Spokój odmładza
Stres mamy wypisany na twarzy. Dlatego też warto zadbać o wewnętrzny spokój - to jest lepsze niż botoks. Jak zauważa Monika Witkowska, "bezrefleksyjne życie, w ciągłym napięciu i pędzie wyniszcza cały organizm".
"Jestem głęboko przekonana o tym, że spokój odmładza. Poprawa jakości i stylu życia oparta na mindfulness, czyli pełnej świadomości, prowadzi do tego, że czujemy się lepiej ze sobą, lepiej śpimy, jesteśmy spokojniejsi, wybieramy wspierające nas aktywności fizyczne. W dalszej kolejności zauważamy, co i w jaki sposób jemy, aby nasze ciało zasilać dokładnie tym, czego potrzebuje i co mu służy. Regularna praktyka uważności pobudza w naszym mózgu struktury odpowiedzialne za większą życzliwość (również dla siebie) i poczucie szczęścia. Porównałabym ten stan do rozświetlającej nas od wewnątrz żarówki. Botoks nie może równać się z głębokim rozluźnieniem, spokojem i radością. Prawdziwe piękno wypływa z samego wnętrza" - podkreśla Monika Witkowska, certyfikowany nauczyciel MBSR, Członek Rady Polskiego Instytutu Mindfulness, ekspertka w warszawskim instytucie Mae.
Jak zauważa ekspert, zbyt mała ilość snu, ogromna presja codziennych list "to do", pośpiech i stałe przebodźcowanie to podstawowe przyczyny starzenia się organizmu. Zatem dosłownie i w przenośni stres mamy wypisany na twarzy.
"Do tego często dochodzi siedzący tryb życia i "przypadkowa" dieta. Silne napięcie mięśni, pogłębia zmarszczki mimiczne i nadają twarzy stały "zacięty" wyraz. Bezsenność, która często jest objawem stresu, przyczynia się do powstania nieestetycznych cieni i worków pod oczami. Wysoki poziom kortyzolu pobudza gruczoły łojowe do pracy i nasila łojotok. Może prowadzić także do utraty kolagenu w skórze. Z tego powodu skóra traci swoją elastyczność. Napięcie wywoływane przez stres zaburza procesy naturalnego odżywienia i nawilżenia skóry. Szczególnie wtedy, jeśli zamiast wody zaczniemy wybierać duże ilości kawy. Stres osłabia również naturalny proces porostu włosów, osłabia mieszki włosowe i tym samym powoduje ich nadmierne wypadanie oraz szybsze siwienie. To tylko kilka objawów w rejonie głowy. Bezrefleksyjne życie, w ciągłym napięciu i pędzie wyniszcza cały organizm. Ciało się usztywnia, osłabia odporność, zaburza praca jelit, spada koncentracja i mamy coraz większe problemy z pamięcią krótkotrwałą" - wyjaśnia ekspertka.
Dodaje, że przewlekły stres prowadzi do wielu chorób psychosomatycznych. "Pracujemy mniej efektywnie i musimy poświęcać więcej czasu na wykonanie tych samych działań. Zmniejsza się poczucie sprawczości i obniża poczucie własnej wartości. Wzrasta nasza reaktywność emocjonalna i potrafimy wybuchać z błahego powodu. Cierpi na tym nasze życie zawodowe i rodzinne".
Pielęgnacja naszego ciała powinna się zacząć od pielęgnacji naszego ducha i zwykłego pokochania siebie. Nie zaszkodzi również odrobina życzliwości i wyrozumiałości dla nas samych. Jest to szczególnie potrzebne w czasach, kiedy jesteśmy tak bardzo skoncentrowani na naszym ciele, próbie zatrzymania upływu czasu, dietach i ściganiu się w gonieniu ideałów.
"Dzieje się tak dlatego, że niestety wciąż jesteśmy oceniani przez pryzmat urody. Tego, jak wyglądamy, jak się zachowujemy, w jakiej jesteśmy formie i jak się ubieramy. Nie tylko prywatnie. W życiu publicznym czy zawodowym też. Ukrywamy emocje, bo nie wypada albo wstyd je okazywać. Poker face utrzymujemy stale, bez względu na okoliczności. Zapominamy o pytaniu: Kim jesteśmy? Co potrafimy? Czego pragniemy i potrzebujemy? Dbanie o młody wygląd i wspaniałą figurę staje się kolejnym obowiązkiem. Jeśli nie realizujemy w pełni naszego "planu na urodę", krytykujemy się wewnętrznie i spada nam samoocena. Staje się to kolejnym pretekstem do nakręcania spirali stresu. Z braku czasu wybieramy szybkie rozwiązania. Temu właśnie służą wszelkie metody inwazyjne. Jeden zastrzyk i mam wyprostowane zmarszczki. Usłyszałam od jednej z uczestniczek mojego warsztatu, że ćwiczy regularnie, dba o dietę, a wciąż jest zmęczona i czuje się nieszczęśliwa. Kiedy idziemy na masaż, a w głowie kotłuje się masa obrazów i myśli o obowiązkach, które mamy wykonać, masaż da ulgę tylko na chwilę. Nie tędy droga. Ważne jest nastawienie do tego, co robimy i wspomniana w pytaniu życzliwość i wyrozumiałość dla siebie. Kiedy zaczynamy traktować się dobrze, słuchamy ciała i przez jego pryzmat dokonujemy wyborów, zmienia się wszystko. Pierwszym krokiem jest równowaga w naszym wnętrzu" - podkreśla Witkowska.
Ekspert zachęca do tego, aby szukać własnych powodów do wdzięczności i w tym odnajdywać również radość. Na początek proponuje mały trening uważności - zanim uśniesz, pomyśl o 10 powodach do wdzięczności.
"Z uważnością i życzliwością jest jak z maską w samolocie. Najpierw załóż sobie, a później kieruj do innych. I to bywa najtrudniejsze. Często mamy wbudowane przekonania, że dbanie i stawianie siebie na pierwszym miejscu jest egoizmem. To błędne założenie. Jeśli nie potrafimy takim zasobem obdarować własnej osoby, nie potrafimy również dać go innym. A mamy wiele powodów do wdzięczności dla naszego ciała. Nasz umysł jest kreatywny i możemy uczyć się. Dzięki zmysłom doświadczamy radości z muzyki, smakujemy posiłki. Nasze serce bije bez wytchnienia w dzień i noc, a płuca napełniają tlenem cały organizm" - wylicza. (PAP Life)