Angina - gardłowa sprawa
Niestety, przebycie tej choroby nie daje trwałej odporności na kolejne zakażenie.
- Wczoraj dostałam gorączki, miałam 39,5 st. C. Zaczęło mnie boleć gardło. Mam kłopoty z połykaniem. I wrażenie, że w gardle tkwi mi jakaś klucha – opowiadała mi pani Kinga (l. 35).
Dotknąłem czoła pacjentki – było bardzo rozpalone. Zmierzyłem więc jej temperaturę termometrem bezdotykowym; pokazał aż 39,7st. C.
– Proszę lekko pochylić głowę, sprawdzę stan pani węzłów chłonnych pod żuchwą – powiedziałem i delikatnie ucisnąłem wspomniane miejsca.
– Oj! To bardzo boli – syknęła pani Kinga.
– Ma pani powiększone i bolesne węzły chłonne. Proszę otworzyć usta, zobaczę jak wyglądają pani migdałki.
– Kiedy szeroko otwieram usta, boli mnie jeszcze bardziej.
– Proszę otworzyć tak, by nie nasilać bólu – powiedziałem i przystąpiłem do badania.
– Migdałki są bardzo powiększone, z białym nalotem. Ma pani anginę, czyli bakteryjne zapalenie migdałków podniebiennych i gardła. To infekcja wywoływana przez bakterie z grupy paciorkowców. Czy w pani najbliższym otoczeniu ktoś ostatnio miał podobne objawy? – spytałem.
– Przed tygodniem syn był trochę niewyraźny, ale do gardła mu nie zaglądałam. Podejrzewałam, że nie chciało mu się iść do szkoły...
– Proszę jutro przyprowadzić syna na badanie. Zakażenie paciorkowcem może nie dawać typowych objawów, takich jak u pani. Ale może się przenosić na innych. Dam pani antybiotyk. Przez 10 dni proszę nie wychodzić z domu. I do czasu ustąpienia gorączki leżeć w łóżku. Ulgę dają odkażające tabletki do ssania. Pomaga też płukanie gardła roztworem: łyżka wody utlenionej na szklankę letniej wody.
– Czy naprawdę muszę brać aż tak długie zwolnienie?
– Objawy choroby mogą ustąpić po kilku dniach. Ale to nie znaczy, że infekcja minęła. Nieleczona lub leczona nieprawidłowo może wywołać powikłania ze strony nerek, serca lub stawów. Mówi się, że angina liże stawy i kąsa serce. Nabyte zastawkowe wady serca, które ujawniają się nieraz po wielu latach, to następstwo nieleczonych lub źle leczonych zakażeń paciorkowcem. Następnego dnia zbadałem syna pacjentki. Miał lekko powiększone węzły chłonne szyi i nieco zaczerwienione i powiększone migdałki. Pobrałem wymaz z gardła. Po 3 dniach otrzymałem wynik posiewu: Grześ miał również infekcję paciorkowcową. Zaleciłem mu leczenie antybiotykiem. Po zakończeniu terapii pacjentka przyszła z synkiem na kontrolę. Wszystko było w porządku.
– A może by usunąć Grzesiowi migdałki? – spytała pani Kinga.
– To by zabezpieczyło przed nawrotami anginy.
– Migdałki są naturalną barierą, na której osadzają się bakterie i nie trafiają dalej do układu oddechowego. Usuwa się je tylko wtedy, gdy na skutek źle lub w ogóle nieleczonych zakażeń stają się magazynem paciorkowców.
Dr Piotr Luboiński, lekarz domowy