Marnujemy żywność
Choć trudno w to uwierzyć, statystyczny Polak marnuje rocznie blisko 250 kg żywności, co daje nam piąte miejsce w Unii Europejskiej w tym niechlubnym rankingu, podaje Polski Instytut Ekonomiczny. Najczęściej wyrzucamy szybko psujące się produkty, takie jak: pieczywo, owoce, warzywa i wędliny.
Choć lubimy wytykać błędy innym i chętnie przyjęlibyśmy, że większość strat ponoszona jest na etapie produkcji i dystrybucji żywności, a także w gastronomii, faktem jest, że do ponad pięćdziesięciu procent ogółem marnowanej żywności przyczyniają się gospodarstwa domowe. Czyli ja, ty i wszyscy nasi sąsiedzi.
Jakie z tego wnioski?
Każda nasza decyzja zakupowa, każda wizyta w sklepie może przynieść potencjalne straty, jeśli nie zaczniemy działać racjonalnie. Kupując zbyt dużo zbędnie uszczuplamy budżet domowy, marnujemy surowce niezbędne do produkcji jedzenia (w tym energię, wodę i glebę), a także obciążamy środowisko poprzez emisję gazów cieplarnianych i trującego metanu. Jeśli wyrzucenie jednego serka czy dwóch pomidorów wydaje ci się nic nieznaczącym banałem - pomnóż to proszę przez ilość mieszkańców twojego bloku, późnej osiedla, dzielnicy i miasta.
Dlaczego wyrzucamy żywność?
Oficjalnie do wyrzucania jedzenia przyznaje się niewiele ponad 40 proc. Polaków. Nie lubimy przecież mówić o naszych słabych stronach. Dlaczego, przyznając się do tego lub nie, wyrzucamy żywność? Przyczyn jest wiele, a najczęstszymi są:
przekroczenie terminu przydatności do spożycia,
duże, nieprzemyślane zakupy,
kupowanie zbyt dużych opakowań,
przesadnie duże porcje posiłków,
niewłaściwe przechowywanie żywności.
Tradycja czy rozsądek?
Skala marnowania żywności nigdy nie jest tak duża, jak w okolicach Świąt Bożego Narodzenia. Czy kampanie reklamowe, którymi jesteśmy zewsząd bombardowani, faktycznie przekonały nas, że kupując więcej zapewnimy sobie lepsze święta? Wciąż pokutuje nawyk: "postaw się, a zastaw się". Owszem, święta to wyjątkowy czas, troszczymy się, by nikomu niczego nie zabrakło. Karmić bliskich to wyrażać najcieplejsze uczucia, ale przekarmienie i zjadanie olbrzymich porcji jeszcze nikomu nie wyszło na zdrowie.
Wielu z nas wciąż nie robi listy zakupów, tzn. zestawienia faktycznie potrzebnych artykułów, albo trzymając ją w garści i tak wkłada do koszyka to, co właśnie jest w promocji. Dajemy się złapać na tak zwane okazje, które okazują się pozorne i opłacalne jedynie dla sieci handlowych. To, że sklep chce sprzedać hurtowe ilości nie oznacza, że my mamy realizować jego plan.
Nie potrzebujemy ani gotować, ani jeść w ilościach hurtowych, nawet w święta. W większości polskich domów po świętach zostanie wiele produktów.
Zastanówmy się dwa razy zanim wyrzucimy je do kosza. Wiele z nich nadaje się do zamrożenia. Dobrym pomysłem jest też podzielenie się z potrzebującymi.
O jednej z możliwości dowiesz się więcej pod adresem: http://podzielmysie.pl/
Ewa Koza, mamsmak.com