Terapii hormonalnej nie trzeba się bać
Jej stosowanie wymaga regularnego wykonywania badań. Przy tej okazji wykrywane są we wczesnym stadium rozwoju różne choroby.
U pani Joanny (l. 43) wystąpiły zaburzenia w miesiączkowaniu - krwawienia stały się nieregularne. Pacjentka zaczęła się zastanawiać nad zastosowaniem hormonalnej terapii zastępczej (HTZ). Polega ona na dostarczaniu organizmowi hormonów, których w okresie przekwitania ubywa.
- Słyszałam, że najlepiej zacząć przyjmować hormony już przy pierwszych objawach menopauzy - powiedziała.
- To prawda - potwierdziłem. - Wtedy daje największe korzyści. Zapobiega pojawieniu się zmian wywołanych brakiem żeńskich hormonów, estrogenów. Chodzi m.in. o zaburzenia cyklu miesięcznego, tak jak u pani.
- Podobno HTZ znosi jedne objawy, ale wywołuje inne.
- Dobrze, indywidualnie dobrana nie powinna powodować dolegliwości. Na początku może pojawić się napięcie i bolesność piersi, ale to po 6-8 tyg. mija.
- A zagrożenie nowotworami?
- Groźba raka piersi wzrasta nieznacznie dopiero po 5 latach stosowania terapii. Ale ryzyko zgonu z powodu tej choroby wśród pań stosujących HTZ jest niższe niż u kobiet, które tego nie robią. Guzy są u nich mniej złośliwe. Poza tym rozpoznawane są zwykle we wczesnych stadiach rozwoju, bo panie przyjmujące HTZ muszą regularnie wykonywać badania kontrolne. Z tego też powodu rzadziej występują u nich zaawansowane postaci raka szyjki macicy.
Dodałem, że częstym nowotworem w okresie pomenopauzalnym jest rak jelita grubego. HTZ aż o połowę zmniejsza groźbę jego rozwoju. Powstrzymuje osteoporozę (zmniejszenie gęstości kości), poprawia krążenie. Dzięki temu ryzyko chorób serca maleje o 35-50 proc. Ale terapia zaczęta późno, wiele lat po ostatniej miesiączce, może zwiększać ryzyko zatorów i zakrzepów. HTZ nie likwiduje na zawsze przykrych objawów przekwitania, a tylko odsuwa je w czasie. Przywraca poziom hormonów, których jajniki już nie produkują, do poziomu sprzed menopauzy.
- Czy tę terapię można przerwać? - zapytała pacjentka.
- Oczywiście - odparłem. - Ale trzeba się liczyć z tym, że dość szybko mogą pojawić się objawy związane z deficytem estrogenów (uderzenia gorąca, poty nocne itd.). Jeśli są one bardzo dokuczliwe, można znów podjąć leczenie. Decyzję o przerwaniu i wznowieniu kuracji trzeba skonsultować z lekarzem. Czas trwania terapii zależy od stanu zdrowia kobiety i celu, jaki chce osiągnąć. Jeśli chodzi tylko o zlikwidowanie dolegliwości klimakterycznych, HTZ można przerwać po 2-3 latach. W razie zagrożenia chorobą niedokrwienną serca lub osteoporozą należy ją prowadzić co najmniej 5 lat. Hormony można stosować w różnych postaciach: doustnie (tabletki), przeskórnie (plastry, żele), domięśniowo (zastrzyki), oraz dopochwowo (globulki, kremy).
Dr Jacek Tulimowski, ginekolog