Prostowanie włosów galaretką. Sprawdziłam jak działa
Internet pełen jest urodowych trików i porad wykorzystujących produkty spożywcze jako składniki domowej pielęgnacji. Fusy po kawie to świetny peeling, miód to doskonałe remedium na spierzchnięte usta, białko kurze idealnie zastępuje maseczki dla cery tłustej czy mieszanej. Nie brakuje też instrukcji jak dbać o włosy. W ostatnim czasie furorę zrobiło prostowanie włosów galaretką. Czy działa i jakie są tego efekty? Sprawdziłam na własnej głowie.
Laminowanie, czyli odżywczy zabieg na włosy, zwany też keratynowym prostowaniem, najczęściej przeprowadza się w salonie fryzjerskim. Jest to pokrycie włosów specjalnymi preparatami, zawierającymi białka zwane włóknistymi, do których należy między innymi keratyna. Substancje te domykają rozchylone łuski włosa i wygładzają rozdwojone końcówki.
Następnie kosmyki są poddawane działaniu ciepła, przyśpieszającego wchłanianie substancji odżywczych, umożliwiających regenerację. Po takim zabiegu włosy są odżywione, miękkie, błyszczące, nie puszą się i nie falują. W zależności od kondycji i rodzajów włosów efekty utrzymują się od 6 tygodni do 3 miesięcy, a na koszt zabiegu, mają wpływ długość i gęstość włosów, cena waha się od 300 do 700 złotych.
Preparaty do prostowania włosów można także nabyć w profesjonalnych sklepach czy hurtowaniach fryzjerskich i przeprowadzić zabieg samodzielnie w domu — koszt jest zdecydowanie niższy, są to ceny rzędu kilkudziesięciu złotych. Najpierw należy umyć głowę specjalnym szamponem, a następnie nałożyć odżywkę, którą za pomocą prostownicy pasmo po paśmie rozprowadza się na włosach - to najbardziej żmudna i czasochłonna część zabawy. Włosy po takim zabiegu są sypkie i gładkie, choć aby utrwalić efekt nie można ich myć przez co najmniej 72 godziny. Dla osób jak ja przyzwyczajonych do codziennego mycia głowy jest to nie lada wyzwanie.
Prostowanie włosów w domu - sprawdzam jak działa
Oba te sposoby na prostowanie włosów sprawdziłam w przeciągu ostatnich kilku lat osobiście i w obu przypadkach rezultaty były bardzo dobre, choć w tym drugim efekt utrzymywał się zdecydowanie krócej, niż w przypadku profesjonalnego prostowania włosów w salonie fryzjerskim.
W czasie pandemii pozwoliłam sobie jednak na naturalne fale, choć czasem wciąż zdarzało mi się użyć prostownicy, aby nadać fryzurze zdyscyplinowany kształt. Gdy koleżanki z redakcji podrzuciły tekst o domowym laminowaniu włosów galaretką postanowiłam przetestować i na własnej głowie sprawdzić jak to działa, tym bardziej, że w czeluściach kuchennej szuflady poniewierała się zapomniana paczka galaretki agrestowej, dołączonej kiedyś jako gratis do zakupów.
Prostowanie włosów galaretką: jak zrobić?
Przepis na domowe prostowanie włosów nie jest skomplikowany, potrzebowałam następujących produktów:
· 2 łyżki galaretki (można też użyć samej żelatyny ale jej zapach skutecznie mnie zniechęca)
· 3-4 łyżki gorącej wody
· 1 łyżka odżywki do włosów
· delikatny o szampon bez sls/sles
Dodatkowo w trakcie domowego laminowania włosów przydatne okazały się także:
· miseczka (do wymieszania produktów)
· czepek lub folia spożywcza (do owinięcia włosów)
· ręcznik
Galaretkę rozpuściłam w ciepłej wodzie, a następnie wymieszałam z odżywką, której używam na co dzień - dzięki temu zabiegowi zyskała nieco rzadszą strukturę i agrestowy zapach. Nie wiem czy kolor galaretki przy takim domowym zabiegu prostowania włosów ma znaczenie, ale być może u blondynek najlepiej sprawdzi się galaretka bez koloru, gdyż barwniki mogą pozostać na włosach, tworząc kolorową poświatę.
Kolejny krok - mycie. Tak jak zwykle włosy i skórę głowy umyłam delikatny szamponem, a następnie wcierałam w nie miks odżywki z galaretką, pasmo po paśmie od nasady po końce, omijając skórę głowy. Na włosy nałożyłam folię spożywczą, którą szczelnie owinęłam głowę, a następnie ręcznikowy turban aby mikstura mogła popracować w cieple.
Prostowanie włosów galaretką: jak działa?
Na co dzień moje średnioporowate kosmyki dość mocno się puszą i mają łagodny skręt. Od ponad roku wracam do naturalnego koloru więc gdzie niegdzie pokrywają je jeszcze resztki farby i moje włosy nie mają jednolitej struktury.
Po 40 minutach dokładnie wypłukałam włosy, osuszyłam je ręcznikiem, a po chwili wysuszyłam suszarką. Po zabiegu domowej laminacji galaretką były dość proste, miękkie w dotyku i lśniące, jednak do efektów laminowania profesjonalnymi środkami sporo brakowało.
Prawdziwa magia zadziała się jednak w momencie użycia prostownicy - wtedy zabieg domowego prostowania włosów objawił wszystkie swoje zalety w pełnej krasie. Bez użycia żadnych dodatkowych środków włosy prostowały się tak gładko jak nigdy wcześniej, były sypkie i układały się jak po wizycie u fryzjera. Ich miękkość i specyficzna struktura utrzymywała się jeszcze po kolejnych dwóch myciach.
Z racji tego, że każde włosy inaczej reagują, efekty zabiegu mogą różnić się w zależności od porowatości, liczby wcześniejszych farbowań czy ogólnej kondycji kosmyków. Domowe prostowanie włosów jest zabiegiem w pełni bezpiecznym, choć przyznam, że słodki i mdły zapach agrestu nie współgrał dobrze z moimi perfumami, a był naprawdę mocno wyczuwalny. Całkowity koszt wykonania domowego prostowania włosów to nieco ponad 2 złote i łącznie z suszeniem jakieś 60 minut naszego czasu. Dlatego, jeśli efektem nie muszą być idealnie proste, a po prostu błyszczące i miękkie włosy, na pewno warto się na niego skusić.
Zobacz również: