Francuzki jednak też tyją
Sondaż, którego wyniki opublikowano we wtorek, zadaje kłam powszechnemu na świecie przekonaniu, że francuskie panie zachowują szczupłą sylwetkę mimo pokus, jakie niesie ze sobą słynna kuchnia ich kraju.
Okazuje się, że 15,1 proc. Francuzek jest chorobliwie otyłych, a kolejne 26 proc. ma nadwagę. U Francuzów jest zresztą podobnie - 13,9 proc. otyłych i 38,5 z nadwagą. Takie są wyniki sondażu przeprowadzonego przez TNS Sofres Healthcare i szwajcarską firmę farmaceutyczną Roche. Badaniem objęto ponad 25 tys. osób.
Nie potwierdza się więc teza pani Mireille Guilano, która w 2004 roku opublikowała poradnik dietetyczny pt. "Francuzki nie tyją". Autorka twierdziła, że smukłą sylwetkę francuskie panie zawdzięczają delektowaniu się potrawami w spokoju, a także temu, że nigdy nie podjadają między posiłkami.
Realia są jednak inne - w ciągu minionych 12 lat statystyczny Francuz (dotyczy obojga płci) przytył o 3,1 kg i powiększył o 4,7 cm swój obwód w pasie.
Doktor Marie-Aline Charles, która uczestniczyła w przeprowadzeniu sondażu, wskazuje, że odpowiedzialność za nadwagę w znacznej mierze ponosi "miejski styl życia", charakteryzujący się m.in. siedzącą pracą, korzystaniem z transportu publicznego i ogromną dostępnością żywności.
Doktor Charles wskazuje też jednak, że w innych krajach jest znacznie gorzej. Poziom otyłości w dzisiejszej Francji odpowiada temu w Stanach Zjednoczonych przed ok. 40 laty.