Reklama

Jak w XIX wieku dbano o zęby?

W XIX wieku nie było żadnych wątpliwości co do tego, że o zęby należy dbać. Gorzej było z odpowiedzią na pytanie jak.

Jedni uważali, że wystarczy płukać usta wodą, żuć skórkę chleba, czy też skórkę od cytryny dla nadania świeżego oddechu. Jak zauważył autor książki pt. "Przewodnik dla dam, czyli rady dla płci pięknej" z 1842 roku "za nic świeżość, przyjemność rysów ust, jeżeli zęby są obarczone nieczystym mułem, który robi wstręt widokowi i powonieniu". Zdaniem autora najlepszym sposobem zapobieganie temuż było płukanie ust wodą. Stanowisko to podzielał J. Legatowicz. W jego książce z 1859 roku czytamy "nie czyść zębów szczoteczką, bo gdy pooddzierasz dziąsła od kości, tedy ci z gęby nieznośnie cuchnąć będzie. Najlepiej uczynisz, jeżeli z rana i wieczorem, a także po każdym jadle czystą wodą gębę wypłuczesz, jeśli palca zamiast szczotki używać będziesz."

Reklama

W niektórych domach praktykowano nawet zwyczaj płukania ust od razu po posiłku przy stole, co niektórzy oceniali dość krytycznie. I jak czytamy dalej w "Przewodniku dla dam..." "nieprzyjemny sposób czyszczenie zębów nastał teraz, od kilku lat osoby wyższego tonu, przybrały zwyczaj płukania ust przy końcu obiadu i wypuszczać wodę nieczystą z ust na talerz." O praktyce tej wspomina także E. Felińska w pamiętniku, pisząc że gdy po obiedzie roznoszono ciepłą wodę do płukania zębów, Rozyna Jabłońska "myśląc, że to jakiś smaczny napój napiła się na dobre."

Nie wszyscy wierzyli w cudowne właściwości samej wody. Wielu wolało używać jednak szczoteczek, na które nakładano proszki czyszczące. Wspomniany już przewodnik z 1842 podawał nawet przepis, jak przygotować taki domowym sposobem. Nie będę wymieniać tu wszystkich potrzebnych składników z uwagi na ich zawiłe nazwy chemiczne i ograniczoną cierpliwość czytelnika, poprzestanę na ważniejszych takich jak: pół uncji cukru, cztery drachmy węgla w proszku, cynamon... Do zachowania higieny ustnej - zdaniem tego samego autora - doskonale nadawało się także mydło rozpuszczone w wodzie, zmieszane z wódką i odrobiną korzenia ślepej Apolonii w proszku. Co to był korzeń ślepej Apolonii, proszę nie pytajcie, bo nie wiem i nawet pod wpływem tortur nie wymyślę.

Natomiast reklama prasowa z 1869 roku donosi nam o paście do zębów. Musiała być to zapewne nowość na rynku, bo w reklamie szczegółowo opisywano jej działanie, zapewniając, że nie zostawia ona żadnego osadu na szczoteczce, nie jest "bynajmniej niebezpieczną", a w dodatku "udziela ona zębom świetny połysk i białość".

Kto nie dbał o zęby, temu na starość pozostawało założyć wynalazek "elastycznej szczęki". W jednym z ogłoszeń "Czasu" z 1896 roku czytamy, że zakład dentystyczny doktora Herzla otrzymał świeżo patent numer 1025 na wynalazek elastycznej szczęki, która wszelkie dotychczasowe przewyższa. W dodatku doktor zajmuje się naprawianiem zębów "w ciągu zaledwie kilku godzin". Skoro już jesteśmy przy reperowaniu zębów, to może zajrzyjmy jeszcze raz do w/w przewodnika. Zdaniem jego autora "wdzięku pięknym ustom" odejmowały zęby zachodzące na siebie. Najlepszym sposobem zaradzenia temu było ich piłowanie poprzeczne. Jak zapewniano "ta operacyja nie jest bolesna (i) nie obrusza szczęki".


Agnieszka Lisak – blog historyczno-obyczajowy
Dowiedz się więcej na temat: XIX wiek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy