16 dni przeciw przemocy wobec kobiet. Ruszyła kampania Sylwii Spurek

"Powiedziałbyś tak do swojej matki, żony, córki?". Tak właśnie brzmi hasło kampanii mającej na celu walkę z cyberprzemocą wobec kobiet. Kampania "16 dni przeciw przemocy wobec kobiet" zorganizowana jest przez europosłankę Sylwię Spurek. Potrwa od 25 listopada do 10 grudnia 2022 roku.

Kampania "16 dni przeciw przemocy wobec kobiet" trwa od 25 listopada do 10 grudnia 2022 roku
Kampania "16 dni przeciw przemocy wobec kobiet" trwa od 25 listopada do 10 grudnia 2022 rokumateriały prasowe

"16 dni przeciw przemocy wobec kobiet" to kampania organizowana na całym świecie od 1991 r. Sylwia Spurek od lat angażuje się w jej działania, a od sześciu lat organizuje ją wspólnie ze swoim mężem dr Marcinem Anaszewiczem. Każdego roku w trakcie trwania kampanii poruszano inny aspekt tego problemu. W poprzednich latach mówiono o roli świadków przemocy w rodzinie i obalano mity na temat przemocy wobec kobiet. W tym roku przy wsparciu Dominika Nowaka powstał spot, a tegoroczne hasło to "Powiedziałbyś tak do swojej matki, żony, córki?".

Z okazji tegorocznej edycji kampanii zadaliśmy posłance Sylwii Spurek kilka pytań dotyczących działań związanych z akcją. "16 dni przeciw przemocy wobec kobiet" potrwa od 25 listopada do 10 grudnia 2022 roku.

Katarzyna Drelich, INTERIA.PL: - Czym dokładnie jest cyberprzemoc ze względu na płeć?

Sylwia Spurek, Posłanka do Parlamentu Europejskiego: - Cyberprzemoc to np. zastraszanie, wyśmiewanie, grożenie, ale dokonywane z wykorzystaniem internetu i innych narzędzi i kanałów komunikacji elektronicznej. To przemoc stosowana w mediach społecznościowych, na forach dyskusyjnych. Celowo używam pojęcia cyberprzemoc, a nie hejt, bo mam wrażenie, że znaczenie tego drugiego stało się zbyt neutralne. A tutaj mamy do czynienia z poważnym problemem, o znaczeniu i indywidualnym, i publicznym. Uważam, że to zjawisko musimy nazywać po imieniu. Cyberprzemoc to przemoc. Kiedy ktoś narusza prawa i dobra osobiste innych, kiedy krzywdzi, niezależnie czy w sieci, czy w realnej rzeczywistości, mamy do czynienia z przemocą. Każda osoba, która to robi, jest sprawcą przemocy. Mówimy o cyberprzemocy ze względu na płeć, czyli takiej, która dotyka kobiet dlatego, że są kobietami, lub takiej, której kobiety doświadczają w nieproporcjonalnym stopniu. Oczywiście, i kobiety, i mężczyźni doświadczają przemocy w sieci, ale to kobiety stanowią największą grupę doświadczającą cyberprzemocy. Według raportu Thomson Foundation kobiety to aż 85% ofiar przemocy w internecie.

Dlaczego znacznie bardziej dotyka ona kobiet?

- Bo to jest nowa twarz starego problemu, czyli przemocy wobec kobiet. Kobiety od wieków doświadczają przemocy tylko dlatego, że są kobietami. Są ofiarami przemocy w rodzinie, przemocy seksualnej, molestowania w miejscu pracy i na ulicy. Wraz z rozwojem technologii przemoc wobec kobiet przyjmuje nowe formy i jest wyrażana na różne inne sposoby. Kolejne formy przemocy wobec kobiet są możliwe, bo nadal nie inwestujemy w edukację antydyskryminacyjną i podnoszenie świadomości społecznej. Przekonanie, że kobiety można kontrolować, przywoływać do porządku, że można je krzywdzić, ma się dobrze. Przez przemoc w internecie sprawcy próbują nas uciszyć i wykluczyć z debaty. Jak już wspomniałam, mężczyźni też są atakowani w internecie, ale cyberprzemoc wobec kobiet ma inny charakter. Sprawcy piszą do nas seksistowskie, wulgarne komentarze, wpisy, które dotyczą naszego wyglądu, życia rodzinnego i seksualnego. W internecie dostajemy groźby przemocy seksualnej, w tym gwałtów. To naprawdę codzienność wielu kobiet i dziewczyn na całym świecie. Najczęściej doświadczają jej kobiety aktywne publicznie, w tym w sieci. To biznesmenki, polityczki, aktywistki, artystki, dziennikarki. Dlatego to problem, który ma ogromny związek z jakością naszej demokracji.

Jakie mogą być skutki psychiczne u kogoś, kto doświadcza cyberprzemocy?

- Po pierwsze, spójrzmy na skalę cyberprzemocy wobec kobiet. Doświadcza jej co czwarta użytkowniczka internetu. Większość z tych kobiet odczuwa skutki cyberprzemocy, bo jak pokazują badania, przemoc w sieci wpływa na ich zdrowie, życie zawodowe i rodzinne. Powoduje depresję i myśli samobójcze. Kobiety, które doświadczają przemocy w internecie, boją się o bezpieczeństwo swoje i swojej rodziny. 67 proc. kobiet straciło poczucie własnej wartości na skutek cyberprzemocy. 49 proc. nastolatek, które były ofiarami ataków w sieci, ma objawy depresji. Tylko te, wybrane dane pokazują, że mamy do czynienia z poważnym problemem. Zaznaczmy, że jesteśmy dopiero na początku prowadzenia badań dotyczących tego zjawiska, a z tych dotychczasowych badań wynikają bardzo niepokojące wnioski. I tym bardziej powinno nas to niepokoić, że dynamika rozwoju rzeczywistości wirtualnej jest naprawdę duża. Cyberprzemoc ma znaczący wpływ na stan zdrowia i jakość życia kobiet, a to z kolei ma wpływ na ich życie zawodowe, życie rodzinne, aktywność społeczną. To przekłada się i będzie się przekładało na funkcjonowanie społeczeństwa i gospodarki. Mówię o tym, bo musimy przekonywać, że cyberprzemoc wobec kobiet to nie jest sprawa ani marginalna, ani prywatna. To sprawa publiczna i rozwiązań musimy szukać w dobrym prawie, dobrej edukacji, systemie, który chroni użytkowników i użytkowniczki, a nie sprawców i operatorów portali internetowych i mediów społecznościowych.

Dlaczego postanowiła Pani zająć się tematem cyberprzemocy ze względu na płeć?

- Bo robię to od lat - walczę o prawa człowieka kobiet. Bo mogę to robić. Jestem osobą uprzywilejowaną, dobrze wykształconą, dobrze zarabiającą i mogę działać na rzecz praw kobiet, które z różnych powodów nie mogą o siebie zawalczyć. Robię to, bo uważam, że fundamentem nowoczesnego państwa jest równość, ochrona kobiet przed dyskryminacją, a przemoc wobec kobiet, w tym cyberprzemoc jest najbardziej drastyczną formą dyskryminacji ze względu na płeć. Kiedy 23 lata temu zaczynałam pracę w Centrum Praw Kobiet w Łodzi, nie myślałam, że przemoc wobec kobiet może przybierać tak różne formy. A państwo sobie z tym nie radzi, bo polityka i uzależnione od niej prawo nie nadąża za zmianami społecznymi i nowymi technologiami. Jeżeli szybko nie wprowadzimy dobrych mechanizmów prawnych, jeżeli nie postawimy na dobrą edukację, to ta sprawa może nam się wymknąć spod kontroli i zjawisko cyberprzemocy rozwinie się w taki sposób, że dużo trudniej będzie nam je eliminować i chronić ofiary. Jeszcze możemy to zatrzymać.

Jakie wiadomości dostawała Pani od hejterów?

- W naszym nowym spocie społecznym cytujemy tylko wybrane wpisy, które skierowali do mnie sprawcy przemocy. "Takim jak ty po wojnie golono łby - mam nadzieję, że ten zwyczaj powróci", "Że też mamusia ciebie nie wyskrobała, o ileż ten świat byłby piękniejszy!", "Chyba powinien ktoś cię zdrowo przelecieć bo od braku bolca głupiejesz niesamowicie", "Ty wstrętna szmato". Pokazujemy te konkretne słowa, bo każda osoba powinna zrozumieć, że to nie są zwykłe słowa, że to nie są zwykłe komentarze, że to nieprawda, że politycy i polityczki muszą być na takie słowa odporni. To jest zwykła przemoc, a każdy, kto to pisze, jest przemocowcem, sprawcą przemocy. W naszym spocie stawiamy na koniec retoryczne pytanie do widza: czy skierowałbyś te słowa do swojej matki, żony, córki? Bo być może w ten sposób widz wyobrazi sobie, jak mogłaby czuć się bliska mu osoba. Adresowane do mnie wiadomości to tysiące wpisów internetowych, mali i wiadomości. To wielka lawina nienawiści, agresji i frustracji skierowana do kobiet. Straszne jest to, że wpisy w internecie, w tym te użyte w spocie, były zgłaszane do operatorów mediów społecznościowych, a oni uznawali je za dopuszczalne. Co ciekawe, najbardziej wulgarne wiadomości i komentarze dostaję, kiedy mówię o prawach tzw. zwierząt hodowlanych. Ale mam wrażenie, że sprawcy to te same osoby, najczęściej ci sami mężczyźni, którzy atakowali i atakują mnie w internecie, gdy mówię o prawach kobiet.

Na czym polega kampania "16 dni przeciw przemocy wobec kobiet"?

- To kampania organizowana na całym świecie od 1991 r. Od wielu lat włączam się w jej działania. Od sześciu lat, na trochę większą skalę, organizuję ją wspólnie z moim mężem dr. Marcinem Anaszewiczem. Każdego roku dotykamy innego aspektu przemocy wobec kobiet. W poprzednich latach mówiliśmy o roli świadków przemocy w rodzinie i obalaliśmy mity na temat przemocy wobec kobiet. Pokazywaliśmy także rolę mężczyzn w walce o prawa kobiet. Mówiliśmy o tym, że zawsze musimy trzymać stronę ofiary a nie sprawcy. Wtedy powstało znane już hasło: trzymam stronę kobiet, wymyśliła je na potrzeby mojej kampanii Zofia Smełka-Leszczyńska. W ubiegłym roku broniliśmy Konwencji Stambulskiej i wydaliśmy książkę "Nasza Konwencja", bezpłatną publikację stanowiącą pierwsze, pełne wydanie treści Konwencji w języku polskim. W tym roku przy wsparciu Dominika Nowaka wyprodukowaliśmy spot przeciwko przemocy wobec kobiet. Chcemy nagłośnić ten problem, ale jednocześnie mówić o potrzebie szybkiej ratyfikacji Konwencji Stambulskiej i szybkim przyjęciu unijnej dyrektywy antyprzemocowej. Robimy to, bo chcę dać jasny sygnał - wypowiadamy wojnę cyberprzemocowcom! Jeżeli nadal czują się bezkarni, jeżeli nadal myślą, że nikt nie zajmuje się tym, co robią, to czas to zmienić i popsuć im dobre samopoczucie.

Kampania "16 dni przeciw przemocy wobec kobiet"materiały prasowe
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas