skórę, i na Twoje samopoczucie. Gdy na ciele pojawią się siniaki, a zamiast przypływu energii poczujesz osłabienie, to znak, że przesadzasz.

Gładka do bólu

W przypadku niektórych kobiet problem leży jednak znacznie głębiej niż dociera krem czy promień lasera: w psychice. Często mamy do siebie zastrzeżenia, które nie wynikają z kłopotów z cerą czy nadwagą. W lustrze wszystko wydaje się OK. A jednak w duszy coś mówi, że trzeba robić więcej i wyglądać jeszcze lepiej. Małgosia jest informatyczką. Ma o cztery lata młodszego męża, dlatego stara się być superatrakcyjna. Kiedy dwa lata temu zauważyła na twarzy pierwsze zmarszczki, spanikowała. Postanowiła od razu pójść do gabinetu dermatologii estetycznej na regenerację i fotoodmładzanie skóry metodą IPL. Takie zabiegi przeprowadza się urządzeniem emitującym światło pulsacyjne o różnej długości fal. Lekarz zalecił jej 4-6 sesji w odstępie miesięcznym. Ale Małgosia chciała więcej. Chciała i dostała, ale w innej klinice. Chodziła na IPL... dwa razy w tygodniu. Po kilku miesiącach kuracji jej skóra zamiast odzyskać jędrność i mieć zdrowy koloryt, stała się papierowoszara. To nie powstrzymało Małgosi od chodzenia na zabiegi. Dopiero po kilku miesiącach za namową kosmetyczki zgłosiła się do psychodermatologa.

- Trzydziestotrzyletnia kobieta miała wtedy skórę pięćdziesięciolatki: cienką, podrażnioną, suchą - opowiada dr Danuta Nowicka, psychodermatolog z Kliniki Dermatologii, Wenerologii i Alergologii AM we Wrocławiu. - Zresztą nie ona jedna zgłasza się do gabinetu za późno, by obyło się bez strat. Obsesja na punkcie gładkiej skóry dotyczy też np. osób z pierwszych stron gazet. W obawie przed publicznymi wystąpieniami i bliskimi ujęciami kamery regularnie wygładzają cerę laserem lub głębokimi pilingami. Wiele kobiet jest dziś przekonanych, że częstsze i mocniejsze zabiegi pomogą im osiągnąć pełnię szczęścia. Niestety, gładsza, młodsza twarz nie zapewni miłości partnera czy sukcesów w pracy. A nadmiar troski wbrew temu, co myślą, może zaszkodzić skórze. Za dużo zastrzyków z botoksu zmienia pełną ekspresji twarz w nieruchomą maskę. Zbyt częste wizyty u kosmetyczki niekiedy są przyczyną podrażnień skóry. Jeśli więc specjaliści radzą ci zaniechanie kolejnej upiększającej kuracji, a Ty czujesz, że w pogoni za doskonalszą sobą nie możesz się zatrzymać, wybierz się do psychologa lub psychodermatologa. Bo umiar jest wskazany w każdej dziedzinie.

Rozsądna równowaga

Ale wszystko jest dla ludzi. Z zabiegów u kosmetyczki i tych przeprowadzanych u dermatologa czy chirurga można śmiało korzystać i w dodatku mieć świetne efekty. Gdzie więc leży granica w eksperymentowaniu z urodą? W głowie. Karolina ma 37 lat i prowadzi firmę cateringową. Regularnie chodzi na fitness i do gabinetów dermatologii estetycznej. Mezoterapia pomogła jej w walce z cellulitem na udach. Dzięki lipolizie pozbyła się drugiego podbródka. A zastrzyki z botoksu odzwyczaiły ją od marszczenia czoła. Zaliczyła też jedno kosmetyczne niepowodzenie. Wymarzyła sobie wyraźnie zarysowane kości policzkowe. Po zabiegu z preparatem wypełniającym na bazie zagęszczonego kwasu hialuronowego Karolina wyglądała młodziej. Choć przypominała też nieco postaci z kubistycznych obrazów Picassa. Preparat pod skórą rozłożył się trochę nierówno. I prawy policzek jakby zbliżył się nieco do ucha. Na szczęście wszystko dało się poprawić. To doświadczenie nie zniechęciło Karoliny do zabiegów dermatologii estetycznej.

- Będę na nie chodzić, bo to lubię. Zawsze wybieram metody odwracalne. Nie odważyłabym się na lifting twarzy czy silikonowy biust. Nie chcę się na zawsze zmienić w kogoś innego - mówi. Zabiegi wykonuje rzadko, raz na cztery, pięć miesięcy. I woli później usłyszeć: jak pięknie wyglądasz, byłaś na urlopie? Niż: o jaki masz prościutki, nowy nos!

Maria Szczepańska

Twój Styl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas