Markery nowotworowe: Czy to badanie jest potrzebne?
Wzrost stężenia markerów wcale nie musi świadczyć o chorobie nowotworowej...
Są osoby, które obawiając się o swoje zdrowie, proszą lekarza o zrobienie markerów nowotworowych. To różne substancje i związki chemiczne, które – jeśli krążą w naszym organizmie – mogą, wskazywać na chorobę nowotworową.
Nie jest to jednak badanie profilaktyczne, które należy robić na wszelki wypadek, aby upewnić się, czy nie mamy raka. Szczególnie w początkowych stadiach choroby nowotworowej nie będzie ono miarodajne. Dlatego prawidłowe stężenie markerów nie wyklucza obecności nowotworu w organizmie.
Profilaktycznie znacznie ważniejsze jest samobadanie się, obserwacja. Dlatego warto pamiętać o systematycznych badaniach kontrolnych, m.in. morfologii, cytologii, mammografii, prześwietleniu płuc, a po pięćdziesiątym roku życia także kolonoskopii.
W razie jakichkolwiek podejrzeń, udajmy się po wyjaśnienia do lekarza. To on zdecyduje, jeśli będzie miał takie podstawy, o wykonaniu oznaczenia markerów. Nie należy też samemu interpretować wyniku tego badania. Nie zawsze jest on jednoznaczny.
Podwyższony wskaźnik np. markera AFP wskazujący początkowo na nowotwór wątroby, może również oznaczać jej przewlekłą infekcję i ewentualne uszkodzenie.
Z kolei podwyższone stężenie markera CA 125, który teoretycznie wskazuje na raka jajnika, nierzadko jest tylko efektem stanu zapalnego jajników. Marker ten może mieć też podwyższone stężenie u kobiet w ciąży.
Markery to tylko część diagnostyki nowotworowej. Aby podjąć najskuteczniejszą terapię, niezbędne są jeszcze inne, uzupełniające badania.
Gdy wynik wskazuje na rozwój choroby nowotworowej, lekarz zaleca nam dalszą, dokładniejszą diagnostykę. Dlatego poznanie wyników stężenia markerów we krwi jest jedynie wskazówką do dalszego działania. Ważna jest nie tyle sama ich obecność we krwi, lecz poziom ponad wyznaczoną normę.
W zależności od „zagrożonego” nowotworem narządu, lekarz skieruje nas na odpowiednie badanie, np. USG, gastroskopię, tomografię komputerową, rezonans magnetyczny czy biopsję. Dopiero po poznaniu wszystkich wyników, lekarz zastosuje najlepszą terapię. Markery wskazują najczęściej na stopień zaawansowania choroby. Dlatego w trakcie leczenia wykonuje się je wielokrotnie, by sprawdzić skuteczność prowadzonego leczenia.
Po usunięciu guzka ich spadek można zauważyć już po ok. 4-8 tygodniach od zabiegu. Natomiast ponowny wzrost poziomu konkretnego markera może oznaczać, że proces chorobowy nadal się toczy w organizmie lub że nastąpił nawrót choroby.
Jeżeli lekarz nabierze podejrzeń, że nowotwór już pojawił się w organizmie, zleci oznaczenie od razu kilku markerów, czyli tzw. panelu markerowego.
Dzieje się tak dlatego, że oznaczenie jednego markera może wskazywać na różnego rodzaju nowotwory. Panel daje nam więc bardziej szczegółowy obraz – na podstawie wykonania np. markera CA 74 nie można jednoznacznie określić, czy pacjentka ma nowotwór jajnika czy żołądka.
Badanie stężenia markerów wykonuje się w poradniach onkologicznych oraz w większości nowoczesnych laboratoriów. Warto, aby wszystkie markery były oznaczone w jednej placówce, wtedy bowiem wynik jest bardziej miarodajny. Ze skierowaniem od lekarza są refundowane.
Jeśli mimo leczenia, poziom ich nadal jest wysoki, może to świadczyć, że organizm nie reaguje prawidłowo na zastosowaną terapię. Markery oznacza się też po zakończeniu leczenia, by sprawdzić, czy choroba znowu nie powróciła.
Krystyna, 50 lat. Testy czy markery?
Ostatnio dużo się mówiło o raku piersi przy okazji operacji Angeliny Jolie. Testy genetyczne potwierdziły duże ryzyko, że aktorka, tak jak jej mama, też zachoruje. Zastanawiam się nad własnym zdrowiem. Badam piersi, regularnie chodzę do ginekologa. Ale siostrę mojej mamy straciliśmy właśnie przez raka piersi. Poprosiłam więc lekarza o zrobienie markerów nowotworowych.
Uznał jednak, że w moim przypadku lepszym badaniem są testy genetyczne. Wykrywają mutacje BRCA1 /BRCA 2 świadczące o ryzyku raka piersi.