Czego wstydzą się Polki?

Cellulitu, rozstępów, obwisłych piersi, płaskich pup, zaokrąglonych brzuchów, blizn po szczepionkach, zrośniętych brwi, a nawet asymetrycznych piersi i krostek po goleniu. Litania niedoskonałości jest długa. Być może więc warto zapytać: czego nie wstydzą się Polki?

Polki wstydzą się niemal każdej częśći swojego ciała
Polki wstydzą się niemal każdej częśći swojego ciałaPicsel123RF/PICSEL
Polki wstydzą się niemal każdej częśći swojego ciała
Polki wstydzą się niemal każdej częśći swojego ciałaPicsel123RF/PICSEL

Na podstawie wypowiedzi zamieszczonych na forum bezkompleksu.pl (gdzie zarejestrowanych jest ponad 2 tys. użytkowników), można stworzyć ogromny, choć pewnie niekompletny, katalog kompleksów Polek i Polaków. Czego się wstydzą? Brzuchów (wzdętych, grubych, pokrytych rozstępami, naznaczonych bliznami po operacjach i cesarskich cięciach, ze zwiotczałą skórą), piersi (za małych, za dużych, asymetrycznych, za szeroko rozstawionych, obwisłych, ze zbyt wklęsłymi lub zbyt wypukłymi sutkami, z rozstępami lub pokrytych meszkiem), pup (za małych, za dużych, obwisłych, pokrytych krostkami, wystających, płaskich) i twarzy (piegów, krostek, pryszczy, blizn, podwójnego podbródka, zrośniętych brwi, zmarszczek, zarostu).

Nie wstydź się, daj się pociąć

Do tego dorzucić można jeszcze: blizny, nadmierne owłosienie, nadmierne pocenie się, blizny po szczepionkach, pieprzyki, znamiona, kurzajki czy krostki po goleniu. Podczas lektury forum okazuje się, że powodem do wstydu i przyczyną kompleksów może być każda część ciała: dłonie, stopy, nos, uszy, zęby, usta. Na stronie można znaleźć informację: "społeczność BezKompleksu.pl składa się z licznej grupy forumowiczów, w tym kosmetologów, psychologów i socjologów. Pomogą Ci rozwiązać Twoje problemy. Kompleksy i wstyd przestaną mieć znaczenie". Tymczasem pod postami można natrafić nie na rady pomagające radzić sobie z kompleksami, ale... ze strachem przed oddaniem się w ręce chirurga plastycznego. Pod wpisem o treści:  "Mam straszne sadło i nie wiem jaka dietę mam stosować, aby jak najszybciej się go pozbyć! same ćwiczenia nie pomagają ... nie mówcie mi tylko, że mam się głodzić, bo uwielbiam jedzenie :((((" znalazły się dwa wpisy zachęcające do liposukcji i odsyłające na strony internetowe konkretnych gabinetów.

Mają je wszystkie

Czy zatem poddanie się operacji plastycznej to jedyny sposób na pozbycie się kompleksów? Postanowiłam zapytać o to trzy piękne modelki, pracujące w założonej rok temu przez Agnieszkę Czerwińską agencję modelek size plus i modeli alternatywnych "No Body’s Perfect" oraz Stellę Niedzielską - jedną z najodważniejszych modelek mających swoje profile na portalu MaxModels.pl. Czy modelki, które nie pasują do obowiązującego ideału 90-60-90 nie mają kompleksów? A jeśli mają - jak sobie z nimi radzą?

- Jasne, że miałam i mam. Każda dziewczyna je ma, każda dziewczyna ma momenty słabości: gorszy dzień, gorszy nastrój - mówi Magda Sikora, modelka size plus i mama dwuletniego synka. -  Wtedy wydaje się, że wszystko jest beznadziejne, wygląd też. Ale szczerze mówiąc, ja nie przykładam do wyglądu tak wielkiej uwagi. Nie uważam, że skoro nie noszę rozmiaru XS, jestem w czymś gorsza - nie widzę związku. Uważam, że jestem proporcjonalna i potrafię się ubrać tak, żeby podkreślić zalety swojej sylwetki. Ale bywa oczywiście i tak, że jakiś ciuch wpadnie mi w oko, nie wyglądam w nim rewelacyjnie, ale mi się podoba. I noszę go, chociaż wystaje mi boczek. Zresztą, co z tego, że wystaje? - pyta rezolutnie Magda.

- Kompleksy ma każda kobieta - zgadza się z poprzedniczką Magda Gierczak. - To nie tak, że nie miałam żadnych, że teraz nie mam. Ale nie mają już na mnie takiego wpływu, jak dawniej. Pozowanie, paradoksalnie, tylko mi pomogło. Pozwoliłam sobie zobaczyć siebie w innym świetle. Tak, jestem okrąglejsza, nie, nie mam figury modelki chodzącej po pokazach znanych projektantów. I co z tego? - pyta Magda. -  Czuję się atrakcyjna, nie czuję się gorsza. Po co mam się tym wszystkim zadręczać: że mam fałdki, że mam cellulit, że tu czy tam mi wystaje? Wystaje. I co z tego?

- Niedawno moja przyjaciółka zobaczyła moje rozstępy - dodaje Magda Gierczak. - Mam ich trochę nad pupą i zawsze się ich wstydziłam. A ona powiedziała: jakie ładne, wyglądają, jak u tygryska. To dobry przykład: ja uważałam, że coś jest brzydkie, a ona zobaczyła w tym piękno.

Bądź śliczna albo zgiń

Kompleksy miała też najmłodsza z modelek, z którymi miałam okazję porozmawiać. 20-letnia Julia Fortuńska tak mówi o drodze, którą musiała przebyć, by pogodzić się z tym, jak wygląda:

- Miałam dużo kompleksów. Ale poradziłam sobie z nimi jeszcze zanim zostałam modelką. Słyszałam, że jestem gruba, że brzydka. Zresztą byłam taka. W gimnazjum uważałam, że jestem bardzo brzydka: gruba, bez piersi, z pulchną twarzą i pryszczami. Prawie nikt się do mnie nie odzywał. To jest bardzo ciężkie dla każdego dziecka, nastolatka. Ale potem zdarzyło się w moim życiu coś ważnego, coś bardzo mocnego. I zrozumiałam, że wygląd nie jest najważniejszy. Że można go zmienić. Że są inne rzeczy, którymi czasem trzeba się przejmować.

Julia Fortuńska
Julia FortuńskaNikodem SzymańskiINTERIA.PL

O tym, że oswajanie swoich kompleksów nie jest łatwym zadaniem opowiada także Stella Niedzielska.

- Jasne, że spotkałam się z nieprzyjemnymi uwagami. Ale o tym, że jestem "dużą kobietką", że gruba, że jak pączuś, że małe piersi, że wielki tyłek nie mówili fotograficy, wizażystki, ale inne dziewczyny - modelki, z którymi, być może, nigdy nie będę miała nic wspólnego. [...]. Dziś mogę powiedzieć, że lubię siebie, naprawdę lubię swoje ciało. Zresztą takie nieprzyjemne komentowanie czyjegoś wyglądu to również forma leczenia się z własnych kompleksów.

- W ogóle kompleksy to bolesny temat-rzeka. Przecież nie dotyczą tylko czyjegoś wyglądu, ale także wielu innych sfer: ktoś wstydzi się swojego zawodu, ktoś inny swojego wykształcenia - dodaje Niedzielska.

O tym, że najsurowiej oceniają nas inne kobiety rozmawiałam także z Magdą Gierczak, która jest zdania, że te kobiety, które nie akceptują swoich wad, nie potrafią zaakceptować też niedoskonałości innych.

- Mężczyźni zwracają większą uwagę na szczegóły: ładne włosy, jędrny biust czy pupę. Jasne, kiedy są nastolatkami mówią, że podobają im się kobiety lansowane w mediach, ale potem nie wstydzą się przyznać, że lubią kobiety "większe", które mają piersi, biodra, brzuszek  - zaczyna Magda. - Z kobietami jest znacznie gorzej. Ale ja uważam, że nie bez powodu. Krytykują, bo same podlegają nieustannej ocenie i krytyce, same wobec siebie są przesadnie krytyczne. Często te panie, które z pogardą wypowiadają się o ciałach i fałdkach innych kobiet, same mają problem: ze swoimi ciałami i ze swoimi fałdkami.

Kto jest winny?

Najbardziej rozpowszechniona opinia głosi, że winę za kreowanie nieprawdziwego wizerunku kobiecego ciała ponoszą głównie media oraz twórcy programu Adobe Photoshop. Okazuje się, że nie do końca. Idealna figura celebrytek pojawiających się regularnie na okładkach kolorowych czasopism nie wpędzi nikogo w takie kompleksy, jak zdanie osób z najbliższego otoczenia.

- Myślę, że opinia środowiska, w którym się wychowujemy, jest bardzo, bardzo ważna - mówi Stella Niedzielska. - Zanim zaczęłam pozować, ja także miałam kompleksy, z którymi stawałam przed obiektywem. Ale kiedy podczas jednej, drugiej sesji usłyszałam, że mam ładne ciało, w pewien sposób nawet wyjątkowe, bo nie takie chudziutkie, malutkie, pomyślałam, że coś w tym może być - skoro mówią mi tak inni ludzie.  Są też dziewczyny, które są ładne, zgrabne, doskonale wpisują się w obowiązujący ideał, a jednak uważają, że są brzydkie. Dlaczego? Bo być może ktoś, z zazdrości czy zawiści, próbuje je zdołować, odebrać pewność siebie, sprawić, żeby poczuły się gorzej, nie pokazywały urody - tłumaczy Stella.

Stella na własnej skórze odczuła niechęć osób, z którymi studiowała na jednej uczelni. Kiedy chciała dostać się do Wydziałowej Rady Studentów zorganizowała profesjonalną kampanię, wynajęła telebim, rozwiesiła plakaty.

- Postarałam się - mówi krótko Stella. - Dlatego było mi bardzo przykro, kiedy następnego dnia po rozwieszeniu plakatów, zobaczyłam na nich wklejki: ktoś napisał coś na kształt "zobacz, czym się zajmuje ta kandydatka" i podał linka do mojego portfolio. Nie wiem do dziś - zrobił to z zazdrości, a może moje zdjęcia wydały mu się niemoralne? Nie osiągnął jednak celu, bo ja się nie poddałam. Przeciwnie: stałam się jeszcze bardziej zawzięta w realizacji swoich celów.

Magda Gierczak
Magda GierczakArchiwum modelkiINTERIA.PL

Grunt to wsparcie

- Mam cudownych przyjaciół, wspaniałego chłopaka, który nigdy nie da powiedzieć o mnie niczego złego - mówi z kolei Magda Sikora. -  Nawet nie mogę się go poradzić w kwestii ubrania, bo mówi mi, że we wszystkim wyglądam ładnie. Nie rozumiem kobiet, które są z mężczyznami powtarzającymi im: jesteś gruba, jesteś brzydka, schudnij. Nie mówię, że nie można komuś delikatnie zwrócić uwagi, ale po co być z kimś, kto nie tylko sprawia ci przykrość, to jeszcze powoduje spadek samooceny. Mój chłopak, kiedy się poznaliśmy, był chudy jak szczudło. Teraz się zmienił, ale czy mi to przeszkadza? Nie. Kocham go i kochałabym nawet, jakby wyrosły mu dodatkowe ręce, skrzela i przytył 200 kg - zapewnia śmiejąc się Magda, która lubi eksperymentować z wyglądem: ma kilka tatuaży, kolczyki, kolorowe włosy.

Pytam, czy kiedykolwiek spotkała się z negatywnymi opiniami na temat swojego wyglądu. Chwilę myśli, po czym mówi:

- To ciekawe, ale też nie. Choć nie, zdarzyło się - przypomina sobie Magda. - Ale panowie, którzy mnie skrytykowali, nawet mieli rację. Wcześniej miałam mały wypadek u fryzjera, musiałam zgolić pół głowy, więc wyglądałam dość strasznie, a do tego doszedł jeszcze nieudany eksperyment z dekoloryzacją. I panowie w metrze powiedzieli: "taka ładna dziewczyna, a tak się oszpeca".

Jak można radzić sobie z takimi opiniami?

- Mam jedno życie i to ja będę o nim decydowała, nie inni, często zawistni, ludzie - mówi o swoim podejściu Stella Niedzielska. - W takim podejściu również pomógł mi fotomodeling: lżej przyjmuję porażki, pogodziłam się ze swoim wyglądem, nie chcę się zmieniać. Oczywiście, nie mówię, że zmiany są złe. Ale decyzja o nich zawsze należy do mnie, nie do mojego otoczenia.

Magda Sikora
Magda SikoraSylwia Nowicka i Agnieszka UziębłoINTERIA.PL

Brzyduli nie zmienisz

Na potrzeby artykułu zapytałam kilka krakowianek, czy uważają, że dbanie o siebie może pomóc w pozbyciu się kompleksów. Część z nich powiedziała, że radykalna zmiana jest jedynym możliwym rozwiązaniem. Na moje sugestie o zmianie wyglądu: makijażu lub sposobu ubierania się, mówiły: szkoda zachodu, brzydki pozostanie brzydkim. Czy rzeczywiście?

- To nie jest dla mnie nic nowego, sama też kiedyś tak myślałam: że jestem gruba, że to nie ma sensu, że po co marnować kosmetyki na takiego grubasa, skoro to niczego nie zmieni, nie pomoże - tłumaczy mi Magda Gierczak. - Ale to nieprawda. Kiedy kobiet dba o siebie, czuje się lepiej. A kiedy czuje się lepiej - to naprawdę widać. To nie tajemnica, że ludzie inaczej zareagują na zaniedbaną kobietę, z tłustymi włosami, bez makijażu, w szarej sukience przypominającej wór pokutny i oczami wlepionymi w podłogę, a inaczej na zadbaną. Warto zastosować metodę małych kroków: zacząć się malować tak, by podkreślić urodę, pójść do dobrego fryzjera, wyrzucić te bure worki i wybierać kobiece, dopasowane ubrania. Tak było ze mną i to przełożyło się też na moja figurę. Kiedy zaczęłam bardziej o siebie dbać, zaczęłam też zwracać większą uwagę na to, co jem, częściej się ruszać. I schudłam, sama nie wiem kiedy, naprawdę bez wysiłku - opowiada.

Z Magdą po raz kolejny zgadza się Magda Sikora.

- To absolutnie nieprawda. Makijaż, dobrze dobrana fryzura mogą zdziałać cuda, tak samo jak dobrze dobrane ubrania - mówi Magda Sikora. - Wystarczy pooglądać programy, w których specjaliści dokonują metamorfoz, poszukać w internecie różnych sztuczek. Poza tym mam taką teorię: ładne ubrania, dobrze dopasowana bielizna sprawiają, że czujemy się piękniejsze, pewniejsze siebie i inni to widzą. Inaczej wygląda zgarbiona kobieta w wielkiej sukni przypominającej worek, a inaczej uśmiechnięta, zadbana dziewczyna w dobrze skrojonej sukience. Wiem, że to banał, ale pewność siebie naprawdę wiele daje.

Problem w tym, że niewiele dziewczyn i kobiet, które nie mieszczą się w ubrania w rozmiarze 38, czuje się komfortowo w dopasowanych strojach. Sytuację pogarszają także wypowiedzi projektantów, którzy twierdzą, że nigdy nie zaczną projektować ubrań dla kobiet o bardziej kobiecych sylwetkach. Skąd może wynikać ich niechęć?

- Bo ubranie takich modelek jest wyzwaniem - po raz kolejny wyjaśnia mi Magda Gierczak. - Na bardzo szczupłych modelkach z małym biustem każdy ciuch ułoży się rewelacyjnie. Ale na ciele kobiety, która ma biust, lekko wystający brzuszek - materiał się podnosi, marszczy, fałduje. Bez wątpienia trzeba odpowiednio skroić ciuch, bardziej się nad nim napracować. Może wynika to z uprzedzeń, przekonania projektantów, że większe kobiety są niepełnowartościowe.

Zadaję więc Magdzie kolejne pytanie: dlaczego ktoś miałby sądzić, że kobiety noszące większe rozmiary ubrań są niepełnowartościowe?

- Sama nie wiem - waha się Magda. -  Po prostu nie przystajemy do obowiązującego ideału. Jesteśmy niewidzialne, nie znajdujemy się w zakresie zainteresowań projektantów. Nie do końca to rozumiem, bo przecież to przemysł. Każda firma chce sprzedawać swoje produkty, zarabiać. A kobiet z nadwagą jest sporo, one też chcą się dobrze i ładnie ubrać. Rynek powinien się do nas dopasować. Naprawdę sądzę, że więcej jest kobiet w rozmiarze 40, niż 34.

Wydaje się, że część projektantów zaczęła myśleć podobnie. Przykładem może być Karl Lagerfeld, który w 2009 roku, w wywiadzie dla magazynu "Fokus" , bronił chudych modelek twierdząc, że krytykujące je kobiety "siedzą jak mumie na kanapach, pochłaniają chipsy gapiąc się w telewizor i krytykują szczupłe modelki twierdząc, że są brzydkie". Projektant, który słynie ze słabości do superszczupłych modelek (m.in. Kate Moss i Anji Rubik) dodał również, że "90 procent modelek to zdrowe, proporcjonalne dziewczyny, które mają mało tłuszczu i więcej mięśni". Niedługo potem Karl sfotografował Crystal Renn (która w 2009 roku zaliczała się jeszcze do modelek size plus) dla magzynu "V".

Również polscy projektanci powoli oswajają się z modelkami w rozmiarze "plus". Gosia Baczyńska, która również, w wywiadzie dla magazynu "Twój Styl" zapowiedziała, że nie zorganizuje pokazu dla modelek size plus, zaprosiła do współpracy Ewę Zakrzewską (również współpracującą z agencją No body’s Perfect), która pojawiła się na wybiegu, prezentując kolekcję na wiosnę-lato 2012.

A tymczasem - zaakceptuj

Agnieszka Czerwińska, zakładając agencję No body’s Perfect, bez wątpienia przyczyniła się do rozpętania dyskusji o kanonach kobiecego piękna. Wszystkie modelki, z którymi rozmawiałam, podkreślały, że w Polsce za modelki size plus uważa się kobiety w rozmiarze 38, 40, 42 - i takie najchętniej zatrudnia. Na Zachodzie modelki w rozmiarach od 48 wzwyż mają dużo więcej pracy - chodzą na pokazach, pojawiają się w czasopismach modowych, reklamują rozmaite produkty (na naszym rodzimym rynku chlubnym wyjątkiem jest firma Adrian, która do reklamy pończoch zaangażowała właśnie modelkę size plus).

- Rzeczywiście, teraz najwięcej zleceń mają dziewczyny w rozmiarach 38, 40, 42, wysokie, z większym biustem, płaskim brzuchem, szerszymi biodrami - zgadza się z wynikami moich internetowych poszukiwań Magda Gierczak. - Poszukiwane są kobiety o figurze gruszki, klepsydry, nie jabłka. W Polsce od rozmiaru 44 jest coraz mniej zleceń, ale za granicą większe panie mają naprawdę sporo pracy: chodzą na wybiegach, pracują dla magazynów. Wiem, że kiedyś u nas będzie podobnie, ale tymczasem wszystko jest w powijakach. Teraz tylko niektóre media decydują się na zatrudnienie modelek size plus, ale za parę lat będą to robić wszyscy - przekonuje.

Katarzyna Pruszkowska

Katarzyna Pruszkowska, INTERIA.PL: - Jakie najczęściej kompleksy mają dziewczyny zaangażowane w modelling?

Maja Maciejewska, MaxModels.pl: - Najczęściej dziewczęta mają kompleks związany z wagą, poprzez powszechnie panujący mit, iż modelka musi być szczupła/ chuda. Kolejne kompleksy to m.in. te związane z wyglądem ciała/ typem figury: za krótkie nogi, zbyt krępa budowa ciała, zbyt duże mięśnie, za mały biust, cellulit, rozstępy, etc. Bardzo często można również zauważyć kompleksy związane z nosem (za duży, krzywy, orli), co nieraz wpływa na decyzję o podjęciu się pozowania lub też nie.

Co sobie poprawiają? Czy sztuczność (np. piersi) są akceptowane przez fotografików?

- W branży modelingu funkcjonują dziewczęta, które radykalnie zmieniły swój wygląd, czyli poddały się kilku zabiegom chirurgii plastycznej Najczęściej poprawiane są piersi, nos, usta (wypełnienie ust, by uzyskać efekt "dzióbka), a także liposukcja. Fotografowie zdają się być mało wybredni, może przez fakt funkcjonowania w mediach stereotypu modelki: blondynka, zgrabna z dużym biustem z nieskazitelną cerą. Taki wizerunek mocno propagują czasopisma dla panów, np. "CKM", takie modelki w branży nazywane są "plastic fantastic". Nie wszyscy jednak wspierają ten "ideał" kobiecego piękna i wręcz jasno zaznaczają, iż nie realizują sesji/ nie są zainteresowani współpracą z dziewczynami nienaturalnymi (z silikonowym biustem), etc. Dotyczy to w dużej mierze fotografów specjalizujących się w aktach artystycznych. Jednak sztuczny biust nie jest niczym nowym, ani niczym szokującym w tej branży.

Dlaczego dziewczęta dokuczają sobie nawzajem i się dyskryminują?

- Istnieje zawiść w tym zawodzie, dosyć powszechna, zapewne z racji tego, iż kontrakty, castingi, sesje wygrywa zazwyczaj ta najbardziej urodziwa, najzgrabniejsza, a przynajmniej takie jest przekonanie innych dziewcząt. Często można spotkać się z wulgarnymi, nieprzyjemnymi komentarzami w profilach, pod zdjęciami, zazwyczaj przybierają one formę agresji słownej. Modelka, która cieszy się zainteresowaniem fotografów, dużą ilością zleceń, jakby w naturalny sposób wzbudza zazdrość innych koleżanek po fachu, której cieszą się mniejszym szczęściem.

Za pomoc w przygotowaniu tekstu dziękuję serdecznie wszystkim pięknym modelkom, które zgodziły się ze mną porozmawiać: Julii Fortuńskiej, Magdzie Sikorze, Magdzie Gierczak, oraz Stelli Niedzielskiej. Nie dotarłabym do nich gdyby nie pomoc Agnieszki Czerwińskiej z agencji No Body’s Perfect oraz Mai Maciejewskiej z portalu MaxModels.pl.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas