Ujemne kalorie w lodach - prawda czy mit, w który naiwnie wierzymy?
Niektórzy uważają, że lody nie tuczą, wręcz odchudzają, bowiem, żeby je spalić, organizm zużywa więcej energii niż dostarczyły same lody. "Lody roztapiają się już w ustach, więc w żołądku nie mamy czego ogrzewać" - mówi dietetyk Ewa Kurowska.
"W idealnym świecie lody mogłyby odchudzać. Niestety nie żyjemy w takim cudownym wymiarze!" - przyznaje Kurowska i tłumaczy, że energia potrzebna do "ogrzania" lodów to ledwie kilka kalorii.
"Kiedy zjadamy lody, nie połykamy całych zamarzniętych i zlodowaciałych gałek, a jemy je w małych porcjach i już w ustach nie mają one formy zamrożonej. Tak więc, nawet z tak prostej i logicznej obserwacji, można wywnioskować, że nasz organizm nie ma już czego ogrzewać po ich dotarciu w formie rozmrożonej do żołądka. Jednak, jeśli pokusilibyśmy się o wyliczenia i uzyskali co najwyżej kalorii na minusie, w żaden sposób nie zrekompensują one rożka w czekoladzie, który zazwyczaj ma około 200-250 kcal" - zauważa.
Z kolei Kasia Gandor - była modelka, obecna studentka biotechnologii, pasjonatka nauki oraz autorka popularnonaukowego kanału na You Tube, również przekonuje, że koncepcja ujemnych kalorii, mimo że częściowo opiera się na prawdziwych założeniach, pozostaje nieprawdziwa.
"Póki co nie udało się zidentyfikować takich pokarmów, które zabierałyby nam energię, zamiast jej dostarczać. A pomysł, by skutki pochłoniętych tabliczek czekolady dało się zniwelować, np. za pomocą chrupania łodyżek selera i marchewki, pozostaje niemożliwy do zrealizowania" - tłumaczy Gandor.
Mimo, iż teoria o ujemnych kaloriach nie jest prawdziwa, czasem warto skusić się na porcję lodów, zwłaszcza w upalną pogodę i poczuć się jak dziecko, które kalorii nie liczy. (PAP Life)