Freckling - moda na wytatuowane piegi
Freckling, czyli pokrywanie twarzy piegami, to nowa moda w studiach tatuażu. Sesja "frecklingu" trwa godzinę, a jej efekty utrzymują się do trzech lat.
Piegi zwykle stanowiły wstydliwe wspomnienie lata, które kobiety skrzętnie chowały pod warstwą makijażu. Szczęśliwe posiadaczki piegów, nie muszą już ich zakrywać, a te, które ich nie mają, mogą je sobie wytatuować.
Makijaż permanentny to przeszłość - podkreślone brwi, zarysowane usta czy ciemna kreska na powiece to za mało. W studiach tatuażu za oceanem można wytatuować sobie piegi. Gabrielle Rainbow, tatuażystka z Montrealu, przyznaje, że nie wie dokładnie gdzie i kiedy zrodził się ten trend, ale szybko zyskuje on na popularności.
Jak wyjaśnia, sesja "frecklingu" trwa godzinę, a efekty utrzymują się do trzech lat.
- Po samym zabiegu punkty, które były tatuowane są lekko spuchnięte, przypominają użądlenia pszczoły. Po kilku godzinach opuchlizna schodzi i na twarzy pojawiają się wymarzone piegi. Po dwóch miesiącach od zabiegu, kolor stanie się o wiele jaśniejszy, dzięki temu efekt będzie bardziej naturalny. Z czasem piegi naturalnie będą blaknąć. Zabieg zawsze można powtórzyć i nieco wzmocnić kolor - wyjaśnia na łamach "Newbeauty" tatuażystka.
Gabrielle Rainbow przyznaje, że makijaż permanentny i "tatuaż kosmetyczny" cieszą się coraz większą popularnością.
- Zanim zdecydujemy się na taki zabieg, warto tę decyzję przemyśleć i znaleźć odpowiedniego specjalistę, który profesjonalnie wykona zabieg - przestrzega Rainbow. (PAP Life)